19 wrz 2018

Rozdział 49 "Obraz"

30 marca.

- Dziękuję, że mnie podwiozłeś, ale możesz już jechać - stwierdziła Lucy, spoglądając na kierowce. - Nie chcę zajmować ci więcej czasu.
- Zapomnij. Dziadziunio nie dałby mi żyć, gdyby wiedział, że zostawiłem cię bez opieki - odparł Gray, wysiadając z samochodu i odpalając papierosa. - Czy ci się to podoba, czy nie, jesteś na nas skazana.
Heartfilia uśmiechnęła się półgębkiem i zamknęła za sobą przednie drzwi auta. Była umówiona z Erzą na czternastą, jednak zjawiła się przed kościołem godzinę wcześniej. W milczeniu obserwowała, jak jej przyjaciel wyciąga z bagażnika znicze i dwie małe wiązanki. Zbyt długo nie odwiedzała grobu rodziców.

Tak jak przypuszczała, wcisnęli jej byle gówno, by tylko miała co robić. Siedziała z Caną i Erzą, słuchając o wszelakich pozwoleniach, umożliwiających otwarcie kina w Malibu Coast.
A myślała, że najgorsze, co ją spotka w zawodzie, to rozwody.
Nie mogła się skupić. Jej uwagę przykuwał obraz kobiety, powieszony obok drzwi wejściowych do zakrystii. Przedstawiał św. Agatę z koroną na głowie.
- Dobrze się czujesz? - spytała Erza, kiedy Lucy przetarła oczy nad papierami. - Źle wyglądasz.
- Jesteś blada jak ściana. Może napij się wina? - potwierdziła Cana, nalewając jej alkohol do złoconego kufla.
- To jest mszalne wino, weź się nim tak nie rozporządzaj!
Lucy zaśmiała się pod nosem, widząc kłótnie koleżanek.
- Faktycznie nieco kiepsko się czuję. Chyba coś mnie łapie - przyznała, składając papiery w jedną kupkę. - Mogę wziąć te dokumenty do siebie? Przewertuję je na spokojnie.
- Jasne, nie ma problemu. Ile dać ci na to czasu? - spytała Alberona.
- Parę dni wystarczy.
- Super. A jak tam remont? Słyszałam, że chłopaki załatwili ci lokum obok siebie, po tej sąsiadce, co spłonęła w swoim sklepie.
Erza momentalnie przekierowała swoje wściekłe spojrzenie na Canę. Kopnęła ją pod stołem, a Alberona dopiero po chwili zrozumiała reakcję zakonnicy.
- Przepraszam, Lucy. Zapomniałam, że tam byłaś... Lucy?
Zawołana blondynka ponownie spojrzała na kobiety, które przyglądały się jej uważnie. Po chwili ponownie spoglądnęła na obraz św. Agaty. Już wiedziała, gdzie widziała tą postać.
- Tamtego dnia... Tam był mężczyzna...
Erza i Cana spojrzały po sobie niepewnie.
- O czym mówisz? - dociekła cicho Scarlet.
- Mężczyzna, który chciał uratować panią Hildę, miał na plecach wytatuowaną tą kobietę.
Erza spojrzała na obraz, wskazany przez Heartfilie
- Święta Agata? A kto chciałby sobie ją tatuować - zaśmiała się Cana, jednak Lucy widziała zdziwienie Erzy, która wręcz oszołomiona, nie spuszczała z niej wzroku.
- Jesteś pewna? Jak on wyglądał?!
- Ten mężczyzna? Nie wiem... Nie widziałam... Tylko jego plecy...
Zakonnica po chwili namysłu sięgnęła po mszalne wino i nalała sobie sporo do kielicha. 
Choć siebie nie widziała, Lucy dałaby sobie uciąć rękę, że Tytania zrobiła się bledsza od niej.
- Scarlet, chyba nie myślisz, że... Daj spokój, to niemożliwe! - zawołała Cana, jednak Erza dalej nie odezwała się słowem.
Lucy, nieco oszołomiona reakcją Tytanii, stwierdziła, że nic tu po niej. Zabrała ze sobą papiery i pożegnała się z zakonnicą, która jak w transie, nawet tego nie zauważyła.

Gray czekał na Lucy przed kościołem. Obok niego leżało już kilka niedopałków.
- Przepraszam, że tak długo to zajęło. - Dziewczyna pokazała mu teczkę z dokumentami, a Fullbuster tylko machnął ręką i otworzył jej drzwi przy przednim siedzeniu.
- Masz coś jeszcze do załatwienia? - spytał, kiedy po chwili ruszyli na ulice North Faries.
- Nie, wracajmy do domu. Mam obawy na samą myśl, że zostawiliśmy remont w rękach Natsu...
Gray aż zaśmiał się głośniej, widząc przesadnie przerażoną minę Heartfilii.
Przez większość podróży dyskutowali o wszystkim i o niczym. Lucy zapomniała, jak przyjemne potrafiły być rozmowy z Francuzem. Miała wrażenie, jakby pół roku rozłąki między nimi nie miało miejsca. Gray samą rozmową potrafił sprawić, że zapominała o wszelkich problemach - dlatego też zastanawiała się przez dłuższą chwilę, czy poruszyć pewien temat. W końcu jej ciekawość wzięła górę.
- A co słychać u twojej przyjaciółki? Jak jej było... Luvii?
- Juvii - poprawił ją Fullbuster, a na jego twarzy pojawił się dziwny grymas. - Nie wiem co u niej, ale chyba sobie radzi - wtrącił się jej w zdanie. - Chyba jest z tym cieciem, z którym pracuje. Z resztą, nie obchodzi mnie to.
- Czyżby? - Lucy uniosła jedną brew, a Gray instynktownie zacisnął mocniej dłonie na kierownicy.
- Kiedyś ci mówiłem, że to dla jej dobra - odrzekł z powagą. - Tak jest lepiej.
- No nie wiem dla kogo. Chyba dla tego "ciecia" - Lucy prychnęła ze złością. Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale w tym momencie niespodziewanie psiknęła z takim impetem, że uderzyła czołem o deskę rozdzielczą. Przerażony Fullbuster zatrzymał samochód.
- Nic ci nie jest?! - zawołał, przykładając dłoń do pleców blondynki, która trzymała się oburącz za obolałą głowę.
Lucy ze łzami w oczach opuściła dłonie, ukazując zaczerwienienie niemal na całym czole. Gray, widząc, że nic poważnego nie stało się dziewczynie, wybuchnął śmiechem.

Kiedy otwierała drzwi od swojego nowego mieszkania, spodziewała się niemal wszystkiego. Ale nie tego.
Stanęła oniemiała, widząc Natsu, pochłoniętego szpachlowaniem ściany. Stał na drabinie, w szarych ogrodniczkach roboczych, założonych na nagą klatkę piersiową. W ustach trzymał zapalonego papierosa i przymrużał nieznacznie oczy, do których wpadał nikotynowy dym.
Ten widok przyprawił ją o szybsze bicie serca, kompletnie nie mogła nad tym zapanować.
- No proszę, a jednak nie puściłeś kolejnej chaty z hukiem? Rozczarowałeś mnie, Dragneel!
Natsu dostrzegł ich dopiero, gdy Gray wkroczył do mieszkania obłożonego folią malarską.
- Lepiej weź się do roboty, żabojadzie! - Natsu zeskoczył z drabiny, zaciągnął się papierosem i wyjął go z ust. Wraz z jego wydechem, w remontowanym, nieco zapylonym pokoju pojawiło się jeszcze więcej szarego dymu.
Gdy Gray zaczął się przebierać, Natsu podszedł do stojącej niepewnie Lucy.
- A tobie co się stało? - spytał, przyglądając się z bliska zaczerwienionemu czołu dziewczyny. Niezbyt subtelnie przyłożył do niego dłoń i poczuł, że Heartfilia jest rozpalona. Dokładnie przyjrzał się jej oczom, patrzyła na niego nieco zamglonym wzrokiem.
- Nic, głupku - mruknęła zawstydzona, odsuwając się od niego, po czym poszła w ślady Graya i - chcąc pomóc przy remoncie - poszła się przebrać w pożyczone od chłopaków stare ubrania.
Dragneel odprowadził ją do drzwi łazienki bacznym spojrzeniem, jednak w końcu machnął ręką. Skoro ma siły pomagać im w remoncie, to nic jej nie jest.

Nazajutrz Natsu obudził się z zakwasami. Remont w mieszkaniu Lucy dawał mu się we znaki. A na razie zdążyli doprowadzić ściany do ładu i skołować dziewczynie materac, by miała gdzie spać. Co to będzie, jak będą musieli wnieść meble na trzecie piętro...
Dochodziła dziesiąta rano, jednak dla Dragneela był to jeszcze poranek. Przynajmniej jak wstawał, nie musiał oglądać gęby Graya. 
Odpalając papierosa, otworzył drzwi balkonowe - rześkie powietrze sprawiło, że na jego gołej od pasa w górę skórze pojawiła się gęsia skórka. Czochrając się po i tak nieułożonych włosach, uśmiechnął się pod nosem. Uwielbiał to uczucie, jednak to było zbyt mało, by go rozbudziło. Potrzebował dużej dawki kofeiny.
Udał się do kuchni, wstawiając wodę na gazie. Czekając, by mógł sobie zalać swoją "siekierę" bez grama cukru, ziewnął głośno i podrapał się między nogami. 
Nagle, zalewając sobie upragnioną kawę, usłyszał zza ściany tak donośny huk, że szeroko otworzył zaspane oczy. Omal nie dostał zawału i przeklnął głośno, oblewając spodnie wrzątkiem.
- Do kurwy nędzy, co ty tam wyprawiasz!  - wydarł się do dziewczyny, z której mieszkania dobiegł hałas. - Lucy!
Odczekał chwilę, jednak zapadła wręcz grobowa cisza. Zmarszczył brwi - wcześniejszy rumor z jej mieszkania był zbyt gromki, by się tym nie przejąć. 
Wyszedł na klatkę schodową i po lekkim zwątpieniu załupał pięścią do drzwi Heartfilii.
- Lucy? Otwórz mi - poprosił głośniej. Kiedy nic się nie działo, chwycił za klamkę, jednak dziewczyna zamknęła się od wewnątrz. Z jej mieszkania nie dochodził nawet najmniejszy szmer. Nawet gdy przyłożył ucho do drzwi, nie był w stanie niczego usłyszeć.
- Tsh - prychnął wściekle pod nosem i cofnął się do siebie po komplet kluczy od jej mieszkania. Przekręcając klucz w zamku, przysięgał sobie w duchu, że jeśli blondyna odwala jakiś głupi numer, to niech ręka boska ją broni, bo solidnie przetrzepie jej skórę. Zwątpił jednak, kiedy na miejscu zastał nieprzytomną sąsiadkę na podłodze. Obok niej leżała sterta jakiś papierów oraz przewalona drabina, którą sam zostawił u niej wczorajszego dnia - to zapewne ona musiała narobić tego rabanu.
W sekundę znalazł się przy dziewczynie, chcąc ją ocucić.
- Ej, Lucy!
Kucając obok, jedną dłonią nieznacznie uniósł głowę Heartfilii, drugą zaś odgarnął z twarzy porozrzucane włosy. Wtedy poczuł, że jest rozpalona.
- Słabo mi...
Odetchnął z ulgą, kiedy usłyszał jej słaby głos, choć trudno było powiedzieć, by uzyskał z nią kontakt. Patrzyła na niego szklistymi oczami i z osłabienia dosłownie wylewała mu się z rąk. Jej policzki od gorączki były całe rumiane, drżała, a niekiedy jej ciałem wstrząsały mocniejsze dreszcze. Natsu przypomniał sobie chwilę, gdy kilka dni temu przyjechał po nią z Grayem do Onibus.
- No i masz to swoje bieganie bez butów i kurtki w środku marca...
Lucy jedynie jęknęła przeciągle, jakby chciała mu odpyskować, jednak nie miała na to sił.
Niewiele myśląc, Dragneel wziął ją na ręce i zaprowadził do swojego mieszkania. Tam położył ją na swoim łóżku i poszedł szukać termometru. Że akurat teraz Gray poszedł niewidomo gdzie, kiedy go potrzebował...
Trochę mu to zajęło, jednak wreszcie wrócił do Lucy. Kiedy włożył jej termometr pod pachę, mamrotała coś nieprzytomnie pod nosem. Nie zwracając uwagi na jej majaczenie, siedział przy łóżku i odczekał chwilę.
- O cholera. - Widział, że jest z nią źle, ale kiedy zobaczył na słupku rtęciowym termometru niemal czterdzieści stopni, przestraszył się nie na żarty. Nie wiedząc zbytnio co robić, postanowił zadzwonić po pomoc.
- Sherry? Natsu z tej strony! - zawołał, gdy tylko jego znajoma farmaceutka odebrała telefon. - Moja przyjaciółka, zupełnie ją rozłożyło, nie wiem zbytnio co robić, Gray gdzieś polazł, a ta trzęsie i poci mi się na wyrze!
- Spokojnie, chłopie - wyraźnie zaskoczona Blendy próbowała go uspokoić. - Po kolei, co się stało.
Natsu pokrótce wyjaśnił, jak znalazł nieprzytomną sąsiadkę i w jakim obecnie jest stanie.
- Błagam cię, ona grzeje gorzej niż piec, a nawet nie mam żadnych leków. W takim stanie nie chce jej zostawiać samej.
- Za niedługo wyrwę się z pracy i przyniosę ci coś na zbicie gorączki - zaoferowała Sherry. - Póki co musisz ją ostudzić. I niech dużo pije.
- Dzięki - westchnął Dragneel do słuchawki, a kiedy ją odłożył, znów spojrzał na rozchorowaną Lucy i nieznacznie pokiwał głową.

Natsu po raz kolejny zerknął ze złością na naręczny zegarek. Minęły prawie dwie godziny, a ani Graya, ani Sherry wciąż nie było. Siedząc na krześle obok Lucy, podrygiwał niecierpliwie jedną nogą. Stan Heartfilii przez cały ten czas w ogóle się nie poprawił. Co chwile przysypiała, a gdy odzyskiwała świadomość, bredziła cicho niezrozumiałe rzeczy. Nie mógł zmusić jej do wypicia choćby szklanki wody, a kiedy kładł na jej czoło mokry ręcznik, półświadomie zrzucała go co chwilę na podłogę.
- Dość tego - warknął w końcu przez zaciśnięte zęby i postanowił zrobić jedyną rozsądną rzecz, jaka przyszła mu do głowy. Wstał z krzesła, udając się do łazienki. Napuścił zimnej wody do wanny i zdeterminowanym krokiem wrócił do Lucy.
Blondynka stęknęła osowiała, kiedy Natsu odkrył kołdrę, którą przykrywała się po samą szyję. Chwycił za jej spodnie i szybkim, zdecydowanym ruchem zsunął je z pośladków. Następnie podniósł ją do siadu i zaczął rozpinać guziki od przepoconej koszuli dziewczyny. Lucy nie potrafiła sama utrzymać równowagi, więc gdy tylko Dragneel ją puścił, opadła z powrotem na łóżko.
Młodzieniec ze zmieszaniem spojrzał na Heartfilię, skuloną na boku w jego łóżku, w samej bieliźnie.
Przez chwilę poczuł się jak zwykły zbereźnik, lecz szybko odgonił te myśli z głowy. Kiedy rozchorował się jako dziecko, pamiętał, że Igneel rozebrał go do rosołu i włożył do wanny z lodowatą wodą. Zapewne Lucy zrobiłaby mu piekło, gdyby była świadoma tego, co zamierza z nią zrobić, jednak to było dla jej dobra. Przecież musiał jej jakoś pomóc. Nie mógł dłużej patrzeć, jak się męczy.
Siadając na łóżku obok drżącej z gorączki dziewczyny, odwrócił ją na brzuch i bez żadnych uczuć na twarzy rozpiął jej stanik. Nigdy nie traktował Heartfili jak... Kobietę. Była dla niego zleconym zadaniem, kimś zupełnie obojętnym. Z czasem jednak stała się dla niego kimś znaczącym. Lucy była jak dobry kumpel, jak przyjaciel. Nigdy nie patrzył na nią w innych kategoriach. Poza tym, w swoim życiu widział już tyle kobiecych piersi, że nawet pomijając zaistniałe okoliczności, ten widok nie powinien zrobić na niego żadnego wrażenia. A jednak kiedy odwrócił do siebie przodem niemal nagą dziewczynę, ciśnienie uderzyło mu do głowy i poczuł jak zalewa go fala gorąca. Jakby na widok jej jędrnego, ponętnego ciała sam dostał gorączki. 
Zaciskając usta, wziął ją na ręce i zaprowadził do łazienki. Była tak słaba, że jej ręce zwisały bezwiednie w dół, a głowę oparła o jego tors. Gdyby nie fakt, że mamrotała nieprzytomnie, pomyślałby, że znów zemdlała.
Kiedy położył ją w wannie, do połowy wypełnioną lodowatą wodą, dziewczyna aż pisnęła.
- Zimne!
- Nie marudź - rozkazał szorstkim tonem i kucnął obok wanny.
Lucy była tak zmęczona wysoką temperaturą, że nawet lodowata woda nie dawała zbyt wielu efektów. Odchylając głowę do tyłu, oparła ją o kafelki i stękała, znów zamykając oczy. Zupełnie nie zwracała uwagi na Natsu, który bacznie się jej przyglądał. Wyglądało, że nawet nie ma świadomości, co się z nią dzieje.
Dragneel zamoczył dłoń w wodzie i przeczesał Heartfilii włosy do tyłu. Nieco już bezradny, sięgnął po gąbkę, którą moczył ramiona i dekolt Lucy.
Po chwili osłabiona dziewczyna chyba znów przysnęła, a Dragneel wrzucił gąbkę do wody i zanurzył rękę w lodowatej wodzie po sam łokieć. Delikatnie wprawiając wodę w ruch, raz po raz, niechcący, muskał opuszkami palców dziewczęce udo.
- Ogarnij się... - zbeształ samego siebie, gdy zdał sobie sprawę, że nie może oderwać wzroku od sterczących z zimna sutków Heartfilii.
- Spoko, nikomu nie powiem.
Natsu zerwał się na równe nogi i oblał rumieńcem na twarzy, widząc w progu łazienki niecnie uśmiechniętą Sherry.
- Masz coś?! - nakrzyczał na nią wściekle, chcąc ukryć swoje zażenowanie.
- Ano mam - Blendy uniosła dłoń, w której trzymała siatkę z lekarstwami. Wciąż uśmiechała się szeroko.
- No i dobrze, to teraz weź ją wyciągnij z wanny, a ja pójdę zrobić... Coś!
Sherry wybuchła śmiechem, gdy wściekły Natsu wyszedł gniewnym krokiem z łazienki.

Lucy obudziła się wieczorem. Zdając sobie sprawę, że nie jest w swoim mieszkaniu i nie leży na polowym materacu, zerwała się z łóżka.
- Spokojnie!
Zupełnie ogłupiaja spojrzała na Graya, który z troskliwym uśmiechem zmusił ją, by wróciła pod kołdrę.
- Co jest...
- Zemdlałaś od gorączki. - Po drugiej stronie łóżka dostrzegła kobietę, którą skądś kojarzyła. Po chwili zorientowała się, że była to starsza kuzynka Chelii. - Nieźle nas nastraszyłaś.
- Chyba narobiłam wam niezłego kłopotu - Heartfilia spojrzała na nią przepraszająco.
- Nie przejmuj się. Najważniejsze, że już lepiej się czujesz - stwierdziła Sherry. - Całe szczęście, że Natsu cię znalazł.
- Natsu? - Lucy rozejrzała się po kawalerce swoich sąsiadów i dostrzegła Dragneela, palącego papierosa na balkonie.
- Choć pewnie będzie się wypierać, dobrze się tobą zajął. Podziękuj mu później. - Blendy puściła do niej oczko, ale wpatrzona w młodego mężczyznę Heartfilia tego nie dostrzegła. Pomimo protestów Fullbustera oraz ogólnego osłabienia, chwyciła za marynarkę Dragneela, zawieszoną na krześle i narzucając ją na siebie, powoli dotarła aż na balkon. Gdy Natsu ją zobaczył, zmarszczył gniewnie brwi.
- Do wyra - rozkazał surowo, lecz dziewczyna za nic miała jego słowa. Wpatrywała się w niego z niewielkim uśmiechem.
- Nie spodziewałam się tego po tobie.
Natsu zerknął na nią podejrzliwie. Po chwili wystraszył się, że jej stwierdzenie, przenikliwe spojrzenie oraz niecny wyraz twarzy może oznaczać tylko jedno.
- Ja niczego nie zrobiłem. Pewnie majaczyłaś od gorączki i coś ci się wydaje - powiedział z obojętnością, gasząc papierosa w popielniczce.
- Nic nie pamiętam, ale Sherry się wygadała.
- Co?! - wzburzył się Dragneel. - Co ci nagadała?!
- Tylko, że się mną zająłeś. A co miała jeszcze mówić? - zdziwiła się Lucy, a Natsu mimowolnie odwrócił głowę w drugą stronę.
- Nic takiego.
Heartfilia popatrzyła chwilę na jego profil, po czym uśmiechnęła się czule i ucałowała go w policzek.
- Dzięki. Za wszystko.
Zmieszany, spojrzał na Lucy, tulącą się do jego przedramienia. Przez moment nie wiedział, jak zareagować.
- Z-zmiataj do łóżka, zanim znów cię sieknie, głupia!

- Oni coś ze sobą... No wiesz? - Sherry spytała Graya, gdy wspólnie obserwowali scenę na balkonie z nie lada rozbawieniem.
- To skomplikowane - stwierdził Fullbuster, nie mogąc oderwać od przyjaciół wzroku. - I to bardziej, niż sami sądzą.



Przepraszam za brak akapitów i myślniki zamiast półpauz, ale siadł mi program do pisania :( Poprawie to, jak tylko ogarnę ten problem.
Do tego już kilkukrotnie próbowałam poprawiać ten rozdział, ale jakoś mi nie wychodzi... Ostatnio znów łapie blokady pisarskie, a napięty harmonogram "życia" nie pomaga.   
Następny rozdział miał być pod koniec września - może się wyrobię, pomimo obsuwy z tym postem. Chociaż w taki sposób wynagrodzę wam, że znów musieliście trochę dłużej poczekać ;). Nie wiem jednak, czy z następnymi nie będzie tak, że będę wstawiać średnio jeden na 3tygodnie/miesiąc, nie ukrywam, że ciężko mi ostatnio pogodzić to, co się wokół mnie dzieje z blogspotem i 2 tygodnie na rozdział... Lekko mnie to przerosło :P.
Wiem też, że ten rozdział nie jest wysokich lotów, w sumie nic się takiego nie działo i jeszcze nie powala długością, ale to zdecydowanie cisza przed burzą. W następnym będzie w końcu akcja!!! :D
Buziaki moje kochane dziubki :***


16 komentarzy:

  1. O tak, o tak, o tak!
    Coraz gorętszej się robi! Czekam na więcej z ogromną niecierpliwością!
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, coś tak czułam, że tobie ten rozdział przypadnie do gustu xD.
      Dzięki za komentarz :*

      Usuń
  2. To skomplikowane... Fullbuster, jest taki status na fejsbuku, weź sobie i Natsu ustaw, bo obydwoje dwa palanty nieznajace się kobietach jesteście. Normalnie aż Lu i Juvii współczuję.__. Właśnie, co tam u naszej u Lockster? Dawno jej nie było... Mafiozo na ciecia wymienić? Z jednej strony mądrze, bo z mafia się nie zadaje nikt normalny, z drugiej strony Fullbuster na bank by się zajął swoją lubą... GDYBY TYLKO LEPIEJ ROZUMIAŁ KOBIETY, DAMN IT!=.= Zastanawia mjie ten typ z tatuażem, który narobił Tytanii stracha choć nawet osobiście się nie pojawił w rozdziale... Czyżby to był Jellal (sorry jeśli się machnelam, do niektórych imion z FT nie mam pamięci >.<)? Gorączka to zło a Lu dała się złu... Ja wiedziałam że będzie mieć znowu kłopoty ale myślałam iz polaczysz to z jej robota. Znaczy że dostanie gorączki w trakcie roboty a nie po gananinie na bosakaxD Gray to dupe bo zamiast sprawdzić czy nie dostała po uderzeniu wstrzasniecia mózgu to się kurwa śmieje. Dragnell też kurwa mądry że jej pozwolił robić remont ale i tak Lu najglupsza iż wypierala się choroby... Normalnie jak ja od majówki do ostatniego dnia czerwca bo studia... Pieprzysz studia w obliczu groźby rozwalenia ucha¬__¬ Nie no, niechętnie to mówię ale DRAGNELL ZYSKAL W MOICH OCZACH!!! Eh, Yasha, Yasha, już mówiłam iż ludzie piszą o różnych swinstwach przy których twój opis opieki Natsu nad Lucy jest wręcz świetoszkowaty... I co to za papiery które Lu po spotkaniu z Erza oraz Cana niosła? Biedny Gray, prawie się zagazowalxD Dobra, kończę, czekam na ciąg dalszy jak zawsze i pozdrawiam.G.K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ginny, problem taki, że w latach 50tych to nie było fejsbuka xD. Juvii dawno nie było, ale będzie niebawem :). O typie z tatuażem nie będę nic zdradzać, ale można się już wielu rzeczy domyślić, hehe. A dokumenty, które Lucy niosła od Erzy to pozwolenia i inne gówna na budowe/otwarcie kina w Malibu Coast, o czym wspominałam na początku fragmentu :).
      Dzięki za komentarz kochana, jak nigdy nie zawodzisz xD :***

      Usuń
  3. Ostatnio naszła mnie ochota na przeczytanie jakiś opowiadań z fairy tail, żeby powspominać dawne czasy :') w momencie w którym zobaczyłam, że na tym blogu (którego swoją drogą nigdy nie chciało mi się przeczytać xdd) na który trafiałam milion razy, że ostatni rozdział został dodany w 2018 moja twarz mogłaby stać się memem. Oczywiście od razu przeczytałam całość mniej więcej w dwa dni i stwierdziłam, że poczekam z komentowaniem do najnowszego rozdziału.
    Ogólnie to tak. Historia ma bardzo ciekawą, zdecydowanie oryginalną fabułę i widać jak wiele czasu i pracy jej poświęciłaś. Zawsze tak mam, że główne wątki są mnie średnio interesują, szczególnie jeśli obok nich prowadzone są inne, o wiele ciekawsze. Tutaj relacja Natsu i Lucy za bardzo mnie nie porwała, przyznaję się, ale biorąc pod uwagę, jak rzadko mi się to podoba i tak jest dobrze <3. Największą sympatią darzę zdecydowanie Gruvię, po prostu i d e a ł. Kocham tego typu fatalne związki, jednak mam nadzieję że jak najszybciej już się zejdą bo nie wytrzymam ^^. Wszystkie postacie są naprawdę dobrze wykreowane i cieszę się że tak wielu poświęcasz trochę uwagi, zamiast skupić się na max pięciu.
    Podsumowując - świetnie sobie radzisz i już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. No i jeszcze to, że zdecydowałaś się doprowadzić historię do końca trafia prosto do mojego serduszka, bo dzięki temu wiem, że zależy zarówno na czytelnikach, jak i na samej sobie na tyle, żeby skończyć tworzenie czegoś ważnego dla nas i ciebie.
    Yuzuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następna, która przebrnęła tą rzeke tekstu w tak krótkim czasie... jak wy to robicie xD.
      I bardzo ci dziękuję za opinię, naprawdę mnie podbudowałaś tym komentarzem :D A co do Gruvii to mam co do nich szczególny plan w głowie, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :D.
      Jeszcze raz bardzo ci dziękuję, droga Yuzuki, i mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej :*

      Usuń
  4. Omg rozdział ci wyszedł świetnie!
    Mr mr i takie nalu mi się widzi XD haha i skrępowany Natsu XD
    Przesyłam wenę i motywację oraz czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, cieszę się, że ci się podobało :D I dziękuję :***

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Yy, część, hejo, dobry, no... A cholera niech bierze konwenanse i inne zasady! Jak człowiek się nie odzywa tyle lat to powinno mu to być darowane i kropka, ewentualnie powinien na mnie czekać stryczek za ucieczkę i dożywotne "shame on me".
    Yasha, słonko! Ogromnie się cieszę, że wciąż piszesz i powoli zdrówko dopisuje. Z fandomu wypadłam na długie lata, ale kontynuacja z questem dała mi do myślenia i oto jestem. Jako żywa! Może nie tak pochłonięta FT jak kiedyś, a i na blogspocie nie urzęduję od lat, ale dobrze czasem wrócić na stare śmieci. W końcu tutaj się człowiek rozwinął i w ogóle. A twoje fiki zawsze były najoryginalniejsze i pochłaniały człowieka na długie godziny!
    Cholernie ciepło wspominam stąd ludzi, toteż dobrze spotkać tu jeszcze znajomych użytkowników... No nie oszukujemy się, lata świetności strona ma za sobą. :c
    Obiecuję wpadać jak tylko znajdę czas, bo - hehe, pomyśleć, że poznałam cię jak chyba zaczynałam gimnazjum - studia dają troche w kość.
    Może jeszcze pamiętasz - Misaki Takanashi z tej strony.
    Pozdrawiam cieplutko! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha a no tak wyszło, że nadal piszę :D Tzn pisać mam nadzieję będę jeszcze długo, ale to jednak swoje twory, bo powoli zmierzam ku końcowi z fanfickami ;). I szczerze ja też już nie jestem tak - jak to napisałaś - pochłonięta FT jak kiedyś... Chyba większość tu tak ma ;). I bardzo dziękuję za miłe słowa! Oj popieściłaś mi ego, nie ma co hehe xD. Do tego naprawdę... to szok widzieć takiego blogspotowego "dinozaura" tutaj, biorąc pod uwagę fakt, że strona wręcz przymiera :C.
      Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za komentarz i powodzenia na studiach :DDD :*

      Usuń
    2. Ja miałam jeszcze epizod pisania na watt, ale tak jakby od półtora roku wszystko leży i kwiczy... Mam też autorskie opowiadania, ale obiecałam sobie nie publikować ich do czasu aż nie skończę wszystkich fikow. Może za czterdzieści lat, kto wie.:'D
      Ja Fairy Tail jakoś znielubiłam po ostatnich arcach, ale teraz przez tę wychodzącą kontynuację ze stuletnim questem... no na nowo mi się to wszystko spodobało. Zresztą GaLevy jest kanonem, czego chcieć więcej?
      A tak sobie wpadłam zobaczyć, czy starzy znajomi jeszcze urzędują czy jednak wszyscy się rozeszli. Na blogspota nigdy nie wrócę, bo wolę Watta, ale no. Dobrze zobaczyć, że ktoś z dawnych lat jeszcze pisuje i ma się dobrze.
      A dziękuję, przyda się!
      Ściskam ciepło <3
      MT

      Usuń

Wasze komentarze cieszą mnie jak mało kogo, jednak nie zaklepujcie miejsc. To nie ważne, kto jest pierwszy, kto ostatni. Takie wpisy zostaną usunięte.
Wszelkie pytania kierujcie do spamownika.
A jak przeczytałeś rozdział, to pozostaw po sobie ślad.
Jesteś anonimem? Podpisz się jakoś.

Całusy dla was śle z góry wdzięczna Yasha ^.^