-Myślisz, że dobrze zrobiliśmy?
-A co innego mieliśmy zrobić? Młody chłopak uniósł
przezroczystą szklankę na wysokości swoich ust i wypił duszkiem zawartą w niej
bursztynową ciecz. -Przynajmniej dostaliśmy trochę kasy za tego grata, trzeba
łączyć przyjemne z pożytecznym. Zaśmiał
się.
-No nie wiem... Drugi z nich wpatrywał się w swoje rozmazane
odbicie w whisky. -Jakoś ci kolesie ze złomowni nie byli zbyt przekonujący…
-A podpisywałeś jakieś papiery, podawałeś swoje dane
personalne?
-Zgłupiałeś?!
Przyjęli auto nawet nie pytając skąd je mam…
-No to w czym problem?
Alkoholowe odbicie Graya na dnie szklanki uśmiechnęło się
lekko. Bo skoro nawet Natsu był czegoś tak pewny, to chyba rzeczywiście nie
musiał się niczym martwić. Ale jednak, mimo wszystko miał złe przeczucie, które
uniemożliwiało mu rozerwanie się w miejscu, w którym się właśnie znajdowali. A
miejsce to było idealnie dostosowane do rozerwania się w wieczór taki jak ten. Zaciemnione,
zadymione i dość zatłoczone pomieszczenie, z przewagą ciemnych kolorów oświetlane
było przez małe lampki i świece. Gwar męskich rozmów i śmiechów rozbrzmiewał w każdym
zakamarku baru, lecz w momencie, gdy sceniczne lampy rozbłysły na podeście
wszelkie rozmowy ucichły, a oczy każdego mężczyzny zwróciły się w stronę
czerwonej kotary, która zaczęła się powoli unosić.
-Madame… Fullbuster chwycił za nadgarstek przechodzącą
obok białowłosą kelnerkę. -Jeszcze jedna butelka whisky.
-Oczywiście. Kobieta o przyjemnych, pogodnych rysach twarzy
udała się w stronę baru po zamówiony przez niego trunek, a wyraźnie zadowolony przyjaciel
uwiesił się ramieniem na jego barku. Gray odwzajemnił ten gest, w końcu
przyszli do baru z burleską by się zabawić, a nie dąsać.
Kiedy bordowa kotara odsłoniła całą scenę, wkroczyły na nią
skąpo ubrane tancerki. Cały ich strój składał się z jedynie nitek, które
obszyte były srebrnymi, świecącymi cekinami, na głowie zaś miały przepaskę z
bujnymi, długimi piórami. Poruszały swoimi zgrabnymi ciałami w rytm muzyki
tworząc sceniczną choreografię i budząc podziw oglądających je mężczyzn. Na ich
widok większość facetów gwizdało i wznosiło okrzyki radości, ale byli też tacy,
którzy oglądali to widowisko w spokoju ciesząc oczy tym przyjemnym widokiem.
Natsu, któremu uśmiech sam nasunął się na twarz dostrzegł, że jedna z tancerek
szczególnie wyróżnia się na tle pozostałych. Wszystkie pozornie szczęśliwe nie
oszczędzały ust mocno wygiętych w uśmiechu, jednak ta o krótkich białych
włosach i dużych niebieskich oczach zdawała się być znudzona. W przeciwieństwie
do swoich koleżanek rozglądała się po widowni z obojętnością, jakby widok śliniących
się mężczyzn był dla niej męczący. Nagle dostrzegła róż na głowie
jednego z nich i zdała sobie sprawę, że ów młody mężczyzna bacznie się jej
przygląda. Czarne oczy przeszywały ją na wskroś, przenikliwie badały jej twarz
jakby chciał coś z niej wyczytać. Rozbawiło ją to na tyle, że wreszcie zmieniła
wyraz swojej twarzy, lecz nie taki jak u innych tancerek. Bezpruderyjny,
bezwstydny i pełen kokieterii szczery uśmiech skierowany tylko i wyłącznie do
niego jeszcze bardziej wyróżniał dziewczynę z tłumu tańczących kobiet.
W między czasie kelnerka przyniosła do ich stołu zamówioną
whisky.
-Merci. Podziękował francuz i postawił butelkę z alkoholem
pod nos Dragneela, ale ten ani drgnął. Nawet gdy ciemnowłosy pomachał ręką
przed oczami przyjaciela, to tylko odtrącił jego dłoń i dalej wpatrywał się w białowłosą tancerkę.
Po kilku minutach muzyka ucichła, a dziewczyny ukłoniły się
kończąc swój pokaz i ulotniły się ze sceny w towarzystwie jęków zawiedzionych
mężczyzn.
-Stary, ogarnij się. Zażartował Gray i podał różowowłosemu
szklankę wypełnioną whisky po brzegi, lecz wtedy białowłosa tancerka ostatni
raz spojrzała na Natsu. I zanim zniknęła za kotarą jako ostatnia, mrugnęła do
niego oczkiem.
Chłopak wiedział już co ma zrobić i nie czekał z tym ani
chwili. Wypijając alkohol do dna skrzywił się lekko czując gorzki smak i piekące
ciepło wypełniające jego przełyk, ale chwilę po tym uśmiechnął się szeroko.
-Zaraz wracam. Poinformował zdziwionego Fullbustera i odkładając
głośniej puste naczynie na drewniany stół czmychnął w stronę zaplecza. Czyli
tam, gdzie musiała znajdować się garderoba tancerek.
…
-Proszę, proszę, kogo moje oczy widzą! Elfman - kupę lat!
Cana podchodząc do bramkarza szturchnęła go łokciem w bok. Laxus natomiast stał
tuż za nią i przyglądał się mężczyźnie ze zdumieniem, ponieważ białowłosy
posturą przypominał boksera, ale z twarzy wyglądał na potulnego i przyjaznego.
-Witaj, witaj! Odpowiedział jej Strauss. -Widzę
przyprowadziłaś ze sobą przyjaciela? Nigdy wcześniej go tu nie widziałem…
Dreyar z zaskoczonej miny momentalnie przybrał wyraz powagi
i obojętności, przedstawiając się podali sobie dłonie do uściśnięcia.
-Mam sprawę do Mirci więc… Zaczęła brunetka, ale zanim
dokończyła niemal siłą zostali wepchnięci do środka przez radosnego bramkarza.
Prowadząc ich do baru gawędził z Alberoną jak ze starą znajomą, więc Laxus
idący tuż za nimi stwierdził, że muszą znać się od dawna. Weszli do głównej
sali baru, w której właśnie skończył się pokaz burleski, a Elfman i Cana
zatrzymali się tak raptownie, że blondyn omal co na nich nie wpadł.
-Czy to jest Lisanna?! Spytała dziewczyna, lecz jej głos
został stłumiony przez niezadowolonych mężczyzn, którzy przekrzykując się wręcz
błagali o kolejny występ. Wtedy Laxus zauważył, jak pięści ochroniarza
zaciskają się nerwowo, a następnie ruszył w stronę zaplecza, bez słowa
zostawiając nowo przybyłą dwójkę.
-A temu co się stało? On czasem nie miał pilnować wejścia do
baru?
Alberona nie odpowiedziała na pytanie boksera, tylko chwyciła go za nadgarstek i
zaprowadziła pod sam bar. Tam za ladą stała piękna młoda kobieta o długich
białych włosach i ogromnych niebieskich oczach. Wyglądała na zmęczoną, ale gdy
tylko dostrzegła idącą w jej stronę Canę rzuciła wycieranie mokrych kufli po
piwie i wybiegła zza baru przytulając mocno brunetkę.
-Canuś! Jak ja cię dawno nie widziałam! Co się z tobą działo?!
-Dużo by opowiadać… Dziewczyna zaśmiała się niezręcznie i
szybko zmieniła temat przedstawiając Laxusa. Barmanka zmierzyła mężczyznę od
stóp do głów.
-Niezłego przystojniaka ze sobą przyprowadziłaś, ale bar z
burleską nie jest dobrym miejscem na randki. Stwierdziła wprost nawet nie
ściszając głosu, jakby to co powiedziała było zupełnie normalne.
-Mircia, takie teksty są nie na miejscu… Jęknęła speszona
Cana i z nieco spuszczoną głową usiadła na wysokim barowym krześle przed ladą.
-Fakt, wymarzone miejsce na randkę to to nie jest… Wtrącił
się Dreyar. -Ale nie ważne gdzie się idzie, a z kim, prawda? Swoje pytanie
skierował do Alberony, która z zażenowania jeszcze niżej spuściła czoło, za to pracująca
tu kobieta omal nie oszalała ze szczęścia.
-O matko, jaki on jest…
-Dobra, dosyć. Warknęła brunetka nie pozwalając dokończyć
zdania przyjaciółce. -Lepiej mi powiedz, czy ja mam coś z oczami, czy naprawdę
widziałam Lisannę na scenie?
Uśmiech białowłosej zniknął w milisekundzie, teraz to ona
nieco opuściła głowę z głośnym westchnieniem. Z początku nic nie mówiąc wróciła
za bar, ale gdy podała gościom drinki na koszt firmy zaczęła wszystko wyjaśniać.
-Znasz moją siostrę, stwierdziła że nie będzie tu robić za
sprzątaczkę i kiedy tylko nadarzyła się okazja… Tłumaczyła Canie. -Żebyś ty
widziała co zrobił Elfman jak się o tym dowiedział. Do teraz robimy remont w naszym mieszkaniu... Mira znów westchnęła
ciężko, ale po chwili ponownie przybrała łagodny wygląd. -A tak w ogóle, to
co was tu sprowadza?
-A no jest coś. Skradziono mi ostatnio samochód i chciałam
zapytać, czy może nie słyszałaś czegoś na ten temat.
Gdy barmanka usłyszała jej słowa wyraźnie się zmartwiła.
-Przykro mi kochana, ale wiesz, że takie rzeczy dzieją się u
nas na porządku dziennym...
-A może znasz jakiegoś francuza? Tym razem odezwał się
Laxus.
-Francuz? Hmm… nie, chyba nie znam… chociaż? Niebieskie oczy
Strauss otworzyły się nieco szerzej, jakby o czymś sobie przypomniała. -Był
dziś tu taki jeden, miał dość nietypowy akcent i czasem odzywał się po
francusku. O, tam siedzi! Mówiąc to wskazała palcem na jeden ze stolików,
siedział przy nim ciemnowłosy, znudzony młodzieniec.
-W takim razie przepraszam was na moment. Dreyar zdejmując
marynarkę pozostawił ją pod opieką Cany i samotnie ruszył w stronę wskazanego
stolika, a niczego nieświadomy francuz nawet nie zauważył idącego w jego stronę
boksera. Dopiero gdy blondyn stanął tuż przed nim…
-Przepraszam, czy mogę się dosiąść?
Gray zerkając do góry uważnie przyjrzał się uśmiechniętemu
mężczyźnie.
-Czekam tu na kogoś… ale co tam będę sam siedział. Siadaj
pan! Odwzajemniając uśmiech odsunął wolne krzesło, lecz Dreyar na nim nie
usiadł.
-Ma pan dość niespotykany akcent. Zagadywał. -Czy to
francuski?
-O-owszem… Fullbuster zająknął się niepewnie, ponieważ rosnące zadowolenie i dziwne spojrzenie obcego mężczyzny sprawiało, że z każdą
chwilą czuł się mniej pewny siebie.
…
Szedł długim, ciemnym i dość zaniedbanym korytarzem. Walało
się tu pełno kartonów, o które nawet na trzeźwo nie trudno było się potknąć. W
końcu jednak dotarł do drzwi, za którymi słychać było kobiece rozmowy i
chichoty. Nacisnął na klamkę i wszedł tam bez pukania, a przebierające się
dziewczęta zaczęły krzyczeć w panice.
-Oh, zamknijcie się. Jęknął Natsu omijając te wszystkie
zdumione, pół nagie kobiety, wzrokiem rozglądając się za tą, której szukał.
Przeszedł przez całą podłużną garderobę na końcu natrafiając na starą, nieco zjedzoną
przez mole zasłonę, a gdy ją odsunął znalazł tą, której szukał.
Białowłosa dziewczyna siedziała przed teatralnym lustrem
poprawiając makijaż i nawet nie zwróciła uwagi na przybysza. Dopiero, gdy
Dragneel zachodząc ją od tyłu przyłożył dłonie na toaletce, a w lustrzanym
odbiciu jego twarz ukazała się tuż nad jej głową, niespiesznie odłożyła pędzel
z nałożonym różem. Przymykając oczy odwróciła krzesło tak, by znaleźć się na
wprost niego. Kiedy zaś na nowo otworzyła powieki zobaczyła jego zadziorny
uśmiech. Tuż przed sobą.
-Mężczyźni mają tu zakaz wstępu. Poinformowała, lecz jej ton
zdawał się być nad wyraz obojętny. Byli obok siebie tak blisko, że ciepły
oddech dziewczyny okalał policzki chłopaka, a zapach mięty przedostał się do
jego nozdrzy.
-W takim razie czemu mnie tu zaprosiłaś? Mówiąc to uniósł
kąciki warg jeszcze wyżej, jednocześnie ukazując swoje białe zęby.
-Proszę wybaczyć, ale chyba się coś panu przewidziało.
Odpowiadając z nonszalancją i wyższością odwróciła się z powrotem w stronę
lustra na obrotowym krześle, lecz Natsu odsunął ją od toaletki i znów, chcąc
nie chcąc znalazła się przed nim twarzą w twarz.
-Coś mi się nie wydaję…
Pogrywała z nim udając niedostępną, ale on świadomie godził
się na tą zabawę kierowaną jej zasadami. Można rzecz, że wręcz mu się to
podobało.
-Wie pan, byłoby nie ciekawie, gdyby nagle pojawił się tu
mój braciszek. On nie lubi intruzów.
-Przecież sama mówiłaś, że mężczyźni nie mogą tu wchodzić.
Więc chyba nikt nam nie przeszkodzi…
Zaśmiał się cicho opierając dłonie na krześle i przybliżając
się z każdą chwilą do malinowych ust tancerki, ale zamiast ich dotknąć schylił
się w kierunku jej długiej szyi. Siedziała na miejscu nie ruszając się nawet o
centymetr i pozwalała mu na podjęcie odpowiednich kroków. Jednak gdy już miał
przyłożyć wargi do jej gładkiej szyi, obydwoje usłyszeli trzask i pisk
dziewczyn zza kotary.
-Lisanna! Męski wzburzony głos wstrząsnął ścianami
garderoby, a wystraszona białowłosa w ostatniej chwili odepchnęła od siebie
Dragneela.
-Uciekaj! On tu idzie!
-Czego się denerwujesz, przecież… Starał się ją uspokoić,
ale tancerka zerwała się z krzesła na równe nogi i zaczęła rozglądać się po
pomieszczeniu.
-Ja nie żartuje! Wrzasnęła spanikowana, a jej głos przywołał
bramkarza. Kiedy wściekły Elfman odsunął zasłonę, za którą się chowali, twarz
Natsu nie była już tak opanowana jak przed chwilą. Facet był o głowę od niego
wyższy i z dwa razy szerszy, a do tego ze zdenerwowania sapał, jakby przebiegł
kilkudziesięciu kilometrowy maraton.
-Ty… Ryknął Strauss, a zaskoczony różowowłosy momentalnie
uniósł ręce w pokojowym geście. -Dobierałeś się do mojej Lisanny?!
-Spokojnie, po co te nerwy! Już wychodzę, więc po problemie!
Zawołał zaskoczony i postawił pierwsze kroki w stronę wyjścia, ale ochroniarz
zatarasował mu drogę.
-O nieee, żywy stąd nie wyjdziesz… Ledwo to powiedział i ruszył na Natsu z
zaciśniętą pięścią, lecz dzięki zwinnemu unikowi chłopaka uderzył w białą
toaletkę, przy której Lisanna chwile temu się malowała. Lustro zbiło się z
hukiem, mebel pękł w pół, krzyki kobiet stały się jeszcze głośniejsze, a
Dragneel, widząc skalę zniszczeń po jednym uderzeniu mężczyzny zdał sobie
sprawę, że żarty się skończyły. Kątem oka dostrzegł małe, otwarte okienko. Znajdowało
się na wysokości jego ramion i było bardzo wąskie, ale białowłosy mężczyzna
znów zbliżał się w jego stronę, więc nie miał zbyt dużo czasu do namysłu. Odwrócił
się do ściany i podciągnął o framugę okna, jednak okazało
się ono zbyt wąskie by mógł swobodnie się przez nie przedostać na zewnątrz. Kiedy jednak już
prawie się przez nie przecisnął, coś chwyciło go za kostki i zaczęło wciągać z
powrotem do środka.
-Nie uciekniesz! Odgrażał się bramkarz, ale Lisanna chwyciła
go w pasie próbując ratować uciekiniera.
-Braciszku, uspokój się!
-TO jest twój braciszek?! Wrzasnął wstrząśnięty Natsu, od
pasa w górę już na dworze. -Przecież to jakiś King Kong!!!
Różowowłosy zaczął wierzgać nogami i rozpaczliwie, z całych
sił próbował się uwolnić, ale do jego uszu dobiegły kolejne wrzaski tancerek.
-Co tym razem! Natsu i Elfman ryknęli jednocześnie poirytowani rozhisteryzowanymi
panienkami. Gdy białowłosy odwrócił się w bok zobaczył biegnącego wprost na nich
ciemnowłosego młodzieńca, który nawet nie zatrzymał się widząc tą dość
szokującą scenę. Zamiast tego wskoczył na zniszczoną toaletkę, podskoczył i
odpychając nogą rodzeństwo od okna pomógł Natsu wydostać się na zewnątrz, a
zaraz po nim sam wyskoczył przez okno bez większych problemów. Prześlizgnął się
przez wąski otwór z taką precyzją, że zdumiona tancerka i ochroniarz leżący na
ziemi nie mogli wyjść z podziwu.
Zasłona odsunęła się kolejny raz tego dnia, tym razem
ukazując zmachaną posturę Laxusa.
-Gdzie on jest! Dreyar wydarł się przekrzykując piszczące
dziewczyny, a Elfman domyślając się o kogo chodzi wskazał palcem na otwarte,
wąskie okno. Tak wąskie, że osoby ich postury mogły tylko pomarzyć o
przeciśnięciu się przez nie. Mógł jedynie przez nie wyjrzeć, a gdy to zrobił
zobaczył, jak dwóch chłopaków ucieka przed siebie z niebywałą prędkością.
…
Natsu i Gray wybiegli zza rogu tak szybko, że ledwo co się
na nim nie wywrócili. Przez podniesione ciśnienie nawet nie odczuwali
zmęczenia, po prostu gnali przed siebie, by znaleźć się jak najdalej od tego
przeklętego baru z burleską. Nie zauważyli, że po drodze minęli kogoś
znajomego, kogoś, kto wbrew ich woli podglądał poczynania jednego z nich już od
dłuższego czasu.
-Banda kretynów. Zasłonięty kapeluszem mężczyzna, z czarnymi
włosami zaczesanymi do tyłu pokiwał głową z zażenowaniem widząc jak im
spieszno, ale i zaśmiał się pod nosem.
-Ale kto by pomyślał, że będę miał z tego taki ubaw… Gihi!
…
Po prawie trzydziestu minutach biegu znaleźli się na swojej
ulicy ciężko dysząc. Gray kładąc dłonie na kolanach splunął na chodnik, a Natsu
opierając się o murowaną ścianę kamienicy, w której mieszkali rozłożył
niechlujnie nogi. Po chwili ciszy spojrzeli na siebie przelotem i wybuchli
śmiechem.
-Co to miało być?! Chichrał Fullbuster. -Ta twoja poza w
oknie, jak pół dupy za krzaka!
-Odpierdol się. Odpyskował Dragneel wciąż się śmiejąc. -Ale
co ty robiłeś w garderobie tancerek?
Starając się spoważnieć, ciemnowłosy usiadł obok przyjaciela. Opierając głowę o kamienice i spoglądając w zachmurzone nocne niebo zaczął mu
wyjaśniać.
-Chwilę po tym jak polazłeś do tej dziewczyny przyszedł do
mnie gościu, wielki jak goryl. Spytał czy może się dosiąść, a że ty, pacanie
jeden zostawiłeś mnie samego, to pomyślałem czemu nie. Ale on zamiast usiąść
doczepił się mojego francuskiego akcentu i zaczął się głupio śmiać. Pojęcia nie
miałem o co mu chodzi, a on nagle wyciąga spluwę i rozwala nasz stolik z
wrzaskiem „oddawaj forsę gnoju”! No to co miałem zrobić - spieprzyłem stamtąd.
Nie mam żadnych długów, ale nie będę się gościowi tłumaczyć, że mnie z kimś
pomylił jak celuje mi lufą po oczach.
Słysząc tą opowieść, Natsu otworzył szeroko oczy ale i roześmiał się głośno na całą ulicę.
-Co się cieszysz głąbie! Wkurzył się Gray. -Uratowałem ci
skórę, powinieneś mi podziękować!
-Merci, merci! Różowowłosy udając wdzięcznego specjalnie wymusił francuski ton i wstał
otrzepując się od brudnego muru, o który się opierał. -Ale przyznaj, że to było
zabawne.
-No może trochę… Wymamrotał ciemnowłosy, po czym znów
obydwoje wybuchli śmiechem.
-Tylko co teraz? Spytał Dragneel. -Noc jeszcze długa, a nie
uśmiecha mi się tam wracać.
Znów markotniejąc zamilkli i pogrążyli się w zadumie nad
planem sobotniej nocy, lecz odpowiedź pojawiła się sama. Zza rogu wyłoniły się
trzy kurtyzantki, a stukot szpilek zanikał przy głośnej rozmowie rozbawionych,
mocno wymalowanych kobiet, które beztrosko machały torebkami, a ich biodra
kołysały się płynnie na boki.
-Przenosimy imprezę do domu? Zaproponował Gray, a Natsu
przystał na tą propozycję bez chwili wahania. Obydwoje ogarniając się do
przyzwoitego stanu wsadzili ręce do kieszeni i oparli się o ścianę kamienicy.
Jeden z nich gwizdnął, co zwróciło uwagę przechodzących obok prostytutek. Zerknęły
zdziwione w ich stronę, lecz dostrzegając uśmiechniętych chłopaków z radością
przeszły na ich stronę ulicy, a po chwili cała piątka wkroczyła beztrosko do
środka kamienicy.
- - - - - - - - - -
-Wstawaj śpiochuuu! Cana, podchodząc do śpiącego na podłodze
Laxusa zdzieliła go gazetą po głowie. -Już dwunasta, a ty jeszcze chrapiesz!
-Zamknij się już… Warknął blondyn odwracając się na bok i
szczelniej opatulając się kocem. -Z taką mordą zbudziłabyś niedźwiedzia podczas
zimowego snu…
-Ho-ho!
Dreyar już wiedział, że ten sztuczny, pełen gniewu śmiech nie przyniesie mu nic dobrego. -Masz tupet odzywając się do mnie w ten sposób! W moim domu! Podnosząc głos coraz bardziej próbowała wyrwać przyjacielowi koc, ale materiał jakby przykleił się do boksera. W między czasie, przywołany krzykami Gildarts wyszedł z kuchni i kuśtykając wyłonił się w przejściu do ich salonu.
Dreyar już wiedział, że ten sztuczny, pełen gniewu śmiech nie przyniesie mu nic dobrego. -Masz tupet odzywając się do mnie w ten sposób! W moim domu! Podnosząc głos coraz bardziej próbowała wyrwać przyjacielowi koc, ale materiał jakby przykleił się do boksera. W między czasie, przywołany krzykami Gildarts wyszedł z kuchni i kuśtykając wyłonił się w przejściu do ich salonu.
-Nie chcę nic mówić Canuś, ale to mieszkanie jest…
-Przestań się wymądrzać i mi pomóż! Przerwała mu i szarpnęła
za koc z całych sił. Zrobiła to jednak za mocno, bo choć udało jej się go
zdobyć, to wylądowała z kocem na podłodze.
Clive śmiejąc się z tego w niebo-głosy znów udał się do
kuchni, a dwudziestoparo latek podniósł się wreszcie z podłogi. Chciał nawet
pomóc wstać brunetce, ale ta ze złością odtrąciła jego rękę i poradziła sobie
samemu. Na koniec z wielce obrażoną miną odwróciła się do niego tyłem i
założyła ręce na piersi.
-Wredny jesteś, wiesz?
-Oj, nie dąsaj się. Rozbawiony bokser poczochrał ją po
głowie psując i tak jeszcze nie ułożoną fryzurę.
-Zostaw! Warknęła odsuwając się i poprawiając włosy. -I o
której ty w ogóle wróciłeś do domu! Zrobiłeś jakąś dziką burdę w barze i
zostawiłeś mnie samą jak palec!
-Przecież nie byłaś sama, dobrze się bawiłaś z tą całą
Mircią. Stwierdził zupełnie poważny. -A tłumaczyć się tobie nie będę, to o
której wracam i z kim spędzam czas to tylko i wyłącznie moja sprawa, nie
powinno cię to obchodzić.
Korzystając z tego, że Alberona była odwrócona do niego
tyłem zaczął się przebierać, lecz po chwili spojrzał na nią ze zwątpieniem. Choć
nie widział jej twarzy, cisza jaka nastała w pokoju była, delikatnie mówiąc,
niepokojąca.
-N-nie o to chodzi, że chcę cię kontrolować… Wydukała
wreszcie, wyraźnie speszona, co jeszcze bardziej zaskoczyło Dreyara. -Po prostu
troszeczkę się denerwowałam kiedy ciebie nie było.
Nie uzyskała odpowiedzi, ale nie odwracała się. Bała się
ujrzeć jego rozgniewaną minę, więc kiedy poczuła nagle jego uwieszoną rękę na
swoich ramionach aż się wzdrygnęła.
-Powinnaś się bardziej martwić o siebie niż o mnie. Taki
stary koń jak ja zawsze sobie poradzi. Zażartował. -A nie było mnie tak długo,
bo zagadałem się z Elfmanem.
-Z Elfmanem? Zdziwiła się.
-No wiesz, takie męskie rozmowy… o tym co jest męskie… Znasz
go chyba, to powinnaś wiedzieć o co chodzi.
-Wiem aż za dobrze. Odwracając się bokiem obdarzyła go
radosnym uśmiechem, ale zaraz po tym jej oczy otworzyły się szeroko.
-U-ubierz się! Zboczeńcu!
Laxus spoglądając na siebie dopiero po chwili zdał sobie
sprawę, że stoi przed nią w samych bokserkach. Jednak nie zrobiło to na nim
większego wrażenia, wzdrygnął jedynie ramionami i prychnął cicho.
-Aż tak ci to przeszkadza? Przecież...
Zanim dokończył Cana z czerwoną twarzą odepchnęła go
od siebie. A on sam, potykając się o wszędzie pałętające się puste butelki przewrócił
się na ziemię z hukiem i nim zorientował się, co tak w ogóle się stało usłyszał
donośny rechot Alberony.
-A to dobre, znokautowałam boksera!
Jej śmiechu nie było końca, śmiała się nawet wtedy, gdy
Laxus pospiesznie zaczął się ubierać i gdy już ubrany wyminął ją w przejściu do
przedpokoju.
-Masz się czym chwalić. Mruknął poirytowany jej zachowaniem. -A kto by się nie wyjebał w takim syfie! Ogarnęłabyś tu trochę, bo takiej flei to nikt za żonę sobie nie weźmie.
Mówiąc to nawet nie odwrócił się w jej stronę, po prostu
udał się do wyjściowych drzwi i wyszedł. Wiedział jednak, że dopiął swego - cisza po jego słowach była na to wystarczającym dowodem.
Cały czas starał się zachować powagę, ale schodząc po
schodach kamienicy zaśmiał się pod nosem. -A mogłem się jednak odwrócić i
zobaczyć jej minę…
Tymczasem w mieszkaniu dziewczyna wciąż stała z szerzej
otwartymi oczami jak słup soli. Z szoku nie mogła się nawet ruszyć.
-Ale ci powiedział! Zaśmiał się Gildarts znów wychodząc z
kuchni, lecz zaraz się do niej cofnął gdy dostrzegł nadlatujący w jego stronę
zwinięty koc.
-Zamknij się! Ryknęła rozzłoszczona i trzaskając drzwiami
zamknęła się w łazience. Po niespełna minucie wyszła z niej z szufelką,
miotłą, gąbkami, workami na śmieci i przeróżnymi środkami czystości. Na
dłoniach założone miała gumowe rękawiczki, a włosy związała chustą.
-Jeszcze mu pokaże!
…
Błądził po całym mieście docierając aż do Magnolia Center.
Rozglądał się za jakimiś męskimi ubraniami, jednak te, które oferowały tutejsze
sklepy były zbyt drogie jak na jego spłukaną do cna kieszeń. Jak na
poniedziałkowe popołudnie ludzi na ulicy było dość sporo, lecz każdy był
zabiegany i zajęty swoimi własnymi sprawami. On zaś stanął na środku chodnika
przyglądając się jednemu z garniturów na wystawie, a jego twarz odbijająca się
od lustra przypominała skruszonego szczeniaka. Zdawał sobie bowiem sprawę, że
to całe łażenie po mieście jest zupełnie pozbawione celu. Szukanie dla siebie
ubrań było tylko wymówką przed tym, by nie udać się tam, gdzie powinien pójść
już na początku swojej wizyty w Magnolii. Powinien udać się do więzienia, w którym od
dziewiętnastu lat przesiaduje jego dziadek - Makarov Dreyar.
Wiem, że miał być rozdział na 20 stron, ale postanowiłam go podzielić, gdyż w jednym rozdziale ukazałoby się zbyt wiele wątków i mogłoby to wam nieco namieszać w głowach :P
Następną część - lub dwie, dokończę niebawem, więc być może nie będziecie musieli długo czekać na kolejny rozdział :3
Wiem też, że miałam tu coś wstawić dopiero, gdy skończę pierwszego bloga ale... Naprawdę, straciłam jakoś cały zapał do pisania tego pierwszego. Siadam przed kompem i nie mogę nic wpisać, wciąż pozostaje pusta kartka. Może +160 rozdziałów to na prawdę zbyt dużo? Tutaj gdy piszę to odczuwam chęci by to robić, sprawia mi to przyjemność, no a na pierwszym... pisanie stało się obowiązkiem, a nawet niechęcią. Dlatego też chyba będę niestety musiała zawiesić pierwszego bloga, albo skupić się po prostu na tym, a na FT-MS wpisać coś jak mnie jednak natchnie. Chyba nie ma sensu bym się przymuszała i zrażała do pisania... To naprawdę przemyślana decyzja, której bądź co bądź podejmować nie chciałam :C
Ten rozdział może być nieco narwany, pisałam go... hoho, nie wiem już kiedy to było xD Nie wiem też czy pamiętacie co działo się wcześniej w tym opowiadaniu... ciekawe czy ktoś w ogóle czekał na kolejny rozdział xD W każdym bądź razie przesyłam dla wszystkich buziaki i przepraszam was, że to wszystko jest takie "dzikie", ale jestem jeszcze wczorajsza :P

Następną część - lub dwie, dokończę niebawem, więc być może nie będziecie musieli długo czekać na kolejny rozdział :3
Wiem też, że miałam tu coś wstawić dopiero, gdy skończę pierwszego bloga ale... Naprawdę, straciłam jakoś cały zapał do pisania tego pierwszego. Siadam przed kompem i nie mogę nic wpisać, wciąż pozostaje pusta kartka. Może +160 rozdziałów to na prawdę zbyt dużo? Tutaj gdy piszę to odczuwam chęci by to robić, sprawia mi to przyjemność, no a na pierwszym... pisanie stało się obowiązkiem, a nawet niechęcią. Dlatego też chyba będę niestety musiała zawiesić pierwszego bloga, albo skupić się po prostu na tym, a na FT-MS wpisać coś jak mnie jednak natchnie. Chyba nie ma sensu bym się przymuszała i zrażała do pisania... To naprawdę przemyślana decyzja, której bądź co bądź podejmować nie chciałam :C
Ten rozdział może być nieco narwany, pisałam go... hoho, nie wiem już kiedy to było xD Nie wiem też czy pamiętacie co działo się wcześniej w tym opowiadaniu... ciekawe czy ktoś w ogóle czekał na kolejny rozdział xD W każdym bądź razie przesyłam dla wszystkich buziaki i przepraszam was, że to wszystko jest takie "dzikie", ale jestem jeszcze wczorajsza :P
Nareszcie rozdział! Nie mogłam się już doczekać!
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest ktoś kto na to czekał?! :o
UsuńNawet nie wiesz jak mnie to teraz ucieszyło :D :D :D :***
Yeey! Pojawiły się kolejne postacie z FT :3 Szkoda tylko, że nie dorwali Natsu i Gray'a xD Co do Cany i Laxusa... To było takie słoodkiee! XD No cóż fajnie, że teraz rozdział będą pojawiać się tu :3 Do zobaczenia! Życzę weny!
UsuńBuziaki :*
*Shaila*
YASHA ! nawet nie wiesz jak wielu jest takich ludzi :)
UsuńJestem jednym z takich człeków razem z Shailą , czyż nie .?
gi-hi :D
Podpisuję się pod górą :D Strasznie się ucieszłyam, jak zobaczyłam że wyszedł nowy rozdział ^.^
UsuńŁooo tak długo nie było rozdziału. Czuję się jakbym dostała prezent (takie tam urodzinki) dzięuję że w końcu dodałaś Yasha! Skomentuję później bo muszę posprzątać bo goście przyjeżdżają, ale stwierdzam iż piszesz genilanie i masz zajebiste pomysły. Dobiło mnie jedynie to że Natsu i Gray zamawiają sobie prostytuki, no no chłopcy. Pięknie Pięknie. Weny życzę i mam nadzieję, że będzie lepiej skoro jesteś wczorajsza kochana :3 Pewnie zabalowałaś co? Dobra nie wnikam, po jaram się rozdziałem :D
OdpowiedzUsuńHahaha zgadzam się z przedmówczynią ! Za wiele nie napiszę bo strasznie boli mnie głowa .. i jeszcze miałam iść do szkoły .. ahh głupia ja .
OdpowiedzUsuńNo nic yasha ja nie jestem za dobra w pisaniu komentarzy ale nie mogę NIC nie napisać .
Twoje blogi są dla mnie inspiracją i strasznie się cieszę z tego iż dodałaś nowy rozdział . Jedyne co mnie w nim martwi to Natsu .. i Lisanna .. FUUUUU BLEEEEE ... ohyda .
Dobra to była moja opinia xD A teraz na poważnie ( ja i powaga xD ahahaha )
Ten paring Laxana jest taki słodziaszny ! Boże wszyscy zazwyczaj piszą o NaLu ,a ty oderwałaś się od tej monotonii i postawiłaś w głównej mierze na tą parę ... KAWAII !
Dobra oczy mi łzawią więc jakby coś dopiszę resztę jutro lub kiedyś tam .
Weny ,czasu ,chęci i radości z pisanych prac !
Śmiałam się przez cały rozdział ;D NaLi? Czemu by nie! No i Laxana <3
OdpowiedzUsuńO, jejku! Pojawił się rozdział ... i nie wiem, czy ja śnię, czy spełniło się moje marzenie, ale jestem cholernie prze szczęśliwa, że mogłam przeczytać tutaj nowy rozdział. *.* Tak mi go brakowało, tak za tym tęskniłam, a czekanie opłaciło się! :)))
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, czemu nie piszesz na pierwszym blogu. Takie pisanie z przymusu nigdy nie zachęca do wyskrobania czegoś, powiem więcej, to jeszcze dodatkowo zniechęca. :/
Ale co do rozdziału ... Akcja w baru z burleską mnie rozwaliła. I nie wiem, czy bardziej uciekający Natsu przed Elfamanem czy Gray przed Laxusem. Ale to było mega! :D
Za tą akcję z Lisanną chyba zawiśniesz na cienkiej gałęzi ... >.< Lisanna na stos! I teraz jeszcze bardziej nie mogę doczekać się spotkania Salamandra z Lucy wrr... ._.
Kochana rozdział jak zwykle pełen akcji i pozytywizmu. Pełno Laxany ( dobrze napisałam? :D) co zapewne spodoba się wielu osobom. Mi i tak brakuje NaLu, ale wszystko w swoim czasie, prawda? ^^
Dzisiaj krótko, ale brak czasu :(
Życzę mnóstwo weny Kochana :********* :3
muahuahahua!
OdpowiedzUsuńi mam kolejny powód, żeby nie lubić Lisanny! chociaż zdziwiłam się, że jest tancerką, bo prędzej bym ją obstawiała na... ogrodnika czy coś takiego, ale chyba jej to pasuje :D jest tylko jedno ale. smutam bo Natsu... ale grzeczny... chłopiec.... kobiety .. zło.... DLACZEGO?! myślałam, że się rozpłaczę, jak przeczytałam to o kurtyzanach :< CZY ONI NIE MAJĄ PO 16 LAT?! właściwie to do Greya mi to pasuje, bo zawsze kojarzył mi się z rozpustą :> Ale Natsu? dlaczego? to pewnie wina Greya!
ale najlepsza akcja ever -> Lisanna, Natsu, Elfman, Gray i Laxus w jednym pomieszczeniu :D pomysłowo, nie powiem. Burleska Straussów <3 (to nic że w pierwszym momencie myślałam, że to Erza-zakonnica podciągnie habit i będzie denisić na scenie :D)
no i ostatnie.... LAXANA <3
to nic że się non stop kłócą i sobie dogryzają, i tak ich kocham (tak, NaLu na pierwszym miejscu) Szkoda mi trochę Cany, bo Laxus się cały czas śmieje i to wygląda, jakby jeszcze trochę i biedna Alberona miała pęknąć....
a co do całości, to oczywiście, że czekałam! może nawet bardziej niż na ten drugi blog, bo tu możesz wymyślać role dla postaci z FT, a tam już są określone. Każda wprowadzana osoba to niespodzianka!
w każdym razie, życzę dużo weny i pomysłów + nie męcz się, tylko pisz o tym, na co masz ochotę :)
pozdrawiam, Sash :)
ROOOOOOOZDZIAŁŁŁŁŁŁŁŁ, wreszcie, nie mogłem się doczekać!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZdrowia i weny życzę :D
Yey ! Nie mogłam się doczekać ! ♥
OdpowiedzUsuńLaxcana the best ! Ta akcje ze sprzątaniem mnie rozwaliła.
Lissano umrzyj -.- Mam kolejny powód, żeby jej nie lubić.
Ta akcja z garderobą mnie rozwaliła xD To było takie męskie !
Natsu i Gray na prostytutki O.o Nieładnie, nieładnie.
Jak się Lucynka i Juvia dowie to będzie afera!
Dodawaj rozdziały jak najszybciej. Nie mogę się doczekać następnych ^.^
Jestem ciekawa pierwszego spotkania Natsu i Lucynki :D
Dużo weny! I nie martw się tamtym blogiem :)
Jak będziesz miała wenę napiszesz. Nic na siłę.
Masz rację 160 to bardzo duuuuuuuużo! Ja bym sama nawet 30 nie napisała O.O
Jeszcze raz dużo weny :) Pozdrawiam Marchewa!
Ty chyba zartujesz!! Na prawdę sądzisz, że nik nie czekał na ten rozdział :p :P
OdpowiedzUsuńBardzo mj się spodobało mafijne FT !!! Nawet bardziej niż twój pierwszy blog bo jest tu dużo LaxCana <3 <3 I przekomarzanie się <3 <3
chciaż miałam nadzieję , że uda im się dorwać Natsu i Graya ^^ Ale że nie skojarzyli, że chodzi o tą kasę w samochodzie xD
Lisanna jako tancerka o.O o.O Nie no szok po prostu. xD Chociaż to i dobrze, że ją taką zrobiłaś. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się przebiegła i małostkowa.
Ucieczka Natsu i Graya rewelacyjna. Szczególnie jego umięjetności złodziejskie xD
A Gajeel ma z tego niezły ubaw gihi :D :D
Szkoda, że zawieszasz tamtego bloga ale nic na siłę. Jestem bardzo szczęśliwa, że masz dużo weny na tą opowieść która mnie bardzo wciągnęła :) :)
Pozdrawiam :*
Przeczytałam wczoraj ale stwierdziłam że skomentuje...
OdpowiedzUsuńNARESZCIE ROZDZIAŁ! ^.^
Boski, po prostu cudowny!
Tylko nie pasuje mi ta Lisanna z Natsu, no po prostu nie trawie tej kobiety -.-
Normalnie pożuciłabym już ten blog i jego czytanie, ale nie potrafię, myślę że gdybym go przestała czytać to tak jakbym nie dawała sobie jedzenia i głodowała ;-;
Mam nadzieję że Lisanna zginie w pierwszej lepszej okazji 3:)
A najbardziej w rozdziale podobała mi sie akcja kiedy wbił Elfman i Laxus xD
Pozdrowienia i więcej weny, oraz żebyś już tak nie chorowała i była zdrowa :3
Buziaki :**
Wo! Nowy rozdział mnie pozytywnie zaskoczył! Tym bardziej, że w końcu znalazłam czas na ponowny (mam nadzieje jak najdłuższy) czas,by czytać blogi. Muszę stwierdzić i przyznać się bez bicia,że nie czytam tamtego twojego bloga, ale czytam ten :3 Więc wiadomość, że zawieszasz tamten,a wracasz tu rozochociła (bez skojarzeń xD) moje serce!
OdpowiedzUsuńDzisiaj jakoś taki, krótki mój komentarz, ale musze nadrobić kilka rzeczy.
Oczywiście czekam na ciąg dalszy, bo rozdział fenomenalny i ma się ten niedosyt.
Pozdrawiam i przesyłam buziaki :)
Przechodząc do rozdziału : Czyżby początek w jakimś nocnym klubie się zaczynał ^^ białe włosy u pierwszej pani od razu skojarzenie,że to starsza siostra Strauss, a znów druga to pewnie Lissana T.T (tylko nie ona, błagam) :c Cana i Laxus jak zwykle razem dużo ich ! <3 Oczywiście przezabawnie :D Hahahahaha 'king kong' boziu Natsu nigdy się nie zmienia :3 Akcja była the best, nawet jeśli to była Lissana to ci wybaczam , bo było śmiesznie,że nawet o niej zapomniałam ^^. Moje serce,aż zadrżało... czy to...czy to... tak to on i to jego Gihi! ♥
„oddawaj forsę gnoju”! No to co miałem zrobić - spieprzyłem stamtąd. Nie mam żadnych długów, ale nie będę się gościowi tłumaczyć, że mnie z kimś pomylił jak celuje mi lufą po oczach." << hahah Grey mnie rozwalił tym :D w tej chwili stałam się jak Natsu i cały czas się śmiałam.
Nie wiem czemu, ale poprzestawiało mi całkiem powyższy komentarz :C
UsuńMyślę jednak,że co najważniejsze zostało w nim jak trzeba, więc nie zmieniam.
Jakoś myślę,że się rozeznasz :) Na prawdę nie moja wina , nie wiem czemu się poprzestawiało :(
Myślałam, że będzie trzeba długo czekać żeby zobaczyć co u naszej wróżkowej mafii. a tu jednak wstawiłaś rozdział szybciej niż się spodziewałam ^^
OdpowiedzUsuńNie ma to jak przeczytać rozdział kilka dni temu, a komentować go dopiero teraz.. ehh..
I przez to będę ostatnia!
No cóż..
Irytuje mnie Lisanna ;___:
Zrobiłaś to specjalnie, prawda? ;__:
W sumie to może być jakąś dziwką xd
Oprócz tego, że nią jest....
Może ją ktoś gwałcić, może się puszczać, a najlepiej byłoby gdyby w ogóle nie żyła!
Tyle we mnie zła.. tyle przemocy...
Czas zmienić akcent Gray!
Laxus taka dupa, ja to bym brała B|
Myślałam, ze jak Natsu i Gray uciekną to wpadną na Lucy czy coś..
A tu dziewczynki
Lekkich
Obyczajów
Mmmm...
King kong <3
A teraz czekam na kolejny rozdział!
Laxus do Makarova pójdzie?
Hohoho ;o
Ależ ten komentarz jest bez sensu xd
Kontenery weny przysyłam ;*
PS: Tak bardzo strasznie podoba mi się teraz szablon i to, ze celuję pistoletem w to co chcę kliknąć <3
Jak zawsze wspaniały rozdział, tylko trochę za krótki :D !
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, że aż się zagotow3ałam kiedy pojawił się watek z Natsu i Lisanną... Mówiłam już, że jej nienawidze? jeśli nie , to teraz mówie! Spalić ją !!! XD Na szczęście nic miedzy nimi nie zaszło ;d No i nie moge się doczekać Lucynki w tym opowiadaniu ;3
Laxus i Cana wspaniali <3 Ich nigdy dość :D
No i Ntasu i Gray z dziwkami XDD epic :D
Laxus idzie do Makarova? ;d To będzie doprawdy interesujące :D Nie poganiam, ale nie ukrywam , że nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :* Pisz kochaniutka tego bloga jesli masz wenę , a drugiego bloga na razie zostaw w spokoju do póki ona nie wróci, myślę , że żaden prawdziwy czytelnik nie będzie miał Ci tego za złe i cierpliwie poczeka :) Ja poczekam nawet 10 lat jeśli tylko będzie trzeba , a jeśli pewnego dnia dasz znać , że pojawi się rozdział to z wielką chęcią i bez namysłu skocze do komputera żeby go przeczytać :* Życzę zdrówka, raz weny, szczęścia i cierpliwości <3 Buziaki misio :***
Boże!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 Sorry, że nie piszę komentarzy, ale tak czytam twojego bloga z rozdział na rozdział i jestem coraz bardziej zachwycona, że nie mogę napisać komentarza, więc sorry. To tak głupia Lisanna !!!!!!!! Zabić, ale tak poza tym, kurcze Natsu i Gray lubią prostytutki hmmm, ja po prostu nie mogę się doczekać spotkania Natsu z Lucy no i jestem wielce ciekawa czy będą razem ... kurcze, aż dreszcze przeszły mi po całym ciele .... :)
OdpowiedzUsuń