16 gru 2018

Rozdział 54 "Przesłuchanie"

Kiedy Natsu został wprowadzony do sali przesłuchań, zaśmiał się głośniej. Choć się nie stawiał, policjant z użyciem siły posadził go na krześle. Nie uwalniając go z kajdanek, funkcjonariusz stanął obok krzesła po drugiej stronie biurka.
- I czego się tak szczerzysz, Dragneel - warknął, chwytając za drewniane oparcie krzesła.
- Widzę, że jestem znany w półświatku gliniarzy - prychnął zatrzymany, po czym posłał funkcjonariuszowi cyniczny uśmiech. Przyjrzał mu się. Kojarzył blondyna, jednak nie na tyle, by wiedzieć o nim dostatecznie dużo. Zerknął na jego złotawą plakietkę, przyczepioną nad kieszenią munduru. S. Eucliffe. Musiał być nowy na komendzie.
- Co was łączy Vigrenem?
Natsu uśmiechnął się szerzej, szyderczo.
- Ruchamy twoją matkę.
Z satysfakcją przyglądał się, jak palce policjanta coraz mocniej zaciskają się na oparciu krzesła.
- Niczego nie znajdziecie - kontynuował Dragneel. - Wiecie, co zrobicie? Powiem ci. Gówno zrobicie. Przesłuchacie nas, poszperacie, poniuchacie i wypuścicie nas po czterdziestu ośmiu. Jesteście bandą złamasów, którzy myślą, że...
Nim się Natsu zorientował, policjant wychylił się do przodu, chwycił go mocno za tył głowy i uderzył jego twarzą o biurko. Dragneel poczuł, jak z pulsującego z bólu nosa wycieka ciepła krew.
Mocniej zacisnął zęby, gdy Eucliffe podniósł mu głowę.
- To ja ci powiem, jak będzie - szepnął służbista, przybliżając się do zatrzymanego i ściskając go za włosy.
- Pożałujesz tego...
- Albo zaczniesz sypać, albo moi chłopacy tak cię dojadą w celi, że zrobią ci z dupy wielki krater. Tak o ciebie zadbają przez następne czterdzieści osiem, że nawet nie będziesz miał czasu pomyśleć o mojej matce. A w międzyczasie my poszperamy, poniuchamy. I tak między nami, na pewno coś znajdziemy, mogę ci to obiecać.
Natsu posłał mu wzrok pełen nienawiści. Jeśli ten nowy myślał, że takie coś go wystraszy, to bardzo się zdziwi. Nie da się jednak ukryć, że nie docenił tego całego Eucliffa.
- To jak, pogadamy? - spytał policjant, z szarpnięciem puszczając głowę Dragneela.
Natsu pociągnął nosem, z którego krew sączyła się do podbródka. Uważnie obserwował, jak blondyn wraca powolnym krokiem na poprzednie miejsce i wyciąga z kieszeni spodni paczkę papierosów.
W końcu stwierdził, że nie będzie ryzykować.
- Chcę mojego adwokata.

Gray wychylił się do tyłu, chcąc zobaczyć, kto wchodzi do pokoju. W ciszy przyglądał się Juvii, która nawet na niego nie spojrzała. Usiadła naprzeciw skutego Fullbustera, rzucając teczkę z papierami na biurko. Z szuflady wyjęła nowy papier i zaczęła wypełniać protokół przesłuchań.
- Chcesz coś ode mnie, czy moje zeznania także sobie dopiszesz?
Policjantka przestała pisać, na moment zastygając bez ruchu.
- Już sam fakt, że zadajesz się z tymi mafijnymi kanaliami, przekracza wszelkie granice, ale to? - mruknęła pod nosem, skupiając wzrok w arkusz, który po chwili znów zaczęła wypełniać. - Juvia naprawdę się tego po tobie nie spodziewała...
- Poważnie? Myślisz, że z Natsu moglibyśmy handlować dragami? - Gray spytał sarkastycznie, jakby było to co najmniej tak prawdopodobne, że zaraz do sali przesłuchań wbiegnie słoń.
Loxar wreszcie spojrzała na zatrzymanego. Choć zrobiła to przelotnie, Fullbuster zdążył zauważyć pogardę w jej oczach.
- To nieistotne, co Juvia myśli. Liczą się fakty i zeznania Baulta.
- Jakiego, kurwa, Baulta?! Kto to w ogóle jest?! - zdziwił się Fullbuster, a Juvia ze złością odrzuciła długopis na biurko.
- Pomimo takich dowodów wciąż się nie przyznajesz?! - zdenerwowała się. - Głupi jesteś, czy tylko takiego udajesz?
- Jakich dowodów, przecież nic nie macie! Na litość boską, Juvia, opanuj się! Przecież mnie znasz.
Policjantka uniosła brew i z niedowierzaniem pokiwała nieznacznie głową, ponownie skupiając wzrok na protokole. A przynajmniej udając; ewidentnie unikała kontaktu wzrokowego z Francuzem.
- Kiedyś Juvia myślała, że cię zna - rzekła kpiąco. - Juvia wie, była bardzo naiwna.
- Proszę cię, przestań... - Ta rozmowa z każdym słowem miała w sobie coraz więcej goryczy. Postanowił jak najszybciej sprostować to nieporozumienie. - Nie wiem, kim jest ten cały Bault i co wam powiedział, ale ktoś robi was w cholernego wała, rozumiesz? Ani ja, ani Natsu nie mamy z tym nic wspólnego.
- Więc dlaczego poszliście się spotkać z Vigrenem? - dociekała Loxar. - Nawet on powiedział, że współpracuje z Fairy Tail. Nie wywiecie się z tego.
- Uwierz mi, Juvia, że zdziwiło nas to nie mniej, niż ciebie - zarzekł Fullbuster. - Przecież jakiś chory żart.
- Żart? Musisz wymyślić coś lepszego do czasu rozprawy, bo to na bank nie przejdzie w sądzie - warknęła policjantka.
- Rozprawy? Kurwa, Juvia! - Gray krzyknął tak donośnie, że kobieta nieznacznie drgnęła. - Ślepa jesteś, czy jak?! Skoro ten cały Vigren współpracuje z Fairy Tail, to dlaczego nas nie skojarzył?! Poza tym, jeśli pracowałby dla nas, to po co mielibyśmy zamykać w bagażniku jego obstawę?!
Loxar uniosła głowę i zamrugała oczami.
- Jaki bagażnik? Obstawa?
Fullbuster spojrzał w bok, zdając sobie sprawę, że przypadkowo powiedział o kilka słów za dużo.
Nagle policjantka niespiesznie wstała z krzesła i podeszła do niego. Usiadła na biurku tuż obok, krzyżując swoje uda.
Przesłuchiwany zerknął na jej smukłe nogi i uniósł kąciki ust.
- To teraz w taki sposób przekonuje się do składania zeznań?
Juvia, która dopiero po chwili zrozumiała aluzję, wywróciła oczami.
- Daruj sobie, Fullbuster.
- Gdybym nie miał kajdanek za plecami...
- Taki jesteś skory do gadania, tylko pierdolisz nie na temat - furknęła, a zaskoczony Gray otworzył szerzej oczy i się zaśmiał.
- Nie moja wina, że tak mnie kusisz.
Policjantka spojrzała na niego karcąco i splotła ręce pod biustem.
- Dość tych wygłupów i przejdźmy do konkretów. Prosta piłka, twierdzisz, że nie handlujesz na mieście? Udowodnij - dodała, gdy Francuz spoważniał i twierdząco kiwnął głową.
- Udowodnić, mówisz... - westchnął i zaczął zastanawiać się, czy w ogóle wyniknie coś dobrego z powiedzenia prawdy. Prócz zeznań jakichś kmiotów, policja nie miała na nich nic. W najgorszym wypadku zamknął go z Natsu na dwie doby w areszcie i wypuszczą. Co jednak, jeśli coś na nich znajdą? Ktoś chciał, by oskarżenia za handel twardych narkotyków w mieście padły na Fairy Tail. Ten ktoś bawił się w manipulatora i wiedział, jak to robić. Skoro zrobił coś takiego, może też podsunąć fałszywy dowód. Gray nie wiedział już, czego się spodziewać i wolał z góry założyć najgorsze.
- Miesiąc temu dowiedzieliśmy się z Dragneelem, że jakiś frajer sprzedaje dragi pod szkołą w Magnolia Center. Ktoś poprosił nas, byśmy się temu przyjrzeli.
- Kto? - spytała Loxar.
- Nikt ważny, taki dzieciak. Pojechaliśmy na miejsce i dorwaliśmy handlarza - pospiesznie wrócił do głównego tematu. - Typek dostał wpierdol, ale zanim cokolwiek z niego wyciągnęliśmy, pojawiło się trzech innych. Nie handlarzy.  Jakieś grubsze szychy, byli uzbrojeni.
- Byłbyś w stanie ich opisać? - spytała Loxar.
- Zakazane mordy, ale bez żadnych charakterystycznych cech. Mieli nie więcej niż po trzydzieści lat. Jeden z nich miał starą bliznę wzdłuż prawej brwi. Ani ja, ani Natsu nie widzieliśmy ich wcześniej, ale podejrzewaliśmy, że są z Grimoire Heart.
- Ponieważ?
- A kto inny jak nie oni? - Gray nieco się zdenerwował. - Masz jakiś pomysł? Bo odkąd Oracion Seis przestało istnieć, nie znam nikogo, kto byłby do tego zdolny.
- Pozwól, że Juvia to przemilczy... Co było dalej?
Fullbuster z trudem przemilczał tę kąśliwą uwagę.
- Dalej ślad się urwał. Handlarz się nie pojawiał, nic więcej nie mogliśmy zrobić. Aż do dzisiaj. Ptaszki zaćwierkały, że Vigren może coś wiedzieć i chcieliśmy z Natsu wyciągnąć parę informacji z tego sympatycznego jegomościa.
Kiedy Loxar zapatrzyła się pod nogi, Gray schylił się, by spojrzeć jej w twarz.
- Nie widzisz, co tu się odwala? Te skurwysyny z Grimoire Heart chcą nas w to wrobić. Wszystko ukartowali, sprytne sukinsyny... To prowokacja.
- Nie przeceniasz ich czasem?
- Przeceniam? Chyba ich nie doceniłem. Przynajmniej jeśli mowa o Grimoire. Nie zdziwię się, jeśli te osły z Twillight Orge naprawdę myślą, że to z nami ubijali jakieś intere...
- Zaraz, zaraz - przerwała mu policjantka. - Miesiąc temu... Mówisz, że pobiliście tego handlarza?
- No tak. Ale zwiał - wyznał Fullbuster. - A co?
Zamyślona policjantka wstała i zaczęła przygryzać paznokieć kciuka.
- O co chodzi, Juvia?! - dopytywał, nieco podjudzony ciszą z jej strony.
W końcu kobieta zaszczyciła Graya spojrzeniem.
- Niespełna miesiąc temu dostaliśmy zgłoszenie ze szpitala. Ciężko pobity młody mężczyzna został przyjęty na oddział. Znaleźli przy nim sporą ilość nieznanej substancji i ordynator okazał się na tyle uprzejmy, by niezwłocznie poinformować o tym policję. Okazało się, że pacjent miał przy sobie meskalinę.
- Myślisz, że to ten sam człowiek, którego spotkaliśmy z Natsu przed szkołą? Jest jeszcze w areszcie?! Jeśli by nas rozpoznał...
- Wyszedł za kaucją - wtrąciła Juvia, przygryzając wargi. - Jednak zanim wyszedł, zeznał, że dostał meskalinę od Fairy Tail.
- To... To ten cały Bault! - Fullbuster aż wstał z miejsca.
- Dokładniej Thi Bault. W każdym razie twoja wersja pokrywa się z jego pobiciem i resztą.
- Niech no tylko go dorwę!
Loxar uśmiechnęła się nikle, nieco dumna, ale wcale nie zaskoczona z faktu, jak Gray szybko połączył fakty.
- Nie tak prędko - zachichotała, zachodząc rozzłoszczonego Francuza od tyłu. Chwyciła go za skute za plecami dłonie i zaczęła wyprowadzać go z sali przesłuchań.
- Dokąd idziemy? - zdziwił się Fullbuster.
- Zanim dorwiesz Baulta, przemyśl, jak to zrobisz. Myślisz, że czterdzieści osiem godzin ci na to wystarczy, czy potrzebujesz więcej czasu?
Gray zatrzymał się przed wyjściem na korytarz komendy i szarpnął się mocniej.
- Przecież powiedziałem ci wszystko!
- Może i tak, ale naprawdę myślałeś, że to oczyści cię z zarzutów?
- Miałem taką nadzieję... - Fullbuster szepnął ze zrezygnowaniem, kiedy policjantka poklepała go po ramieniu. - Zaufałem ci.
- Nie martw się, sprawdzimy to - zapewniła, wypychając go z sali przesłuchań.

Kiedy Lucy dostała telefon z komendy przed piątą rano, z początku myślała, że to kolejny głupi dowcip jej sąsiadów. Policjant, z którym miała przyjemność rozmawiać, niestety szybko ją uświadomił, że sprawa jest poważna i pilna.
Dojechała na komisariat o szóstej. W recepcji spytała, dokąd ma się udać. Została zaprowadzona przez jednego z funkcjonariuszy do sali przesłuchań numer cztery. Policjant zapukał do drzwi i je otworzył. Heartfilia w tym czasie poprawiła swój beżowy żakiet i spódnice do kompletu. Wzięła głęboki wdech dla skupienia.
- Sting, pani adwokat do twojego.
Zapowiedziana Heartfilia weszła pewnym krokiem do środka, patrząc na stojącego na wprost glinę, przesłuchującego Dragneela. Dostrzegając zdumienie funkcjonariusza, poczuła się skrępowana. Swoim badawczym spojrzeniem odbierał dziewczynie całą pewność siebie. Zapewne nie spodziewał się młodej prawniczki, a starego wyjadacza, jakim niegdyś był jej ojciec. Nie mogła dać po sobie poznać, że brakuje jej stanowczości.
- Lucy Heartfilia, prawnik - przedstawiła się, podając rękę policjantowi.
Blondyn przyjrzał się wyciągniętej dłoni, delikatnie ją ujął i ucałował. Ten szarmancki gest zupełnie wybił Lucy z pantałyku.
- Komisarz Sting Eucliffe.
Zmieszana Heartfilia w końcu zerknęła przelotem na siedzącego po prawej Dragneela. Zaraz jednak z szokiem przyjrzała mu się uważniej.
- Natsu?!
Jej przyjaciel siedział na krześle ze skutymi do tyłu rękoma, z marsową miną i zakrwawionym nosem. Patrzył na nią spod byka.
- Musieli mnie zamknąć, żebyś chciała się ze mną w końcu zobaczyć?
Lucy dziwnie się skwasiła, a Sting nie dowierzał własnym oczom.
- Coś ty znów odwalił, że sobie na to zasłużyłeś? - mruknęła do Natsu karcąco, jakby beształa rozbrykanego kilkulatka. Kucnęła obok młodzieńca, wyciągnęła chustę z torebki i chciała przetrzeć mu zakrwawioną skórę.
- Zabieraj mi to sprzed twarzy. No Lucy, przestań matkować!
Sting miał ochotę się uszczypnąć. Niemożliwe było, by zwykły prawnik miał ze swoim klientem tak zażyłe relacje. Nie mieli obrączek, mieli inne nazwiska, nie byli więc ani małżeństwem, ani rodzeństwem. Może narzeczeni? - przeszło mu przez myśl. Coś musiało być na rzeczy, widział to w zatroskanym spojrzeniu Heartfilii.
Nagle kobieta spojrzała na Stinga, a ten do reszty oniemiał. Jej podejście zmieniło się diametralnie. Gdyby umiała zabijać wzrokiem, już leżałby przed nimi trupem.
- Widzę, że nie przebieramy w środkach - szepnęła, prostując się i stając za Dragneelem. - Pozwól więc, komisarzu, że ja również nie będę tego robić.
Dziewczyna zaczęła coraz bardziej zadziwiać Eucliffa. Intrygować.
- To znaczy? - spytał, nie kryjąc zaciekawienia. - Chce pani zgłosić skargę do komendanta?
- Nie. Załatwmy to szybko, jak zerwanie plastra - wyjaśniła prawniczka służbowym tonem i wskazała na przesłuchiwanego. - Jakie ma zarzuty?
- Handel narkotykami.
- Został na tym przyłapany? Posiadał przy sobie jakieś odurzające środki? - Lucy ledwo dopuszczała go do słowa. Wyraźnie wkurzona, rzucała pytaniami, gdy tylko zdołał cokolwiek powiedzieć.
- Nie, ale mamy świadka.
Brew Heartfilii drgnęła.
- Świadka?
- Tak. Przyznał, że Fairy Tail dostarcza mu towar do sprzedaży.
Tym razem Lucy uniosła obie brwi. W milczeniu zerknęła na Natsu, który także na nią spojrzał i ledwo dostrzegalnie przytaknął.
Sting pomyślał, że będzie to za duży kaliber dla tak młodziutkiej adwokat, jednak wtedy ona poklepała dwukrotnie Dragneela po ramieniu i z powrotem wpatrzyła się w Eucliffa z lekko przymrużonymi powiekami.
- Mój drogi kliencie, jak się nazywasz?
Natsu dopiero po chwili zrozumiał, że pytanie zostało skierowane do niego.
- Ja? - zdziwił się. - Przecież wiesz, po cholerę pytasz?
- Jak się nazywasz - ponowiła Lucy, mocniej ściskając ramię zatrzymanego i jednocześnie prowadząc ze Stingiem wojnę na spojrzenia.
- Natsu Dragneel - rzekł wreszcie z niepewnością.
- Natsu Dragneel - powtórzyła Heartfilia. - Nie Fairy Tail.
Na czole komisarza pojawiły się niewielkie zmarszczki.
- Pani sobie kpi?! Przecież Fairy Tail to nie żadne imię! To zorganizowana grupa przestępcza!
- A więc świadek zeznał, że to owa grupa dostarcza mu narkotyki, nie konkretna osoba. Zgodzi się pan ze mną, komisarzu?
Sting już doskonale wiedział, do czego dąży prawniczka. Ze złości mocniej zacisnął wargi.
- Czy świadek podał nazwisko mojego klienta? - kontynuowała Lucy.
- Nie, ale...
- Ale macie chyba dowód na to, że mój klient należy do tego całego Fairy Tail? Prawda?
W sali przesłuchań nastała gęsta cisza. 
- Nie? - Lucy udawała zdziwienie. - A więc nie macie podstaw, by zatrzymywać mojego klienta.
Policjant miał wrażenie, że młoda kobieta niemal śmieje mu się prosto w twarz.
- Muszę przyznać, że pani nie doceniłem. Pani...
- Heartfilia - przypomniała Stingowi, wyciągając przed siebie rękę.
Eucliffe z niechęcią rzucił Lucy kluczyki do kajdanek.
- To... Jestem wolny? - spytał Natsu, który nie do końca rozumiał zaistniałą sytuację.
- Tak, idziemy do domu - odpowiedziała Lucy, uwalniając Dragneela. Uśmiechnęła się do niego, kiedy szczęśliwy, zaczął rozmasowywać sobie zbolałe nadgarstki.
- Wiecie, że to nie koniec? - zagadał Sting ściszonym głosem, kiedy Natsu i Lucy byli już przy drzwiach. - Jeszcze was dorwiemy, Fairy Tail.
- No to powodzenia - zadrwił Dragneel na odchodne, zabierając chustę od stojącej obok przyjaciółki i ocierając się pod nosem.
Stali już przy samych drzwiach, gdy te nagle otworzyły się szeroko. Zmachany policjant, który wtargnął do środka, rozejrzał się prędko po obecnych. Jego wzrok przystanął na dopiero co uwolnionym z zarzutów Natsu.
- Dragneel! Jesteś aresztowany! - zawołał funkcjonariusz, wskazując na niego palcem.
- Przecież dopiero, co zostałem wypuszczony! - zarzekał Dragneel, nie dając się ponownie zakuć w kajdanki.
- Za co niby chcecie go zatrzymać?! - zawołała Lucy w jego obronie.
- Za Gregorye'go i Johana w bagażniku. Macie zarzut porwania i pobicia - wyjaśnił następny policjant, który wyłonił się z czeluści korytarza. Stanął z powagą przed drzwiami, jakby pilnował, by nikt bez jego pozwolenia stąd nie wyszedł.
- Cholera jasna, zapomnieliśmy o nich! - wrzasnął Natsu, a Heartfilia, która chciała jakoś zareagować, zamarła z otwartymi ustami, a po chwili załamana zasłoniła twarz ręką. Skoro sam się przyznał, nie mogła mu pomóc. Mogła jedynie patrzeć, jak ponownie zakuwają jej przyjaciela w kajdanki i wyprowadzają go z sali przesłuchań do aresztu.
Usłyszała dość donośny chichot. Odwracając się, ujrzała rozbawionego Stinga. Teraz to on niemal śmiał się jej w twarz.
Bez słowa opuściła pokój przesłuchań, stwierdzając, że nic tu po niej i póki co, nic więcej nie zdziała.
Przemierzając korytarz komisariatu, poczuła zmęczenie. Zerknęła na naręczny zegarek, nie było jeszcze siódmej rano. Zła, niewyspana, odwróciła na bok głowę, cicho ziewając. Wtedy dostrzegła coś, co mogło być jej wybawieniem. Automat z kawą.
Podeszła do niego pospiesznie, szukając w torebce portfela. Na nieszczęście maszyna przyjmowała tylko drobne, a ona miała przy sobie jedynie grubszą gotówkę. Westchnęła zdruzgotana, spuszczając głowę w dół.
- Co za debil...
- A o kim tak się pani brzydko wyraża? - Wyprostowała się i odwróciła, słysząc tuż za sobą męski szept. - Mam nadzieję, że nie o mnie?
Sting wciąż uśmiechał się szeroko, wyraźnie zadowolony z obecnego obrotu spraw. Nie spuszczając Lucy z oczu, wyciągnął przed siebie rękę. Zaskoczona, przysunęła się bliżej automatu, mając wrażenie, że policjant chce ją w ten sposób zatrzymać. Zdziwiła się, kiedy usłyszała drobne, wrzucane do maszyny. Po tym, co spotkało ją w ostatnim czasie, chyba zaczęła popadać w jakąś paranoję...
- Biała z cukrem?
- Skąd pan wiedział? - spytała speszona, nieco onieśmielona bliskością policjanta. Mogła dokładnie przyjrzeć się jego niebieskim oczom. Przypominały mieniące się szafiry.
- Miałem takie przeczucie - mrugnął do dziewczyny, unosząc kącik ust. Po chwili schylił się, sięgając po plastikowy kubek z kawą i podał go Heartfilii.
- Dziękuję - mruknęła wątpliwie.
- A więc? Kto tak pani podpadł, że obraża go od debili? - Eucliffe drążył dalej, a Lucy prychnęła jakby z niedowierzaniem. 
- Obrażam? Chyba stwierdzam fakty. Mój klient bystrością nie zabłysnął - przyznała załamana. - I...przepraszam, ale naprawdę muszę już iść.
Heartfilia chciała stąd jak najszybciej czmychnąć, lecz komisarz faktycznie uwięził ją między sobą, a automatem.
- Ja uważam, że pani klient wcale nie jest głupi. Podziwiam takich ludzi. Biorących odpowiedzialność za swoje czyny.
- Niech mnie pan przepuści...
- Arogancki dupek, który za nic w świecie nie chciał dać się zamknąć, gdy tylko usłyszał prawdziwy zarzut, niemal sam poszedł do aresztu.
Słowa Stinga wreszcie dotarły do Lucy. Spojrzała na niego zdumiona.
- Prawdziwy zarzut? - szybko analizując, co usłyszała, zaczęła pojmować, co komisarz próbował jej przekazać. Wciąż patrząc mu w oczy, upiła łyk gorącej kawy. - Wierzy pan, że nie mają nic wspólnego z handlem narkotykami?
Poważniejąc, zaprowadził prawniczkę do pobliskiej ławeczki przed jednym z pokojów przesłuchań.
- Za dużo przemawia na ich korzyść, bym uwierzył w ich winę - wyjaśnił. - Niestety to wciąż za mało. 
- Ponieważ nie ma innych podejrzanych? Więc chcecie z nich zrobić kozłów ofiarnych?! - zdenerwowała się Heartfilia. - Zamkniecie niewinnych, żeby zachować twarz? Przecież to nie rozwiąże problemu!
- Niech się pani uciszy - Sting poprosił pospiesznie, odruchowo kładąc rękę na jej kolanie. Kiedy jednak znów ujrzał chłodne spojrzenie kobiety, natychmiast ją cofnął. - Chcę pomóc. Jednak żeby to zrobić, musielibyśmy pomóc sobie nawzajem.
Lucy mocniej zacisnęła palce na ciepłym kubku. Przyjrzała się komisarzowi z nieufnością.
- Jakbym miała niby pomóc?
Sting ponownie uśmiechnął się pod nosem i nieznacznie przysunął się do Lucy.
- Wiem, kto może oczyścić pani przyjaciół z oskarżeń - zdradził półszeptem. - Jeśli chce pani im pomóc, proszę się ze mną spotkać jutro wieczorem.
Heartfilia z zaskoczenia zamrugała rzęsami.
- Jeśli to jakaś dwuznaczna propozycja...
- Nie śmiałbym - przerwał Eucliffe. - Proszę mi zaufać.
Dziewczyna zacisnęła zęby i dyskretnie kiwnęła przecząco głową.
- Ja nie ufam nikomu. No ale dobrze, spotkam się z panem. Żeby porozmawiać z tym człowiekiem, który może pomóc. Tylko i wyłącznie po to - podkreślała dobitnie.
Mimo to Sting wyraźnie się ucieszył.
- W takim razie do zobaczenia, panno Heartflio - pożegnał się, ponownie ujmując dłoń dziewczyny, którą ucałował. I ponownie zawstydzając Lucy tym gestem.


I znowu nie dość, że się spóźniłam z rozdziałem, to napisałam zaledwie połowę tego, co planowałam... Jak tak dalej pójdzie, to spokojnie dojadę do łącznie setki rozdziałów :').
Dziś niestety na wariata, bo czas mnie goni jak szalony, więc nie będę się rozpisywać w autorskiej notce. W zasadzie to tylko jedna sprawa : rozdział dedykuję Pani M, która bardzo liczyła na StingLu :D
Buziaki dla was wszystkich, moje kochane dziuby!

18 komentarzy:

  1. " - Co was łączy Vigrenem?
    Natsu uśmiechnął się szerzej, szyderczo.
    - Ruchamy twoją matkę. "
    NATSU STOP, ZATRZYMAJ TĘ KARUZELĘXD
    Bardzo podoba mi się Lucy-prawniczka, uwielbiam ją w tej roli :D A Sting niech nie kombinuje i trzyma hormony na wodzy!
    Rozdział super, czekam na więcej! Całusy! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź, ja ten rozdział pisałam naprawdę mega na szybko i ten tekst wymyśliłam na poczekaniu, miałam go później zmienić... Ale zapomniałam xD.
      A o Lu jako prawniczce pisało mi się całkiem przyjemnie, cieszę się, że polubiłaś ją w tej roli :D
      W tym roku jeszcze powinien pojawić się jakiś rozdział, ale raczej nie przed świętami.
      No i oczywiście dziękuję za komentarz! Buźka :*

      Usuń
  2. To znowu ja, anonimek stęskniony za Gruvią.
    Rozdział jest niesamowity, podobnie jak poprzedni, który miałam okazję przeczytać dopiero teraz. Sting w roli policjanta bardzo mi się podoba, cały moment z Lucy też był niesamowicie udany, choć niech się chłopak pilnuje, bo jednak Nalu to Nalu. �� Jestem pod wrażeniem Lucy, bo w tym rozdziale naprawdę przypadła mi do gustu, mimo że za nią bardzo nie przepadam. Twoja zasługa, przekonujesz mnie do niej!:D
    A na koniec moje misie, Gray i Juvia... Mimo że to bardzo służbowa scena, pozbawiona pikanterii to i tak baaardzo mnie urzekła, oni naprawdę stanowiliby udany duet w jakiejś akcji, nawet jako handlarze narkotyków - nikt by ich nie złapał. XD
    Mam nadzieję że następne rozdziały pojawią się szybko, ale jeśli nie to z niecierpliwością i tak będę na nie czekać. ❤️

    Ponadto, Yasha - jestem z tobą od początku początku, jeszcze z czasów historii o fairy tail moim słowem, wydaje mi się że można kiedyś było znaleźć rozdziały z tego bloga na chomikuj. Chciałam do nich powrócić, tak nostalgicznie, ale niestety nie mogę ich nigdzie odnaleźć. Nie są już dostępne nigdzie prawda?:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, ja też nie przepadam za tą "kanonową" Lucy. Wolę swoją xD. Cieszę się, że rozdziały ci się spodobały <3 A co do twoich misiów, to na razie jest grzecznie, ale na wszystko przyjdzie czas ;>
      Przyznam, że zaskoczyłaś mnie tym, że jesteś ze mną tak długo :o I do tego jeszcze jako anonimek :'D. No ale blogspot tak się posypał, że nie wiem czy jeszcze ktokolwiek mnie czyta tak długo... To wiele dla mnie znaczy <3!
      A stare rozdziały wciąż są na chomikuj. Link do chomika masz na tym blogu w zakładce (jakże oryginalnie) "linki" xD. Tyle, że mam to na hasło, ale w zakładce wszystko jest napisane co i jak :). Tylko pamiętaj, czytasz to na własną odpowiedzialność - nie bez powodu usunęłam tamtego bloga :P

      Usuń
  3. nooo rozdział mega aż się chce więcej i więcej <3
    Ja to bym bardziej chciała, żeby jednak było więcej NaLu <3 może ze wzgęldu na to że jestem ich fanką hihi ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie więcej <3.I jak pisałam powyżej w sprawie Gruvii, na wszystko przyjdzie czas :D. Niestety każdy ma swoje upodobania i wiem, że nie jestem w stanie zadowolić wszystkich, ale zdradzę tylko, że jeszcze tu sporo namieszam, hehe ;D

      Usuń
  4. Tekst "ruchamy twoją matkę" był boski, nie mogłam przestać się śmiać XD mam nadzieję na więcej humoru i rozbrajających dialogów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba muszę częściej pisać teksty i dialogi, które same z siebie przychodzą mi do głowy i ich nie poprawiać/usuwać, bo takie wam się najbardziej podobają xD

      Usuń
  5. Omg, Stinglu w końcu się zaczyna, moje slodkie blondaski.. ❤️ Mam wielką nadzieję że coś z tego będzie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pani M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani M w końcu się doczekała StingLu :D. Zdradzać nie będę, co dalej, ale mogę zapewnić, że o Stingu jeszcze nie raz tu usłyszysz :P

      Usuń
    2. Doczekalam się, teraz czekam na dzikie seksy z nimi ❤️
      Pani M.

      Usuń
  6. NIEDOBRA GINNY?! JA NIEDOBRA?!
    A przepraszam bardzo kto pomagał przy kości na Zakazanym i pomógł z jeżozwierzem i zaakceptował rodzinnego Dragnella?! NIEDOBRA GINNY!!! No nie, ta zniewaga krwi wymagaxDDD
    Przechodząc do sedna... Obydwa rozdziały mi się podobały, ale po kolei... Ten bandzior to jakaś parodia była, sądziłam, że będzie nawalanka jak przy Lu i Lis a on się popłakał po paru sekundach. Ale wynagrodziłaś mi końcówką rozdziału - GRUVIA! <3 Co do sytuacji Lu-Lis-Natsu moje zdanie znasz - NaLu wjeżdza na salony mersem, a Lis wyjeżdża maluszkiem i to na pełnym gazie. Ej co Wy ludzie? Mnie jakoś tekst o ruchaniu matki nie rozbawił, nie aż tak mocno - za dużo kryminałów, horrorów i akcji się naoglądałam/naczytałam. ALE SŁOŃ W POKOJU PRZESŁUCHAŃ WYGRYWA!!!XDDDD Niemniej sama bym przemeblowała Dragnellowi ryjek za ten tekst :D
    GRUVIA!!! GRUVIA!!! GRUVIA!!! Kocham to ich przesłuchanie, było takie w twoim stylu, no i jeszcze ta burza mózgów - perfecto! W ogóle to Gray i Levi u mnie zdobyli ostatnio dużo punktów! Oby tak dalej! W ogóle to się zastanawiam nad zmianą męża... *patrzy znacząco na Gray'a* Ale nie chce niszczyć pięknej Gruvii, no!
    Sting głupi czy chory? Nie skojarzył, że Lu-adwokatka to ta sama "pindzia" co rąbnęła walizą w jego auto? Tak czy siak, ich potyczka była piękna! Najlepszy moment był jak zapytała Dragnella o dane osobowe, a potem jeszcze zacieklej zaczęła bronić tego chujka <3 I wszystko psu w dupę, bo frajer się przyznał do innego przestępstwaxD
    Oooo, cóż to za spotkanie... Mam pewne podejrzenia, ale nic nie powiem, bo NIEDOBRA GINNY NIE CHCE BYĆ MARTWĄ, NIEDOBRĄ GINNY! ;__;
    Pozdrawiam!
    Ps. Czy poszło ci w pięty i kapcioszki spadły? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ginny pomaga, ale Ginny niedobra, bo miała napisać komentarz na drugi dzień, ale zapomniała xD (odezwała się ta, co odpisuje niemal po miesiącu xD).
      A co do Stinga, wspomniana przez ciebie scena była w starej wersji tego aktu, która została usunięta. To było ich pierwsze spotkanie ;).

      Usuń
  7. Jestem już na bieżąco, więc mogę przejść do komentarza. Może po kolei...

    Zacznijmy od samej struktury i przygotowania opowiadania i historii w ogóle.
    Widać, że to przemyślałaś. Jak tylko trafiłam na bloga i zobaczyłam cały ten podział, tło historii, te wszystkie informacje: plan miasta, podział organizacji i przynależność bohaterów do nich... Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie :) No i oczywiście ułatwiło orientowanie się w wydarzeniach.

    Idźmy dalej... Bohaterowie.
    Bardzo podoba mi się to oddanie (miejscami mniej lub bardziej) kanonicznego charakteru postaci, przynajmniej tych głównych, w większości. Te mniej zgodne z kanonem i tak super się wpasowują w historię i po prostu odpowiadają moim wyobrażeniom. Ich więzi i relacje przedstawiłaś po mistrzowsku. Wiecznie skłóceni, a jednak kochający się Natsu i Gray, nadopiekuńczy ojczulek Gildarts, świetnie analizująca sytuację Lucy, jej zimny i wyrahowany (poniekąd) ojciec oraz kochająca matka... Role, które im przypisałaś również świetnie im pasują - kim miałby być Natsu, jak nie piromanem ^^. Gray jako Francuzik lovelas, Erza-zakonnica i Ichiya-ksiądz mnie zagięli, ale ładnie się to zgrywa.
    Bardzo przypadło mi do gustu pokazanie też historii wcześniejszego pokolenia. Relacje Igneela i Natsu oraz Metalicany i Gajeela, również ich role w mafii - w punkt. Chociaż nurtuje mnie jak to się stało, że Layla została członkiem Fairy Tail :D Levy jest po prostu chodzącym, krzyczącym hitem <3 Jose transwestyta... jak to sobie wyobraziłam, to długo nie mogłam wyjść z szoku o.o

    Jeśli chodzi o paringi, zdecydowanie mój faworyt to Gajeel i Levy. Cała ich historia to po prostu cud miód i malina. Nie waż mi się im czegoś zrobić, bo Cię znajdę! Hehe! O czym to ja... A! Początkowe akcje z Grayem i Juvią - ta pogoń i ucieczka - po prostu mistrz, ubawiłam się przy tym nieźle, jednak ich faktyczna historia jest nooo... mocna... więc szkoda mi ich tak oddzielnie... Mogliby się w końcu zejść! Co do Laxusa, bardziej mi do niego Mira pasuje, ale Twoje wydanie z Caną mnie kupiło, szczególnie z tym wiecznie czającym się Gildartsem xD Trochę o nich cicho ostatnio, tak swoją drogą... No i oczywiście Natsu i Lucy... Nooo skomplikowana sprawa, mógłby się Natsu trochę ogarnąć... Ale też wtedy nie byłby to do końca Natsu. No nic, zobaczymy co wykombinujesz. Najważniejsze, żeby jakoś wykręcić Lissannę ^^

    Co do samych wydarzeń:
    Po prostu WOW! Te zwroty akcji, to ciągłe napięcie, co będzie dalej, jak to się skończy - mega. Niektóre momenty były łatwe do przewidzenia, ale te zaskakujące zwroty akcji - nooo naprawdę chylę czoła :) Jestem ciekawa reakcji Natsu na list Igneela :D Zastanawia mnie też co z Lilym. Nie jestem pewna czy to ja coś przegapiłam, czy faktycznie wątek się urwał, ale ostatnie co pamiętam to ten wątek jak leżał w szpitalu po wybuchu. Historia Mesta mnie zabiła. Ogólnie lubię tę postać, chociaż trzeba przyznać, że w kanonie jego "fascynacja" Wendy jest trochę creepy, tak miejscami. No i mega mnie zastanawia wątek Jellala i Erzy. Chociaż to chyba w najbliższej przyszłości się nie rozwiąże.

    A żeby nie było tak słodko to dodam coś co mnie trochę razi przy czytaniu. Nie czepiam się literówek, wiadomo że się zdarzają, nie zawsze da się wszystkie wyłapać. Twój styl też mi bardzo odpowiada, opowiadania czyta się lekko i przyjemnie, ale jednak to "odjechać na pisku opon". Wiem o co chodzi, może to ja się nie znam, więc jak coś to mnie popraw, ale z tego co mi wiadomo to raczej "odjechać z piskiem opon". A powtarzało się to wielokrotnie, dlatego zwracam uwagę.

    Tak podsumowując bardzo spodobała mi się ta historia, na pewno zostanę tu do końca :) Czekam z niecierpliwością na kontynuację! A w międzyczasie zajrzę na "Zakazany owoc", tak też się za jakiś czas odezwę, jak już nadrobię :)
    Do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, dawno już nie dostałam tak konkretnego komentarza! I love it ^^
      "Widać, że to przemyślałaś" - zawsze jak ktoś tak mówi odnośnie "baru" to uśmiech sam nasuwa mi się na usta. Owszem, z biegiem czasu szlifowałam wszystko w tym opowiadaniu, jednak główna koncepcja i wiele rzeczy po prostu wpadły mi do głowy w ułamku sekundy. To było jak olśnienie, wiedziałam mniej więcej jak to wszystko ma wyglądać. Zdarzyło mi się coś takiego pierwszy raz... I niestety ostatni xD. No a potem to już faktycznie się wszystko dopracowywało, jak chociażby te zakładki, które tak ułatwiają życie (nawet mi).
      Cieszę się, że bohaterowie przypadli ci do gustu, mimo że częściowo odbiegają od kanonu. A co do Layli, twoja ciekawość zostanie zaspokojona za parę rozdziałów (będzie to bardzo istotna część całego opowiadania).
      Odnośnie paringów, to też wszystko przyjdzie z czasem. Czy potoczy się to zadowalająco... Cóż, na pewno nie dla każdego, na pewno się jeszcze niejednej osobie narażę, ale może to już przemilczę, żeby niczego przypadkiem nie zaspoilerować. Ale jak to pewna wtajemniczona osoba ostatnio stwierdziła "szykuje się jakaś moda na sukces" xD. I choć o niektórych osobach jest nieco ciszej, to każdy będzie miał jeszcze swoje pięć minut.
      Na list od Igneela też przyjdzie czas. Podejrzewam, że przez to, iż na razie nie wspominam o niektórych wątkach - jak Lily, list, Cana, Jellal - niektórzy mogą myśleć, że zapomniałam o tych wydarzeniach, ale nic bardziej mylnego ;). I nie, nie przegapiłaś niczego z Lilym, jak leżał w szpitalu po wybuchu, tak leży xD.
      ... ODJECHAĆ Z PISKIEM OPON! Boże kochany, całe życie w niewiedzy... Nawet nie wiedziałam, że piszę błędnie, bardzo ci dziękuję! Kiedyś to opowiadanie było wystawione w ocenialni i nawet tam chyba nikt nie zwrócił mi na to uwagi ;D. I jak na "by nie było tak słodko" to przyznam, że jedno wypomnienie to słabo xD. Mam świadomość, że opowiadaniu bardzo daleko do doskonałego pod wieloma względami, a szczególnie początkowe rozdziały swoją gramatyką czy interpunkcją wołają o pomstę do nieba. O błędach/bykach/ortograficznych babolach i powtórzeniach to już nawet nie wspomnę. Niestety ciężko mi znaleźć wolny czas, by w miarę regularnie kontynuować tę historię, więc póki co muszę zapomnieć o poprawianiu wcześniejszych rozdziałów. Może kiedyś...
      Nie sądziłam, że po tylu latach prowadzenia tego bloga zyskam jakiegoś nowego czytelnika. Dosłownie gwiazdka w marcu xD <3. Postaram się z całych sił, by zarówno ciebie, jak i reszty nie zawieść w następnych rozdziałach ;*

      Usuń
    2. Wiesz, komentowałam od razu 54 rozdziały, także może i było więcej "błędów/byków...", to mi się po prostu rzuciło w oczy ze względu na powtarzalność. Ale uwierz, gdyby było źle to nie dotrwałabym do końca. Wiadomo, każdy robi błędy i wiadomo nie zawsze jest możliwość żeby je poprawić, czasem się nie wyłapie, czasem się nie wie, czasami nie ma czasu a czytelnicy popędzają ;) Także serio luzik. Jak coś mi się w oczy rzuci to napiszę jeśli chcesz ;) ale skoro nie napisałam wyżej to najwyraźniej nie było tego tak dużo albo to były drobiazgi. Tak czułam, że może od początku nie do końca miałaś od razu tak to wszystko rozplanowane, ale jednak serio, bardzo jarałam się tym jak to wygląda obecnie. Wiesz, nieraz nawet książki, wydawane, publikowane i sprzedawane nie mają tak dobrze zarysowanego tła i okoliczności jak tutaj, więc poważnie, bądź dumna, jest z czego :)

      Usuń

Wasze komentarze cieszą mnie jak mało kogo, jednak nie zaklepujcie miejsc. To nie ważne, kto jest pierwszy, kto ostatni. Takie wpisy zostaną usunięte.
Wszelkie pytania kierujcie do spamownika.
A jak przeczytałeś rozdział, to pozostaw po sobie ślad.
Jesteś anonimem? Podpisz się jakoś.

Całusy dla was śle z góry wdzięczna Yasha ^.^