22 kwi 2019

Rozdział 56 "List"

Zmierzchało, gdy pociąg w Harogen ruszył z peronu trzeciego na północ kraju. Lucy, Graya i Natsu czekała dwugodzinna podróż, zanim dotrą do Magnolia City. Dragneelowi nie potrzeba było dziesięciu minut, by zacząć umierać. Jego zazwyczaj śniada cera zrobiła się blada niczym mąka, zaś tryskające wigorem oczy stały się mętne, zmęczone.
- Wyglądasz, jakbyś nie spał tydzień - zaśmiał się Fullbuster, widząc wzbierające się mdłości u siedzącego naprzeciw przyjaciela. Lucy, która zajmowała miejsce przy oknie, tuż obok Natsu, zerknęła na niego z niepokojem.
- Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś tak źle znosił chorobę lokomocyjną. Rozumiem małe dzieci, ale dorosły?
- Może niedorozwoje umysłowe już tak mają? - zakpił Gray.
- Wszczym ryj, żabojadzie - wydukał Dragneel resztką sił.
Heartfilia pokiwała zdegustowana głową.
- Jak ty, chłopie, dojechałeś do Harogen bez swoich prochów? - spytała retorycznie, z niedowierzaniem.
- Nie obyło się bez rewelacji - Gray pospieszył z wyjaśnieniem. - Ale najwyraźniej zbyt się o ciebie martwił, by przejmować się mdłościami.
Natsu jedynie jęknął ociężale, a Lucy zarumieniła się, kiedy Fullbuster puścił jej oczko. Speszona dziewczyna stwierdziła, że obróci ten niezręczny temat w żart.
- To może trzeba mu dodać kolejny powód do zmartwień? - zachichotała, lecz umilkła zaskoczona, gdy dostała subtelnego kuksańca z łokcia od Dragneela.
- Chyba bym wtedy zszedł na zawał - prychnął gniewnie, kładąc głowę na kolanach Heartfilii. - Nie wierć się.
- Nie masz ty czasem za dobrze? - żachnął rozbawiony Gray do Natsu, lecz bacznie obserwował zmieszaną blondynkę, której policzki zaczęły przybierać intensywniejszą barwę. - Lucy, a jak ja się źle poczuję, to też się będę mógł na tobie położyć?
- Przestań pajacować - skarciła go Heatfilia, spoglądając na Dragneela z przejęciem. - I daj mu spokój. Widzisz, że naprawdę się męczy...
Natsu leżał na kolanach dziewczyny z zamkniętymi, mocno przymrużonymi oczami. Nie pamiętał, kiedy męczył go tak silny dyskomfort. Wystarczyło jednak, by Lucy delikatnie pogłaskała go po włosach, a on od razu poczuł się lepiej. Przez ten krótki moment dostarczyła mu tyle błogiego ukojenia, że niemal natychmiast zasnął.

***

3 czerwca

Naburmuszony Natsu siedział na toalecie z zamkniętą klapą i palił papierosa. Taki humor trzymał się go już jakiś czas. Lisanna czekała na niego w pokoju, jednak on grał na czas, jednocześnie czując się jak skończony kretyn. Obiecał dziewczynie, że wyjdą dziś na miasto coś zjeść, ale szczerze powiedziawszy nie miał zbytnio apetytu. Wiedział, że to do niego niepodobne, lecz ostatnio nie był sobą, wszystko go drażniło. Cóż, nie działo się tak bez powodu.
Od zdarzenia w Harogen minęło kilka dni. Gdy Makarov dowiedział się o wszystkim, zlecił Gajeelowi i jego podopiecznym, by znaleźli cokolwiek na temat Sawyera Racera bądź samego Oracion Seis, które rzekomo przestało istnieć po śmierci Don Zera. Redfox i reszta poruszali niebo i ziemię, jednak nie mogli niczego znaleźć. Nikt nic nie wiedział, nikt nic nie widział, jakby Racer i mafia, do której należał, nigdy nie istnieli. Przez to atmosfera w barze stała się dość napięta. Ponadto Dragneela przytłaczał natłok pracy - ciężko mu było pogodzić pilnowanie porządku w China Town ze zleceniem, które wykonywał w swoim magazynie. Jakby mało tego było, Gray wkurzał go bardziej, niż zazwyczaj. On również był przemęczony, gdyż pomagał Gajeelowi, i chyba dawało się to Fullbusterowi we znaki. Nic jednak nie przebijało wisienki na torcie, która upiększała całą tę kołomyję i doprowadzała Dragneela do szewskiej pasji. A była nią oczywiście Lucy. Biedny sądził, że po wydarzeniach w Harogen wszystko wróci do normy. Był nawet skory nie pytać, dlaczego unikała go ostatnimi czasy, puścić jej - jak mniemał - babskie fanaberie w niepamięć. Niestety Heartfilia nadal nie potrafiła znaleźć dla niego czasu i unikała go jak ognia. Jego i tak znikoma cierpliwość dobiegała końca. Chciał to jak najszybciej obgadać z sąsiadką, wyjaśnić, o co jej chodzi... Ale jak miał to zrobić, skoro wciąż mu umykała?
Jednym słowem, Natsu był chodzącym kłębkiem zszarganych nerwów. Marzył, by po prostu odpocząć od tego wszystkiego, ale Lisanna była mądrzejsza. Nie przemawiały do niej żadne argumenty. Ba, uważała, że jego wzburzenie to kolejny powód, by wyjść na miasto, zabawić się. Żeby tylko mu się jeszcze chciało...
Wzdychając apatycznie, wrzucił niedopałek do toalety i pociągnął za spłuczkę. Nie mógł przecież spędzić całego popołudnia w kiblu na udawanej dwójce.
- Dobra, chodźmy coś zjeść - stwierdził, wychodząc z łazienki, lecz przystanął w jej progu, ze zwątpieniem przyglądając się Lisannie. Strauss siedziała na jego łóżku, obok otwartej szuflady nocnego stolika. W dłoni trzymała wyniszczoną, pożółkłą kartkę papieru i najwyraźniej nie spodziewała się, że Natsu zaraz wejdzie do pokoju, ponieważ spojrzała na niego zlękniona.
- Co ty robisz?
Lisanna, słysząc jego oschły ton, niespiesznie wstała.
- Chciałam tylko czegoś poszukać...
- Czego, piątej klepki?! - wrzasnął rozzłoszczony, wtrącając się dziewczynie w zdanie. Znalazł się przy niej w ułamku sekundy, wyrwał kartkę z jej dłoni i wcisnął ją z powrotem do szuflady, którą zamknął z rozmachem. - Jakim prawem grzebiesz w moich rzeczach? Coś ty sobie myślała?!
Lisanna zacisnęła usta w wąską linię i ponownie wyciągnęła świstek papieru, nie kryjąc irytacji.
- Kim jest Igneel?
Natsu zalała fala gorąca. Nie dość, że szperała mu po szufladach, czytała jego listy, to jeszcze bezczelnie zaczęła wypytywać o ich treść?!
- To z nim chodzisz do Mermaid Heel? Lubisz takie pokraczne dziwadła?! - Strauss wykrzyczała mu w twarz, po czym zaczęła zbierać swoje rzeczy z mieszkania Dragneela.
- Co ty pieprzysz?
- Nie udawaj głupszego, niż jesteś, Natsu! No, powiedz, z którą mnie zdradzasz? Może z tą marchewą, Beth? A może lubisz grubaski, takie jak Risley?! Nie... Na pewno Karuga... - wycedziła z jadem, a Dragneel zupełnie ogłupiał.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz! - ryknął zbulwersowany, ledwo utrzymując nerwy na wodzy.
- Ta, jasne! A nazwa burdelu sama znalazła się w twojej nocnej szafce! Widzę, że lubujesz się w takich. Ja już ci nie wystarczam?!
Dziewczyna wcisnęła mu kartkę w dłoń i odwróciła się zamaszyście. Nie rozumiał nawet, o co tak właściwie się kłócili, gdy nagle coś do niego dotarło.
- Mermaid Heel to burdel? - spytał zszokowany, ale Strauss już sięgała po klamkę. - Liss, zaczekaj!
- Tym razem przegiąłeś, kurwiarzu! - wydarła się, a jej głos rozniósł się echem po całej kamienicy. Tak jej było spieszno, że zostawiła drzwi od jego mieszkania otwarte na oścież.
Chyba nie mogło być gorzej - pomyślał Natsu, próbując zrozumieć, jak w ogóle doszło do tego całego nieporozumienia.
Nie zastanawiając się długo, wybiegł za Lisanną i zawołał ją, zdzierając sobie gardło. Dopiero po chwili dostrzegł, że nie stoi na piętrze sam. Lucy, która stała w progu swojego mieszkania, patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami - tak samo jak komisarz Eucliffe, który przyszedł do niej z niewielkim bukiecikiem kwiatów.
Więc jednak mogło być gorzej - stwierdził, kiedy spojrzenie Heartfilii diametralnie się zmieniło. Zrobiło się mu przykro, kiedy posłała mu pełne pogardy spojrzenie, jakby był nędznym robakiem, a następnie wciągnęła zszokowanego Stinga do swojego mieszkania i trzasnęła drzwiami.
- Kurwaaa - Zaciskając zęby, z ledwością stłumił kolejny krzyk. Zacisnął mocno pięść, w której wciąż trzymał stary list, a następnie ruszył za Lisanną.


Lucy zaraz po zamknięciu drzwi oparła się o nie plecami i odetchnęła głęboko.
- Masz ciekawych sąsiadów - przyznał Sting, a Lucy spojrzała na niego bykiem.
- Daj spokój - furknęła zniesmaczona, po czym zerknęła na niewielki bukiecik, utworzony z herbacianych róż. - I co ty tu robisz?
Eucliffe uśmiechnął się szeroko, lecz kiedy wręczył dziewczynie kwiaty, wyglądał na nieco zawstydzonego.
- Chciałem cię przeprosić za to, co się wydarzyło w Harogen - wyjaśnił, zaskakując Heartfilię. - Gdybym wiedział, jak to się skończy...
- Ale nie wiedziałeś. To nie twoja wina, nie masz za co przepraszać - wtrąciła, wkraczając wgłąb mieszkania. Podeszła do parapetu, z którego zdjęła przezroczysty wazon. - A co słychać u Bostera? Wyciągnęliście z niego coś ciekawego?
Starała się, by jej pytanie brzmiało czysto retorycznie, jakby niezbyt ją obchodziła odpowiedź. Położyła wazon na stół i poprawiła włożone do niego żonkile. Nachyliła się nad kwiatami, by nacieszyć zmysły ich zapachem. Wtedy dostrzegła, że Sting wciąż stoi koło drzwi. Jego mina nie zwiastowała dobrych wiadomości.
- Bana Boster nie żyje. Chcieliśmy go przetransportować z Harogen do Magnolia City, ale...
- Nie dotarł? - Kiedy Sting zamilkł, Lucy dokończyła cicho, z wrażenia siadając na sofie.
- Dotarł, tyle że prosto do kostnicy. Ponoć przyczyną zgonu był zawał, jednak ciężko mi w to uwierzyć.
- Mi także - przyznała.
- Dlatego poszedł pod nóż - zakomunikował Sting. - Jeśli został otruty, albo zamordowany w inny sposób, patolog na pewno to stwierdzi na sekcji.
Zmartwiona prawniczka przytaknęła głową i zamyśliła się, skupiając wzrok na podarowanych kwiatach. Choć nic nie powiedziała, zorientowała się, co nakłoniło komisarza do tej niespodziewanej wizyty. Skoro nie przesłuchali Bostera, miał nadzieję, że ona coś wie. W końcu miała okazję porozmawiać z podejrzanym w cztery oczy, bez świadków. Jeśli jednak Eucliffe myślał, że cokolwiek mu powie, to grubo się przeliczy.
- Wybacz, ale muszę o to zapytać - zaczął w końcu Sting, siadając na sofie obok Lucy, która z trudem poskromiła uśmieszek, nasuwający się jej na usta. A więc jednak - w duchu pogratulowała sobie błyskotliwej dedukcji.
- Tak? - zgrywała nieświadomą.
- O co chodzi z Dragneelem?
Heartfilia zdębiała. Ze zdumienia zamrugała powiekami.
- Co? - wyrwało się jej, a Eucliffe poczochrał włosy z tyłu głowy.
- Wybacz, jestem zbyt ciekawski - zaśmiał się speszony. - Nie powinienem pytać o tak osobiste rzeczy.
- Po prostu nie rozumiem sensu twojego pytania - rzekła wprost. Wciąż była zdumiona, ale ciekawość wzięła nad nią górę.
- No wiesz... - Sting wyraźnie nie potrafił ująć swoich myśli w słowa. - Nie chcę, by to źle zabrzmiało, ale widzę, że coś jest na rzeczy.
- To chyba źle widzisz - prychnęła Heartfilia, stanowczo zaprzeczając. - Niczego nie ma, ani na rzeczy, ani w ogóle.
- Ta białowłosa to jego dziewczyna?
- Owszem - przyznała, a Sting uśmiechnął się pod nosem. Dla niego wszystko już było jasne.
- Nic nie ma, hmm? Mnie nie oszukasz, znam to z autopsji, Lucy.
- Może napijesz się kawy? - wtrąciła dziewczyna, pospiesznie wstając z sofy. Chciała jak najszybciej zakończyć ten temat, denerwował ją. Była już gotowa wyprosić Stinga z mieszkania, jeśli postanowiłby drążyć wątek.
- Jasne, uwielbiam twoją kawę! - Oczy policjanta aż zabłysły.
Heartfilia odetchnęła z ulgą i poszła do kuchni. Wstawiła wodę na gaz i wyjęła dwa kubki.
- Słodzisz? - zawołała, odwracając się w stronę pokoju. Zauważając, że Eucliffe stoi tuż za nią, podskoczyła ze strachu.
- Tobie mógłbym słodzić bezustannie...
Lucy zacisnęła usta, próbując się nie roześmiać. Z dezaprobatą pokiwała głową, widząc rozbawioną minę gościa.
- Jesteś niemożliwy.
- A ty zbyt uparta. Widzę, że nie chcesz rozmawiać o Dragneelu, nie mam zamiaru naciskać. Ale jeśli kiedykolwiek chciałabyś... Wiesz, gdzie mnie szukać.
Lucy przez moment przyglądała mu się badawczo. Nie do końca rozumiała, co miał na myśli, mówiąc "Jeśli kiedykolwiek chciałabyś...". Brzmiało to co najmniej dwuznacznie.
Po chwili zwątpienia, przytaknęła w milczeniu. Podświadomie bojąc się odpowiedzi, nie odważyła się zapytać o sens jego słów.
- Tak swoją drogą, widziałem, że miałaś tą nieszczęsną przyjemność rozmawiać z Bostonem, zanim go aresztowali. Przypadkiem nie powiedział ci czegoś... Co cię tak bawi? - Sting ze zdziwienia uniósł brew, gdy Lucy oparła dłonie o kuchenny blat i roześmiała się w głos.
- Naprawdę jesteś niemożliwy!


Natsu wybiegł z klatki schodowej, z rozmachem otwierając wyjściowe drzwi. Nerwowo rozejrzał się po ulicy i dostrzegł Lisannę, pewnie idącą w stronę Magnolia Center. Nawet w jej krokach można było zauważyć, że kipi z wściekłości.
Drangeel ruszył za nią. Doganiając Strauss w niespełna minutę, ścisnął jej ramię i odwrócił do siebie. Z początku zaskoczona dziewczyna zmierzyła go srogim spojrzeniem. Otworzyła usta, lecz Natsu nie pozwolił jej na wypowiedzenie kolejnych obelg.
- W tej chwili zaprowadź mnie do Mermaid Heel - zażądał, mocno zaciskając palce na skórze Lisanny.
Strauss na moment oniemiała, widząc zaciekłą i zdeterminowaną twarz swojego chłopaka. Zaczęła dopuszczać do siebie fakt, że być może faktycznie osądziła go zbyt pochopnie, a za całą historią może kryć się jakieś głębsze dno.
- Dobrze, chodźmy.


Przeszli niemal całą drogę w milczeniu. Natsu przez cały ten czas ściskał list od Igneela. Dostał go w dniu otwarciu baru, od Makarova. Od tamtego czasu chłopak spędził tygodnie, szukając jakichkolwiek informacji o Mermaid Heel, jednak nikt o nim nie słyszał, nawet Redfox, który ponoć wiedział o Magnolia City wszystko. Niejednokrotnie spędzało mu to sen z powiek, ale w końcu odpuścił. I teraz, kiedy najmniej się tego spodziewał, wreszcie odnalazł Mermaid Heel - czymkolwiek ono było. W życiu by nie przypuszczał, że to Lisanna mu w tym pomoże.
Strauss raz po raz zerkała na zamyślonego Dragneela, lecz nie odważyła się odezwać. Zrobiła to dopiero, gdy dotarli na miejsce.
- To tutaj - Lisanna wskazała na jedną ze starych kamienic, znajdującą się na obrzeżach Malibu Coast. Natsu nawet nie wiedział, że w tej dzielnicy można znaleźć tak obskurne miejsce. Piętrzące się przed nim budowle z pewnością pamiętały jeszcze przedwojenne czasy. Stare lampy uliczne oświetlały zniszczoną, brukowaną drogę, po której nie przejeżdżały żadne samochody. Nikt tędy też praktycznie nie przechodził.
Dragneel podszedł do wskazanej przez Lisannę bramy, zza której wydobywał się stęchły zapach kocich szczyn i gorzały. Pchnął spawaną furtkę, która przeraźliwie zaskrzypiała.
- Trzeba przejść przez podwórze - poinstruowała Strauss, trzymająca się na uboczu. - Nad jednym z wejść do kamienicy powinien wisieć stary, niedziałający neon. Tam je znajdziesz.
- Nie przyszedłem tu na dziewczyny, Liss - warknął, widząc jej naburmuszoną minę. - Nie tego szukam.
- A więc czego? - spytała, krzyżując ręce na piersi.
Natsu spojrzał wgłąb wejścia na podwórze. Panowała tam przeraźliwa ciemność.
- Właśnie tego chcę się dowiedzieć - wyznał, mocno zaciskając dłoń, w której trzymał list od Igneela. Czuł, że jego silne jak dzwon serce zaczyna wariować.
- To powodzenia - Lisanna odwróciła się i poszła w swoją stronę.
- Nie pójdziesz tam ze mną? - Natsu zawołał za nią zdziwiony.
Strauss zatrzymała się na środku ulicy. Po chwili odwróciła się do niego.
- Nie chcesz tego - stwierdziła, ukazując pełen goryczy uśmiech. - Poza tym, nie wspominaj tam o mnie, bo nic nie załatwisz.
Dragneel w ciszy obserwował odchodzącą dziewczynę. Nie zatrzymywał jej więcej, nie nawoływał. Choć on osobiście bardzo to lubił w Lisannie, wiedział, że jej niewyparzona gęba potrafiła przysporzyć jej wielu wrogów. Musiała niegdyś nadusić na odcisk tym dziewczynom z Mermaid Heel, ale nie chciał w to wnikać. Nie teraz.
- Później ci za to podziękuję, złośnico - mruknął pod nosem, wdzięczny Lisannie za pomoc i ponownie rzucił okiem na wejście do bramy, do której po chwili pewnie wkroczył.



Jest to połowa rozdziału, jaki chciałam napisać. Niestety przez zapierdziel nie zdążyłam go dokończyć. Nawet w święta nie miałam czasu (prócz dłuższej chwili dzisiaj), następne dni też nie wyglądają różowo - nawet majówkę spędzam w pracy :'), od miesiąca chodzę zawalona przez przeziębienie, a i prywatnie też się dużo u mnie dzieje. Odpocznę sobie w grobie hehe. A tak serio, staram się ogarnąć wszystko, także czas na pisanie, ale jak widzicie ciężko mi z tym idzie :/. Mam jednak nadzieję, że to przejściowy okres, a jeśli nie... Trudno, będę pisać wolniej, ale nie przestanę tego robić :3. Nie mam kompletnie pojęcia kiedy będzie następny post. Postaram się go napisać jak najszybciej, a w razie czego będę was na bieżąco informować o wszystkim na fanpagu.
Oczywiście też spóźniłam się z życzeniami świątecznymi, więc mam tylko nadzieję, że zając był u was bogaty, a dzisiejszy dyngus przemoczył was do suchej nitki. No i że prezencik świąteczny w postaci rozdziału się wam spodobał. 
Trzymajcie się dziuby!!!



15 komentarzy:

  1. Przez scenę w pociągu odechciało mi się StingxLucy, koniec, wracamy do swoich tradycyjnych wartości! NATSUXLUCY, ONLY!! Nic mnie już nie przekona do zmiany zdania!
    Rozdział miód! Choć czekam nadal na jakąś głębszą rozmowę między wspomnianą wcześniej kanoniczną parą, haha. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i będziesz mogła spokojnie nas zadowalać rozdziałami (jakkolwiek to brzmi, haha).
    Pozdrawiam, życzę szczęśliwego nowego roku i mokrego wczorajszego dyngusa!!! Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz, że nic cię już nie przekona do zmiany, hmm? Nie mów hop przed zachodem słońca xD. A co do rozmowy owej dwójki, to długo czekać nie będziesz. No... Zależy kiedy uda mi się napisać następny rozdział, ale możesz w nim się spodziewać czegoś takiego :D. I jakkolwiek to brzmi, lubię was zadowalać rozdziałami, hehehe :D
      Dziękuję kochanie za komentarz :*:*:*:*

      Usuń
  2. Mam nadzieję ze robisz grunt pod Stinglu ❤️
    Pani M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, cóż, nic nie powiem, bo byłby spoiler :P Ani nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam ;)

      Usuń
  3. NaLu forever! Ha! Sting jest kochany, ale Lucy to tylko z Natsu. Kiedy on da sobie spokój z tą Lisanną? Ech... Też liczyłam na jakąś uczuciową rozmowę Natsu i Lucy a tu nic... Scena w pociągu - miód! Jeszcze do poprzedniego, bo nie zdążyłam skomentować - Natsu to prawie jak rycerz na białym rumaku ^^ A Lucy się coraz bardziej wtapia w mafijną robotę ^^ Cieszę się, że Juvia nie krępuje się prosić Graya o pomoc. Mam nadzieję, że ich relacja też ruszy szybciej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałaś o rycerzu na białym rumaku, przypomniała mi się scena ze Shreka... Natsu Shrek... xDDD
      I kurcze, zadajecie mi takie pytania, że nie mam pojęcia, jak na nie odpisać, by nie rzucić spoilerów. Chyba zostaje mi tylko podziękować za komentarz xD :*****

      Usuń
  4. Nawet nie wiesz jak mi się micha cieszy jak widzę nowy rozdział po takim czasie! :D Te opowiadanie to perełka, prawie codziennie wchodzę i sprawdzam czy dodałaś coś nowego. Rozdział cud i miód - akcja w pociągu genialna! Przesyłam dużo weny i jeszcze więcej czasu na pisanie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay, cieszę się, że tak lubisz moje opowiadanie :D Czas i wena zawsze się przydadzą, także biorę hurtem i dziękuję :D :*

      Usuń
  5. Kiedy będzie akcja "Levy rodzi i wszystko wokół płonie"?? Chciałabym zobaczyć Lucy w roli cioci ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Lucy (i nie tylko) w roli cioci zobaczycie na pewno ;) Ale niestety, 9 blogowych miesięcy trzeba odczekać xD (tzn już mniej, ale jeszcze trochę - doczekacie się ;*)

      Usuń
  6. Co byś się nie nudziła to tutaj też zostawię ślad :D
    Fragment z pociągu boski, ale ja i tak jestem za StingLu - przynajmniej na razie.
    Wow, nieźle się gangusy jedne zakamuflowały, niemniej wierzę, że Fair Tail ich wszystkich znajdzie i wyłapie. Noooo, na pewno szybciej niż nasze NaLu się spiknie :D
    "Tym razem przegiąłeś, kurwiarzu!" - "Kurwiarz" to mistrz świata i okręgów, jak to mój tatko kochany mówi. Na równi z błyskotliwością Natsu, ten moment, w którym zaskoczył, że Mermaid Heel to burdel mnie po prostu rozwalił i posłał na podłogę x'D
    Ciekawi sąsiedzi... To jest zbyt delikatne określenie dla Natsu, Gray'a i Lis, Sting. Uuuuu, zamordowali mi fikcyjnego ojczulka? Cóż, płakać nie będę, o ile mnie do tego nie zmusisz :D
    Czyli Natsu w końcu pozna prawdę o Ignellu i swojej matce? Super, w sumie to zaczynało mi brakować tego wątku w całej historii :D Co do Lis... Z reguły darcie ryja na każdego o wszystko nie kończy się dobrze, ale w tym przypadku zrodziło pozytywny owoc - hyhy, poleciałam pseudo-poezjąxDD Ciekawe tylko czemu mam wrażenie, że landryna jednak wspomni o Lis i sprawa się rypnie, a panienki zamiast współpracować, to będą chciały adres Lis? D:
    Właśnie! Kiedy poznamy małego Nico? <3
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział :*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie byłabyś sobą, jakbyś i tu nie zostawiła śladu :D A mi by było smutno :c
      Natsu właśnie patrzy na ciebie z szokiem i mówi "I ty, Ginny Brutusie, przeciwko mnie?" xD. O zakamuflowanych gangusach masz na myśli Oracion Seis? Wiem, że piszę w dużych odstępach czasowych, ale jak ktoś ma dobre oko, to kilka rozdziałów wcześniej można było coś wyłapać na ich temat ;).
      Ej, i jak sięgam pamięcią, sama chciałaś, żeby twój blogowy ojczulek dednął xD. Albo mówiłaś, że masz go gdzieś tylko... Boże, sklerozę mam :|. Starość nie radość...
      "Z reguły darcie ryja" - czytam te słowa i aż mi się Linkiewicz przypomniała z tym swoim już sławnym "RYJ" xD
      Odmeldowuję się, dziękując za komentarz :***

      Usuń
  7. Rozdział cud malina siostro <3 to mój pierwszy komentarz na twoim blogu ever, więc nie mam za bardzo pojęcia co jeszcze dodać 😅
    Ooo!! Ja to jestem jednakowo za StingLu i za Nalu :) jak dla mnie nie ważne z kim będzie Lucy, przedstawisz nam to perfekcyjnie ;*
    Weny i zdrówka życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana, za sam komentarz jak i za miłe słowa w nim zawarte! I mam nadzieję, że to pierwszy, ale nie ostatni 😁😍

      Usuń

Wasze komentarze cieszą mnie jak mało kogo, jednak nie zaklepujcie miejsc. To nie ważne, kto jest pierwszy, kto ostatni. Takie wpisy zostaną usunięte.
Wszelkie pytania kierujcie do spamownika.
A jak przeczytałeś rozdział, to pozostaw po sobie ślad.
Jesteś anonimem? Podpisz się jakoś.

Całusy dla was śle z góry wdzięczna Yasha ^.^