27 sty 2020

Rozdział 62 "Clover"

WAŻNE!!!
Kochani, jako pełnoprawna autorka tego bloga, w pełni odpowiadam za treści, jakie się na nim pojawiają. Nie ponoszę jednak odpowiedzialności za skutki uboczne, jakie może wywołać zaznajomienie się z rozdziałem. A ostrzegam, cukrzyca to tym razem pikuś, bo ten rozdział to rak xD. I jak pewnie zauważyliście, post został dodany pod niecodzienną numeracją - stało się tak, ponieważ jest to jeden z aż trzech rozdziałów, składających się w jedną całość o wdzięcznej nazwie "Clover". Tak, mam tyle rakowych pomysłów, że musiałam to jakoś podzielić i zaserwować wam w odpowiednich dawkach. Całość, podana od razu, zapewne by was jednym słowem zabiła. Albo co najmniej zrobiła wam z mózgu papkę (choć i tak mam wątpliwości, czy po przeczytaniu rozdziału będziecie cali i zdrowi). W głównej mierze nie pisałam tego - także teraz - na trzeźwo, także wiecie... xD

Z pozdrowieniami dla moich kochanych wariatek, 
które namówiły mnie to opublikowania tego szaleństwa xD :***



Lisanna wściekłym krokiem przemierzała ulicę North Faries, kierując się w stronę Harbor Gateway. Każdego przechodnia, który śmiał choćby na nią spojrzeć, zmierzała srogim wzorkiem spod zmarszczonych brwi. Była tak rozjuszona, że nie wiedziała, od czego jej bardziej gorąco - od upału, czy złości.
Kiedy wczorajszego popołudnia zobaczyła Natsu przed swoimi drzwiami, oniemiała ze szczęścia. Przekonana, że mężczyzna stęsknił się za nią, z szerokim uśmiechem chciała rzucić się mu na szyję. Zwątpiła, gdy ją powstrzymał, łapiąc za wyciągnięte w jego stronę ręce. Z poważną miną podał jej klucze, dając jasne wytyczne. Magazyn w Harbor Gateway numer siedem. Karma dla kota w szafce pod zlewem. Nie zapomnieć o wodzie, bo się futrzak przegrzeje. Zamknąć dokładnie magazyn i nikomu o tym nie mówić. Nie palić w pomieszczeniu i nie szperać w jego rzeczach. Wyjeżdża, wraca za kilka dni.
Liczyła, że się pogodzą, więc słysząc jego słowa, wymawiane rozkazującym tonem, poczuła ogromne rozczarowanie. Jednak wtedy Natsu powiedział coś jeszcze. Że powierza to zadanie właśnie jej, bo jej ufa. To napełniło Lisannę nadzieją, że może jeśli dobrze się spisze, zapunktuje u Dragneela. A przecież nakarmienie jakiegoś kota nie należy do trudnych zadań. 
Nie wiedziała, dokąd wyjeżdża Natsu, ale rano wpadła na pomysł, żeby go pożegnać. Z nadzieją, że zdąży, niemalże biegła przez North Faries do jego kamienicy. Będąc zaledwie jakieś sto metrów od miejsca, jej radosna mina przygasła. Zauważyła czerwony samochód, zaparkowany pod bramą Dragneela, a także jego we własnej osobie - w towarzystwie tej blondwłosej pindy, która wsiadała z nim do samochodu. Wyglądali, jakby wyjeżdżali sobie na pieprzone wakacje. 
Najbardziej zabolało ją, kiedy zauważyła profil Natsu. Nie mogła sobie przypomnieć, kiedy widziała go tak szczerze uśmiechniętego, beztroskiego. Być może nigdy.
Dołączył do nich Gray, chowając walizkę do bagażnika, lecz nie miała ochoty dłużej ich oglądać. Zaciskając dłonie w pięści, skierowała się prosto do Harbor Gateway.
Z jakiej racji to nie ona siedziała teraz w czerwonym Hornecie? To Lucy powinna zostać na miejscu i dokarmiać futrzaka. Z tą myślą dotarła pod magazyn i otworzyła ciężkie drzwi. Nieco się zdziwiła i uspokoiła, zastając na miejscu kuchnię z palnikami gazowymi, lnianymi workami oraz przeróżnymi próbówkami i zlewkami. Zaczęła się zastanawiać, na co to wszystko Dragneelowi, ale po chwili pokiwała głową na boki.
- Szafka pod zlewem... - powtórzyła cicho wczorajsze słowa Natsu i po chwili wyjęła pięciokilogramowy worek z suchą karmą. Wystarczyło przesypać ją do miski, by kot o zabarwionej na niebiesko sierści wyłonił się nie wiadomo skąd i znalazł tuż przy jedzeniu. Rozbawiona Lisanna prychnęła pod nosem i przez moment przyglądała się zwierzakowi. Zrobiła swoje, więc powinna stąd sobie pójść, ale jej ciekawość była silniejsza. Już od jakiegoś czasu zerkała w stronę stalowych, przesuwnych drzwi. Długo się nie zastanawiała. Omijając pałaszującego kota, z lekkim trudem rozsunęła płytę na szynach. Zamrugała z zaskoczenia na widok pokoju, zagraconego kartonami. Na pierwszy rzut oka wszystkie były zaklejone taśmą, ale miała w głębokim poważaniu fakt, że Drangeel po powrocie może zauważyć, że jeden z nich został otwarty. Cofnęła się do kuchni po nóż i przecięła taśmę na najbliższym pudle. Zajrzała do środka i przełknęła ślinę. Widząc w nich materiały pirotechniczne własnej roboty, zrozumiała, dlaczego Dragneel zabronił jej palić w magazynie. Jeżeli we wszystkich kartonach znajdowało się to samo... Gdyby dopuściła do wypadku, zapewne wyleciała by w powietrze z całym magazynem, jak nie i z kilkoma pobliskimi.

***

Zajechali do Clover około godziny czternastej. Przejeżdżając przez niezwykle urokliwe miasteczko, dotarli do wyasfaltowanej drogi, przebiegającej przez środek gęstego lasu. Piętnaście minut później skręcili w żwirowany podjazd. Oczom Lucy ukazało się lśniące w blasku słońca, szerokie jezioro, otoczone wysokimi, iglastymi drzewami. Po lewej stronie znajdował się niewielki, drewniany domek, który nie reprezentował się tak znakomicie jak okoliczny krajobraz, jednak wyglądał całkiem znośnie.
Kiedy się zatrzymali, siedząca obok niej Juvia spięła się i westchnęła głośno. Wyglądała na przejętą.
- No to jesteśmy na miejscu - oznajmił Gray, wysiadając z samochodu. Natsu również wyskoczył z auta, zaciągając się rześkim powietrzem.
- Ładnie tu. Tak urokliwie - przyznała Heartfilia, podchodząc do Fullbustera, który wyciągał z bagażnika walizki.
- Cieszę się, że ci się tu podoba - przyznał zadowolony Francuz, podając dziewczynom ich bagaże.
- Nie wiedziałam, że znacie takie miejsce - kontynuowała Lucy, będąca pod niemałym wrażeniem. - Skąd macie ten domek?
Niespodziewanie jęknęła, gdy Natsu pstryknął ją w nos.
- Nie interesuj się - dogryzł dziewczynie, zabierając od niej walizkę i kierując się do chatki.
- Juvia nie wie, skąd go mają, ale już trochę jest w ich posiadaniu - zdradziła jej cicho Loxar, podchodząc do Heartfilii ze skrzyżowanymi dłońmi na klatce piersiowej. - Juvia była tu z nimi na wakacjach pięć lat temu.
- Och - wyrwało się Lucy, która uśmiechnęła się ze zmieszaniem. Nie wiedziała, że policjantka zna Dragneela i Fullbustera tak długo. W mgnieniu oka poczuła niewielkie ukłucie zazdrości, ale równie szybko się go wyzbyła.
Wyprzedzając Graya i Juvię, którzy zaczęli się o coś wykłócać, podeszła do Natsu. Stanęła za młodzieńcem, który uniósł doniczkę, wypełnioną jedynie ciemną ziemią i jeszcze raz rozejrzała się po okolicy. Niedaleko nich znajdował się drewniany, dość długi pomost, a dosłownie kilka metrów od domku postawione zostały ławeczki, wystrugane z drzewa oraz okrąg z kamieni przeznaczony na ognisko.
Dragneel wyjął spod doniczki klucz i uśmiechnął się pod nosem.
- Zapraszam - rzucił do Lucy, rozglądającej się po leśnej scenerii i otworzył przed nią drzwi.
Heartfilia przeszła przez próg i z wrażenia upuściła walizkę na podłogę. Jej zachwycona dotąd twarz wyrażała przerażenie.
- Kiedy wy tu ostatni raz zaglądaliście? - spytała z lękiem, nie mogąc oderwać oczu od szeregu pajęczyn i kilkucentymetowej warstwy kurzu, spoczywającej na meblach.
- Czemu nie wchodzicie do środka? - spytała Juvia, stając obok dziewczyny. Loxar zamilkła, z szokiem lustrując zaniedbany lokal, a po chwili jej wzrok padł pod nogi Heartfilii. Lucy także tam zerknęła.
- Mysz! - zawołała Heartfilia, a Loxar, widząc gryzonia napierającego wprost na nią, kwiknęła ze strachu. Odskoczyła do tyłu, wpadła na Graya i runęła wraz z nim na podłogę.
Dragneel ryknął śmiechem, wskazując palcem na policjantkę, zawstydzoną przez własną gwałtowną reakcję na mysz. Lucy również zachichotała, choć o wiele bardziej kryła się ze swoim rozbawieniem.
- Spokojnie, kochanie! Obronię cię przed tym potworem - zakpił z niej rozbawiony Fullbuster, tuląc się do pleców Juvii i mocno obejmując ją w pasie.
- Przestań się wydurniać i przegoń tą paskudę!
- Uważaj, bo jeszcze się pomyli i ciebie wyrzuci - zaśmiał się Natsu, ignorując oburzone spojrzenie Loxar.
...
- Juvia przysięga, że jeszcze jedna mysz tędy przebiegnie i wracam do Magnolia City. Choćby pieszo - zadeklarowała Loxar, zabierając się z Heartfilią za sprzątanie.
Ogarnięcie całej chatki zajęło im trochę czasu - tym bardziej, że chłopcy wywinęli się od obowiązku, jadąc na zakupy do miasteczka i wszystko spoczęło na barkach dziewcząt. Dzięki temu Lucy mogła dokładnie obejrzeć miejsce, w którym spędzi kilka najbliższych dni.
Zaczęły od przewietrzenia lokum, w którym panował niewyobrażalny zaduch. Pootwierały wszystkie okna w każdym pomieszczeniu, wpuszczając do środka nieco światła. Promienie słońca wpadały do pokoi strugami. Widać na nich było unoszące się drobinki kurzu. Następnie sprawdziły, czy mają dostęp do prądu i bieżącej wody. O dziwo wszystko sprawnie działało, choć musiały podłączyć lodówkę do prądu, a zanim z kranów poleciała woda, w rurach głośno coś zagruchotało.
- Nie spodziewałam się pięciogwiazdkowego hotelu, ale... - urwała Lucy, zdając sobie sprawę z tego, jaki ogrom pracy trzeba będzie włożyć w uprzątnięcie letniskowego domku do użytkowego stanu.
- Ta, wygląda tu teraz jak melina - przyznała Juvia. - Ale jak tu skończymy, to będzie całkiem znośnie.
Heartfilii nie trzeba było dwa razy powtarzać. Poszukała jakieś miotły i zaczęła zamiatać, a Juvia myła po niej podłogę. To był cud, że chłopcy posiadali tu chociaż podstawowe przedmioty, potrzebne do porządków. Potem pościerały kurze i wywiesiły poduszki i kołdry na świeże powietrze, a resztę zrobiły już w mgnieniu oka. 
Po skończeniu, Lucy teatralnie otarła pot z czoła i zaśmiała się razem z lekko zmachaną Juvią. Dziewczęta z dumą spojrzały na wnętrze chatki, które obecnie było w nieporównywalnie lepszym stanie, niż dwie godziny temu. W salonie z aneksem kuchennym i jadalnym stołem było teraz czysto i przyjemnie. Dwa pokoje, znajdujące się po równoległych stronach salonu były o wiele mniejsze, ale każde z nich mieściło dwuosobowe łóżko i starą szafę. Łazienkę natomiast wypucowały na błysk. W kafelkach można było się wręcz przeglądać, a wejście pod prysznic nie groziło zarażeniem się grzybicą czy innym świństwem. No i przede wszystkim wykurzyły wszystkie pajęczaki oraz szczypawice - na więcej mysz na szczęście nie natrafiły. Teraz z pewnością były tu tylko we dwie, bez żadnych nieproszonych gości. Lucy nie narzekała na towarzystwo Juvii. Wręcz przeciwnie, przez cały ten czas, pomimo że pochłonęły się w porządkach, luźno rozmawiały. Choć dziwiło ją, że dziewczyna wyrażała się o sobie w trzeciej osobie, to zdecydowanie znalazły wspólny język.
- O rety! - zawołała Heartfilia, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że przez cały ten czas nie przebrała się z nocnej koszuli. - Jeszcze w piżamie nie sprzątałam. 
Loxar zaśmiała się głośniej, kiedy Lucy podbiegła do swojej walizki. Kładąc ją na podłodze, otworzyła błyskawiczny zamek i uniosła górną część bagażu. Zdębiała, widząc, co sąsiedzi jej spakowali.
- Zabiję ich...
Oprócz niechlujnie wrzuconej kosmetyczki i przyborów kosmetycznych, zabrali jej jedynie kilka par koronkowych majtek, strój kąpielowy, bluzkę na ramiączkach i krótkie jeansowe szorty. Tylko raz je miała na sobie, ponieważ stwierdziła, że odsłaniają za dużo pośladków. Miała je wyrzucić przy najbliższej okazji - teraz żałowała, że nie zrobiła tego wcześniej, bo będzie musiała w nich paradować przez całe cztery dni.
Zaskoczona jej zdenerwowaniem Juvia zajrzała do jej skromnego asortymentu.
- To ci idioci mnie spakowali! - wytłumaczyła natychmiast Lucy, patrząc na koleżankę z przejęciem.
- Spokojnie, Juvia ci coś pożyczy - mrugnęła oczkiem do Heartfilii, która wciąż klęcząc na kolanach, przytuliła się do nóg policjantki.
- Mój wybawco! - zażartowała ze śmiechem, choć była Loxar ogromnie wdzięczna.
- Może wybierzmy sobie pokój, zanim te gamonie zajmą nam lepszy... Chyba, że wolisz spać z landryną?
Lucy potrzebowała trochę czasu, by zrozumieć, o kogo chodzi. A kiedy zrozumiała, zrobiła się czerwona na twarzy.
- Nie! Haha, nie, no co ty! Skąd ten pomysł! - zaprzeczała gorączkowo, a Loxar odetchnęła z ulgą.
- To dobrze. Juvia wolałaby nie zostawać z Grayem sam na sam...
Heartfilia uśmiechnęła się gorzko. Może Fullbuster za wiele jej nie mówił, jednak słyszała dość, by swoje wiedzieć. Poza tym nie była ślepa. Kibicowała przyjacielowi, by ułożyło mu się z policjantką, w której był zakochany po uszy. Niestety coś, co wydarzyło się w ich przeszłości zostawiło wyraźną rysę i do dziś psuło ich relacje. Teraz miała na to namacalny dowód w postaci skonsternowanej miny Loxar.
- Wiem, że to nie moja sprawa, ale... Dlaczego jesteś taka oschła dla Graya?
- Zapobiegawczo - mruknęła Juvia po namyśle. - Zresztą, nie przyjechaliśmy tu na wakacje! Musimy się skupić na zadaniu.
- Jasne. Tylko skoro spędzisz z nim aż cztery dni, może łatwiej byłoby mu nieco odpuścić? - Lucy, mówiąc to, złapała zmieszaną Juvię za ramię i minęła ją, udając się do pokoju z jedynymi ubraniami, które spakowali jej mężczyźni. Zerkając na nie pobłażliwie, skarciła się w myśli, że za taki numer Gray nie zasłużył sobie na jakąkolwiek pomoc z panną policjantką.

***

Gray tankował samochód na stacji benzynowej. Rozglądając się bez większego celu, zauważył, że Dragneel włożył papierosa do ust i wyciągnął z kieszeni szortów żarową zapalniczkę. Ze złością pacnął ręką w papierosa, który wypadł z ust Natsu na ziemię.
- Pojebało cię?! Nie pal tutaj!
Dragneel schylił się po papierosa i spostrzegł, że się złamał.
- No i patrz, co narobiłeś, debilu - burknął obrażonym tonem, ale zgniótł papierosa w dłoni, którą po chwili otrzepał z tytoniu. Kiedy Gray kończył tankowanie, Natsu usiadł wygodnie obok miejsca kierowcy i westchnął. Kupili w sklepie zapas potrzebnych rzeczy na cztery dni i teraz chciał tylko wrócić do ich letniskowego domku. Zjeść coś, napić się, schłodzić w jeziorze. Może porobić coś zabawnego z Lucy. Uśmiechnął się półgębkiem, zastanawiając się, jak dziewczęta teraz wojują z pajęczynami.
- Co się chichrasz? - spytał Gray, siadając za kierownicą i zerkając na zadowolenie, błąkające się po twarzy Dragneela.
- Myślę o tym, jak wrobiliśmy pewne dwie damy w "brudną robotę" - wypowiadając ostanie słowa, Natsu pokazał cytat palcami.
- Ta. Pewnie sądzą, że wzięliśmy je ze sobą dla darmowych usług.
- Jakie ty usługi masz na myśli? - zawołał Dragneel ze sztucznym oburzeniem.
- Sprzątanie oczywiście. Tylko i wyłącznie - Gray powiedział dosadnie.
- No, no. Jasne. Ale przezorny zawsze ubezpieczony - dodał po chwili, dyskretnie wyciągając z kieszeni paczkę prezerwatyw.
Fullbuster zerknął na niego z politowaniem, po czym włożył kluczyki do stacyjki. Zaraz jednak ponownie spojrzał na Natsu, tym razem ze zdziwieniem.
- Ej, stary! Nie mów mi, że...
- Że co? - mruknął Natsu, powoli czując rozdrażnienie. Naprawdę chciał już jak najszybciej wrócić nad jezioro i nieco odsapnąć po podróży z Magnolia City.
- Że planujesz coś z Lucy?
Dragneel patrzył na niego, na moment odpływając myślami. Trwało to kilka sekund, po których odwrócił głowę z drwiącym uśmiechem.
- Nie, no co ty. To dla ciebie, tak w razie czego.
Fullbuster zmroził go srogim spojrzeniem.
- No na co ty czekasz, ruszaj! I przede wszystkim zluzuj majty. Przecież jesteśmy na wakacjach, co nie? - Natsu tryknął go łokciem w ramię, a Gray na myśl o kilku wolnych dniach nieco się rozchmurzył.
- Chociaż raz wpadłeś na coś dobrego. Ten pomysł z Clover naprawdę nie był zły - przyznał Francuz, wrzucając pierwszy bieg na skrzyni i wyjechał spod stacji benzynowej.
- Nie był zły? Był genialny! Zobaczysz, będzie zajebiście!

***

- Bóg was opuścił?! - wrzasnęła Juvia.
- O chuj ci chodzi! - odpyskował jej Dragneel, wchodząc z zakupami do chatki. - Przecież zrobiliśmy zapasy na cztery dni!
- Nawet na więcej, ale czego! Piwa?! Na tym mamy wyżyć do końca tygodnia?! - nie dowierzała rozwścieczona Loxar.
- Człowiek chce odpocząć po podróży, ale zapierdala na zakupy i jeszcze musi jakiś pretensji wysłuchiwać! - fuknął Natsu, kładąc kartony z alkoholem na stole w kuchni. - Nie chcesz, to nie bierz. Nikt cię nie zmusza, przybłędo.
- O, jaki biedny, wsadził dupę w auto i się zmęczył. A nawet nie zauważyłeś, że ogarnęłyśmy z Lucy cały syf, jaki tu był!
- Spokojne! - zawołał Gray, wchodząc do środka. - Słychać was aż na zewnątrz.
- Spokojnie?! Przez was, kretyni, umrzemy z głodu - jęknęła Juvia, lecz jej oczy zaświeciły się, widząc Fullbustera z siatkami, z których wystawały normalne produkty spożywcze. - Och...
- No widzisz? I po co te nerwy - zachichotał Gray, odkładając zakupy i przyłożył dłoń na jej głowie. - Z głodu nie umrzesz.
Zawstydzona Loxar z wypiekami na twarzy delikatnie odepchnęła rękę mężczyzny.
- Panikara - żachnął Natsu, wyjmując z kartonu puszkę i opierając się o kuchenną szafkę ze zlewem, otworzył piwo z charakterystycznym pstryknięciem. - Masz tyle żarcia pod ryjem, że możesz przesiedzieć cały wyjazd w kuchni i się nie znudzisz.
- Przeginasz, Dragneel! - furknęła na chłopaka, który uniósł ręce w obronnym geście.
- U, jak oficjalnie, po nazwisku. Już się boję - zakpił, a następnie zaśmiał się głośno, kiedy Gray w ostatniej chwili powstrzymał Loxar przed doskoczeniem do Natsu.
- Weź już nie bądź taki wredny - wygarnął mu Fullbuster, a Dragneel pokiwał pobłażliwie głową, nie spuszczając wzroku z nabuzowanej dziewczyny.
- Ja nie wiem, Juvia, chłopa ci brakuje? Bo ewidentnie masz już takie braki, że dostajesz pierdolca z byle powodu.
- Natsu!
Widząc, że także Gray się zdenerwował, prychnął pod nosem.
- Dobra już, dobra. Idę do Lucy, bo widziałem ją na pomoście. Będziecie sami na dłużej, więc możecie coś wspólnie zaradzić na tą... wściekliznę macicy - spuentował, machając niedbale ręką na Juvię i wyszedł z domku, wciąż śmiejąc się w głos.
- Co za kretyn...
- Nie przejmuj się nim - zaproponował Gray i ruszył Juvii z pomocą rozpakowywania zakupów. - O, lodówka już działa? No, no, dobre z was panie domu.
- No a co - parsknęła dumnie Loxar.
- Przydałaby się taka kobieca ręka w naszej kawalerce.
- O nie! Nie licz na to, że Juvia przyjdzie do tej waszej samczej jaskini sprzątać! Albo po cokolwiek innego!
- Nie to miałem na myśli - oświadczył tajemniczo Gray, na dłużej skupiając wzrok na dziewczynie. Wcale się z tym nie krył, a nawet drgnęły mu wargi ust, gdy dostrzegł speszenie policjantki.
Loxar, chowając ostatnie suche produkty do szafki, chrząknęła z zakłopotania. Sięgnęła po mapę, którą przygotowała sobie wcześniej.
- Zdejmiesz te kartony ze stołu? Juvia chciała to rozłożyć.
Fullbuster bez słowa spełnił jej prośbę, a następnie obserwował poczynania dziewczyny.
- Po co ci to? - spytał z zaciekawieniem.
- Do Clover prowadzą aż trzy drogi. Juvia chce ustalić, którą prawdopodobnie będą przejeżdżać ciężarówki - oznajmiła, skupiając się na mapie. Nie zwracała uwagi na Graya i zorientowała się, że wyjął dwie puszki piwa z kartonu dopiero wtedy, gdy otworzył jedną z nich i podsunął Loxar pod nos.
- Tak na rozjaśnienie umysłu - zażartował, a dziewczyna niepewnie wzięła od niego puszkę. Kiedy Fullbuster otworzył drugą i nachylił się nad mapą, zrozumiała, że nie pozbędzie się go tak łatwo. Skarciła się w myślach, gdy stwierdziła, że ten fakt ją nawet ucieszył.
...
Natsu leniwie zmierzał w kierunku pomostu, na którym wylegiwała się Lucy. Odwrócona przodem do jeziora, nie zauważyła go. Opierając się na wyciągniętych do tyłu rękach, zadzierała do góry głowę, łapiąc słoneczne promienie. Sam uwielbiał gorąc, ale dziwił się, jak dziewczyna może wytrzymywać w tym żarze. Pomyślał niecnie, że czas ją nieco ochłodzić. Rozpiął, a następnie zdjął z siebie koszulkę z krótkim rękawkiem, wziął kilka solidnych łyków orzeźwiającego piwa, odłożył puszkę na początku pomostu i wziął rozbiegł. Pędził wprost na niczego nieświadomą Heartfilię, a kiedy był już tuż za nią, przeskoczył nad jej głową i wpadł do wody na bombę. Wypływając na powierzchnię, zaśmiał się głośno, widząc szeroko otwarte oczy i usta zdumionej i przemoczonej Lucy.
- Oszalałeś?! - zawołała i stanęła na skraju pomostu, doglądając swoje ochlapane ubranie. Natsu podpłynął bliżej i oparł się przedramionami na drewnianych deskach pomostu. Woda skapywała mu z mokrych włosów na twarz i kark.
- Ej, Lu, widziałaś to?
- Co?
- Szybko, schyl się - przywołał ją palcem, a dziewczyna machinalnie kucnęła obok niego, ale zaraz wrzasnęła, gdy Dragneel nabrał powietrza i złapał ją za nadgarstki, wrzucając do jeziora.
Pod wodą złociste włosy dziewczyny powoli falowały na około jej głowy, co wyglądało naprawdę uroczo, jednak spanikowana mina Heartfilii była bezcenna. Cały czas trzymał ją za nadgarstki, choć próbowała się wyszarpać. Odbił się od dna w chwili, w której dziewczyna przyciągnęła się do niego i oplotła go nogami w biodrach. Kiedy wypłynęli na powierzchnie, dodatkowo objęła jego kark. Przylgnęła kurczowo do ciała Dragneela, zupełnie jakby przyssał się do niego jakiś morski stwór.
- Co jest, ośmiorniczko? - zażartował, ale Lucy przytuliła się do niego jeszcze bardziej. Czuł jej duże piersi, napierające na klatkę piersiową.
- Ja nie umiem pływać - wyznała lekko roztrzęsionym głosem. - Zlituj się.
- Lucy...
- Błagam cię, zabierz mnie stąd!
- Lucy, tu nie jest głęboko. Masz grunt.
Jej uścisk zaczął stopniowo maleć. Odsuwając się od Dragneela, spojrzała niepewnie na jego zażenowaną minę i ostrożnie zeskoczyła z jego bioder, wciąż dla pewności trzymając go za ramiona. Speszyła się jeszcze bardziej, kiedy dotknęła stopami piasku, a tafla wody sięgała jej zaledwie do obojczyków. Chciała z tego jakoś wybrnąć z twarzą, ale nic sensownego nie przyszło jej do głowy. Wściekła za dowcip, włożyła ręce do jeziora.
- Wystraszyłeś mnie! - zawołała oburzona, solidnie go ochlapując. Drwiący z niej Natsu zachłysnął się i zakrztusił.
- Osz ty...! - wycharczał, ale prędko się zrewanżował, tworząc ogromne fale, oblewające Heartfilię aż po sam czubek głowy.
...
- Dzięki, teraz cała jestem przemoczona - jęknęła Lucy, stając na trawie parę kroków od brzegu jeziora. Z niezadowoleniem na twarzy złapała za końcówkę bluzki i zaczęła ją wykręcać.
- Nie narzekaj, przecież jest gorąco! - zawołał rozbawiony Natsu, który w przeciwieństwie do dziewczyny kompletnie nie przejmował się mokrymi spodenkami.
- Chciałam zwiedzić okolicę - burknęła i zlustrowała mężczyznę naburmuszonym spojrzeniem, gdy ten cofnął się po puszkę piwa oraz koszulę, które zostawił nieopodal pomostu. - Jak mam to teraz zrobić?
- A co to za problem? W ruchu szybciej wyschniesz - stwierdził, zakładając koszulę na mokre plecy. Nie zapinając guzików, podniósł swoje piwo, pozostawione nieopodal.
- Chyba jednak się w coś przebiorę - zdecydowała Heartfilia i mijając mężczyznę, zaczęła iść w stronę domku.
- Czekaj!
Lucy odwróciła się z szerzej otwartymi oczami, kiedy Natsu niespodziewanie złapał ją za rękę.
- Nie możesz tam teraz pójść - oznajmił grobowym tonem.
- Ale...
- Uwierz, lepiej im teraz nie przeszkadzać - wyjaśnił, ciągnąc Lucy za dłoń. Dziarsko poprowadził ją w przeciwnym kierunku - w stronę najbliższej ścieżki.
Heartfilia dopiero po kilku sekundach zrozumiała, co mężczyzna usiłował jej przekazać.
- Że Gray i Juvia?! Nieee... - nie wierząc, przeciągnęła ostatnią głoskę, ale Dragneel jej nie odpowiedział.
...
Od parunastu minut przechadzali się po leśnej ścieżce. Natsu raz po raz powtarzał jej, że nie ma tu nic ciekawego. Zwykły las - puentował, powoli sącząc swoje piwo. Lucy absolutnie nie podzielała jego stanowiska. W Magnolia City niewiele było takich miejsc, gdzie mogła rozkoszować się tak świeżym powietrzem czy ciszą, przerywaną jedynie śpiewem ptaków i stukotem dzięcioła, walącego dziobem w korę sosny. Z rozkoszą chłonęła każdą sekundę, spędzoną w tej oazie spokoju.
- Łyczka?
Heartfilia, wyrwana z zadumy, spojrzała na puszkę, którą Dragneel przysunął jej niemal pod sam nos. Po chwili zwątpienia, w milczeniu zabrała od niego piwo i uraczyła się procentowym napojem. Skrzywiła się lekko, czując gorzkawy posmak letniego już alkoholu.
- Ciepłe - skwitowała z grymasem niezadowolenia, szybko oddając mu trunek. Natsu wzruszył ramionami i sam przyłożył puszkę do swoich ust. Zanim się napił, zerknął na dziewczynę i zachichotał podstępnie pod nosem.
- Jak się teraz po tobie napiję, to... Jak na to mówią? Pośredni pocałunek?
Z błyskiem triumfu w oczach wypił duszkiem resztkę piwa, a następnie bez wysiłku zgniótł puszkę w dłoni. Skrępowana mina Lucy była jego nagrodą za ten nudny spacer. Nabrał ochoty, by jeszcze bardziej zawstydzić dziewczynę. Poznęcać się nad nią. Z tą swoją niewinną buźką aż sama się o to prosiła...
Bezczelnie zaśmiał się z jej reakcji, kiedy policzki Heartfilii pokrył delikatny odcień różu.
- Przecież żartowałem - żachnął. - Czego się peszysz jak dziewica.
Tego kompletnie się nie spodziewał. Nawet się na dobre nie rozkręcił, a Lucy, patrząc na niego z oburzeniem, niemal zaczęła świecić czerwienią. Nic nie mówiąc, raptownie odwróciła głowę w drugą stronę. Nie wytrzymał i ryknął śmiechem, a kilka spłoszonych ptaków wyleciało z koron najbliższych drzew.
- Nie no, poważnie?! Boże drogi, dziewczyno, gdzieś ty się uchowała! Pływać nie umiesz, z facetem w łóżku nie byłaś. Ojciec cię całe życie trzymał w piwnicy, czy co?
- To nie jest śmieszne - mruknęła Heartfilia, przyspieszając kroku i zostawiając szydzącego z niej Natsu w tyle.
Mężczyzna z ledwością poskromił rozbawienie i wyrzucając puszkę po piwie do pobliskiego kosza, szybko dogonił Lucy.
- Ale z ciebie panna obrażalska - zażartował, wybiegając jej naprzeciw. Dziewczyna zatrzymała się, krzyżując ręce na piersi i uparcie odwracała twarz na wszystkie strony, byle tylko jej nie dostrzegł. - Weź już nie cuduj!
Złapał Heartfilię za policzki i zmusił ją, by na niego spojrzała. Uniósł brwi na widok jej rozjuszonej twarzy i łez, szklących się w orzechowych oczach. Momentalnie przestało mu być do śmiechu.
- Zadowolony z siebie jesteś? - zarzuciła mu, wyższym w tonacji głosem.
- Ale czego ty beczysz? - spytał zaskoczony.
- Bo co nie zrobię, co nie powiem, to ty tylko się ze mnie śmiejesz! Znajdź sobie inny obiekt do drwin, bo ja już mam tego serdecznie dość!
Chciała wyminąć Dragneela, jednak nie pozwolił jej na to. Złapał ją za ramiona, zmuszając, by wciąż przed nim stała. Czując ogarniającą ją bezradność, wreszcie skrzyżowała z nim swoje spojrzenie. Lekko skruszony, ale pobłażliwy uśmiech mężczyzny do reszty ją złamał. Pękła
- Po prostu sprawiłeś mi przykrość. Jesteś okropny - wygarnęła szeptem, cicho łkając i wbijając wzrok w ich buty. Zanim Natsu uniósł jej podbródek, dostrzegła, że stawia w jej stronę pewny krok.
- Przepraszam - powiedział z rozczuleniem i kciukami otarł jej łzy spod oczu.
Spoglądnęła na niego potulnie, a serce jej urosło, kiedy dłoń mężczyzny z czułością zaczęła głaskać ją po głowie.
- Nie możesz tak brać każdego słowa na poważnie. Myślisz, że ja wszystkiego w życiu spróbowałem?
Nagle jego twarz przybrała podstępny wyraz, a Lucy nieznacznie zadrżała z niepokoju. Już kilka razy widziała u niego taką minę i nigdy nie zwiastowało to czegoś dobrego.
- Tak sobie właśnie pomyślałem, że skoro ty nie miałaś nigdy mężczyzny, a ja... Nigdy nie uprawiałem seksu z dziewicą, to... Może poszerzymy swoje horyzonty?
Wiedziała, że to żart. Znów się z niej nabijał. Nadąsana, odepchnęła rozochoconego Natsu od siebie i nie czekając na niego, gniewnie skierowała się w powrotną drogę. Miała już dość tego spaceru; dupek potrafił jej zepsuć najzwyklejszą przechadzkę po lesie!
- Nie kuś, nie kuś, bo się zdziwisz! - zagroziła na odchodne, chcąc mu choć trochę dopiec i ukazać, że nie jest beksą. Sprawnie ukrywając ciekawość, zerknęła za siebie. Z uciechą dostrzegła chwilowe zwątpienie, błąkające się po zszokowanym obliczu Dragneela.
Dumna z siebie, zaczęła iść przed siebie z lekko zadartą głową i zwycięskim uśmieszkiem. Tym razem wybrnęła - pomyślała, ale zaraz kwiknęła ze strachu, kiedy Natsu niespodziewanie znalazł się tuż za nią i mocno złapał jej biodra. Nim się spostrzegła, mężczyzna schylił się, rozsunął jej nogi, pod które wsunął głowę i wstał bez żadnego ostrzeżenia. Pomimo, że mocno trzymał jej uda, usadowiona na jego barkach Lucy zaczęła tracić równowagę i przechylać się do tyłu. W akcie paniki, szczelnie oplotła jego szyję.
- Ty mi tak nie groź, bo sama się zdziwisz - wycharczał podduszany Natsu, łapiąc przerażoną dziewczynę za nadgarstki, by odzyskać dostęp do tlenu.
Onieśmielona Heartifia po prostu się zamknęła. Postanowiła zostawić pogróżki w domenie eksperta, który właśnie niósł ją do domu.
...
Dotarli do chatki na chwilę przed zmierzchem. Świetlisty pomarańcz oblewał całą okolicę, a słońce powoli zanikało za koronami wysokich świerków.
Natsu przez cały ten czas dzielnie niósł swoją przyjaciółkę na ramionach. 
- Mówiłem, że dam radę cię donieść aż tutaj? A tak we mnie nie wierzyłaś - odparł ze zwycięskim wydźwiękiem, przykucając niemal pod samymi drzwiami domu. - Koniec przejażdżki.
Lucy ostrożnie zeskoczyła na ziemię. Posyłając mu nieśmiały uśmiech, sięgnęła do klamki w drzwiach, ale na moment obydwoje zwątpili, słysząc za nimi donośne, radosne śmiechy.
Heartfilia wywróciła oczami, kiedy Dragneel wparował do środka, na pewno licząc, że zastanie Graya i Juvię w przynajmniej dwuznacznej sytuacji. I choć przeliczył się, ponieważ dwoje ludzi w domku zwyczajnie ze sobą rozmawiali, to na widok przybyszy, wyraźnie zawstydzona Loxar odsunęła się nieco od swojego rozmówcy. Fullbuster natomiast szczerzył się od ucha do ucha, a w każdej z dłoni trzymał po jednej, zakurzonej butelce, wypełnionej ciemnobursztynową cieczą.
- Patrz, co znalazłem! - zawołał do zaskoczonego Natsu, który w trymiga podzielił jego entuzjazm.
- Gdzie ty to znalazłeś?!
- W schowku, a gdzie - odpowiedział Francuz. 
Zaciekawiona poruszeniem Lucy weszła do domku jako ostatnia. Zamykając za sobą drzwi, zlustrowała butelki, dzierżone przez Graya.
- Co to?
- Pięćdziesięcio procentowy bourbon. Takiego jeszcze nie piłyście, dziewczyny. A że uchował się tu pięć lat, to... - Fullbuster specjalnie utrzymał pełną napięcia pauzę. - ...Sieknie nas z nóg.
- To święty graal, który uratuje nam dzisiejszy wieczór! - sprostował Dragneel, ostrożnie zabierając alkohol od Graya. - Moje kochane. Już myślałem, że was nigdy nie zobaczę.
- Znalazłem jeszcze to - Francuz pokazał Natsu talię kart, nieco zdewastowaną przez czas. - Trochę zniszczone, ale kompletne. 
- To może partia pokera przy whisky? - zaproponował Dragneel, a Lucy zerknęła w stronę Loxar. Kobieta ze średnim przekonaniem wzdrygnęła ramionami. 
- Czemu nie, Juvii wszystko jedno - mruknęła policjantka, podchodząc do kuchennego stołu, przy którym usiadła. W przeciwieństwie do Lucy, nie zauważyła ukradkowego, porozumiewawczego spojrzenia, jakie wymienili ze sobą stojący obok mężczyźni. Mimo to, pełna obaw Heartfilia zasiadła na krześle obok panny Loxar.
- To nie skończy się dobrze... - przyznała Lucy, a Gray klasnął w dłonie, niecnie je zacierając. Natsu w tym czasie postawił butelki na stole i wyjął z szafki cztery szklanki.
...
Zasady gry były proste. Ten, kto wygrał rozdanie, nalewał pozostałym kolejkę bourbonu. A że rozdanie przy czteroosobowej grze idzie z reguły sprawnie, wystarczyła im niecała godzina, by opróżnić jedną butelkę. Największe szczęście miała Lucy, która - w szczególności chłopakom - nie szczędziła alkoholu, ale także ona miała już nieco wypite.
Za oknem zapadł zmrok, a w radiu, postawionym na parapecie przy otwartym na oścież oknie, ledwo słyszalnie słychać było kolejne utwory znanych wykonawców.
Tym razem Natsu wygrał następną rundę. Z satysfakcją zabrał się za otwieranie kolejnej whisky, choć przez promile zawarte w jego krwi, miał z tym drobne trudności.
- Juvia zmienia zasady! - zawołała Loxar, zasłaniając dłonią swoją szklankę, by uniemożliwić Dragneelowi nalanie alkoholu. - Teraz to będzie rozbierany poker z dolewką!
Oznajmienie kobiety sprawiło, że Lucy zgromiła ją wręcz nienawistnym spojrzeniem, za to mężczyźni zdawali się zastanawiać nad tym pomysłem. Umysł rozświetliła im ściągnięta bluzka Juvii, lądująca na podłodze.
- Dobra! - zawołali ochoczo i jednocześnie.
- Ja nie chcę... - jęknęła Heartfilia, lecz wtedy napotkała czarci wzrok Natsu.
- Ściągaj coś, albo zrobię to za ciebie - warknął oschle, na co Lucy przełknęła głośno ślinę.
- Dalej, Lucy, nie bądź drewno! - pokrzepił ją Gray, również ściągając z siebie koszulkę.
Heartfilia, nie mając wyjścia, poszła w ich ślady i po chwili, tak jak Juvia, siedziała od pasa w górę w samym staniku.
- Jak chcecie, bym w to dalej grała, to mi nie szczędź - mruknęła do Natsu, który właśnie dolewał whisky do jej szklanki. Drageel, bacznie obserwując nalewany trunek, drgnął brwią i uśmiechnął się pod nosem.
- Wedle życzenia - odrzekł, polewając jej dwa razy więcej, niż pozostałym.
...
Pomimo iż Lucy miała na sobie najmniej ubrań z nich wszystkich, obecnie była najbardziej trzeźwą i ubraną osobą w obrębie najbliższych kilometrów - mimo iż siedziała przy stole w samej bieliźnie.
Juvia, mająca na sobie jedynie majtki, ledwo zasłaniała rękoma nagi biust, a Natsu, również w samych bokserkach, kiwał się na swoim krześle. Gray natomiast, zupełnie roznegliżowany, niemal już zasypiał od ilości alkoholu, jaką spożył. Nieświadomy tego, że przegrał, wciąż brał czynny udział w pokerze i nie dostrzegał, jak Juvia raz po raz próbuje zerknąć pod stół, gdzie skrywał swoje klejnoty.
- To już ostatnie rozdanie...? - stwierdzenie Heartfilii brzmiało raczej jak pytanie. Westchnęła cicho, gdy nikt, nawet tasujący talię Dragneel jej nie odpowiedział.
Karty poszły na stół, a Lucy złapała swoje w dłonie. Zauważyła, że ma problem z ich utrzymaniem, a w głowie zaczyna jej szumieć. Dopadło i ją.
- Juvia ma strita! - zawołała entuzjastycznie Loxar, a zaskoczona Heartfilia, nie dowierzając, przybliżyła się do niej i bacznie przyjrzała się oczom policjantki.
- Nie widzę...
- W kartach, Lucy! W kartach! - zaśmiała się Juvia, pesząc wstawioną koleżankę. 
- Ja mam oczko*! - oznajmił hardo Gray, rzucając karty na stół. 
Heartfilia już otwierała usta, by wyjaśnić Fullbusterowi, że pomylił gry, lecz wtedy Natsu wstał z krzesła i pomimo trudności z utrzymaniem równowagi, jednym ruchem ściągnął z siebie bieliznę.
- Co ty, kurwa, robisz?! - wrzasnęła Lucy, której ciśnienie z mocą młota pneumatycznego uderzyło do głowy.
- Ja też mam oczko - oznajmił Dragneel, opierając swoje dłonie na biodrach i śmiejąc się w głos, gdy dziewczyny z zawstydzenia zamknęły mocno oczy. - Może nie teraz, ale jak drgnie...
- No trochę ci drgnął, stary - burknął pijany Gray, na co Natsu posłał mu mordercze spojrzenie.
- Ryj, żabojadzie...
- No co, przy dziewczynach, to...
- Przestańcie! - pisnęła Lucy, przerywając im rozmowę i po omacku złapała Juvię za ramię. Dostała takiej arytmii serca, że musiała się czegoś podtrzymać, by nie paść na ziemię. 
- Dobra, już dobra. Juvia miała strita, przegrałem - rzucił rozdrażniony Dragneel na usprawiedliwienie swojego wybryku. - Idę spać.
Heartfilia ostrożnie uchyliła jedno oko. Na wprost dostrzegła Natsu, odwróconego tyłem. Tatuaż smoka godnie reprezentował się na jego wyrzeźbionych plecach, lecz nie to zwróciło główną uwagę Lucy. Zdając sobie sprawę, że zmierzający do pokoju mężczyzna wymachuje na wskazującym palcu swoimi bokserkami, ukradkiem wpatrzyła się w jego jędrne pośladki. Ocknęła się i szybko zmrużyła oko dopiero kiedy Dragneel odwrócił się, by zamknąć za sobą drzwi od sypialni.
Słysząc dźwięk domykanej klamki, Heartfilia odetchnęła z ulgą.
- Już jest bezpiecznie? - spytała wstrząśnięta Juvia.
- Tak - przyznała Lucy, która zaczęła zbierać porozrzucane ubrania, zarówno swoje, jak i koleżanki. - Też chodźmy spać.
Chwytając Loxar pod ramię, pociągnęła ją do góry. Szły takim slalomem, że trudno było odgadnąć, kto kogo odprowadza do drugiego pokoju.
- Ale... - jęknęła nagle policjantka, wyciągając przed siebie rękę. Heartfilia dostrzegła, że wystawiała ją do śpiącego na krześle Graya.
- Zostaw, dla niego już jest za późno - stwierdziła z bólem Lucy, ponownie ciągnąc kobietę do sypialni. A mówiła, że to nie skończy się dobrze...




* oczko - gra karciana, w której należy osiągnąć wartość liczbową posiadanych kart jak najbliższą (ale nie większą niż) 21. Równo 21 punktów to "oczko" 😉.

9 komentarzy:

  1. Przestraszyłam się, gdy zobaczyłam tą początkową notkę. Bałam się, że coś narobiłaś strasznego XD
    Jejku jak ja lubię takie luźne rozdziały w twoim wykonaniu, jeszcze z Natsu i Lucy to po prostu miód, na takiego raka mogłabym chorować XD <3
    No czekam z niecierpliwością co się będzie działo w naszym domku, już się zapowiada cudownie!!
    Życzę dużo weny, dodawaj rozdziały szybko bo umieram na ciekawość! Buziaki!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, nie chciałam cię nastraszyć :D
      I tak, następne dwa rozdziały będą bardzo luźne - choć ten ostatni to tak nie do końca. I stety/niestety potem już nie będzie tak kolorowo :').

      Usuń
  2. TU NA RAZIE JEST RAKOOOOWISKOOOO, ALE BĘDZIE SAAAAAN FRANCISKOOO!!! Wybacz, musiałam!xDDD
    A to głupia sucz z tej Lis, oby jak najszybciej zapłaciła za swoją ciekawość i zniknęła!
    Myszy są okej, więc nie rozumiem strachu ludzi przed nimi... Mimo to scena z myszą mnie rozśmieszyła, ja bym nie skakała ani nie krzyczała o pomoc tylko od razu użyła miotły albo miotacza ognia, ale to tylko w przypadku pająków!:D
    Prrfff... Jakbyś im na to nie pozwoliła, to byś teraz nie cierpiała, Lu. W ogóle kto normalny pozwoliłby się spakować takim idiotom jak Dragnell i Fullbuster? Chyba nikt. Dobrze, że Juvia była na miejscu, bo Lu robiłaby za modelkę z pikantnych magazynów dla panów.xDDD
    Też cisnę Dragnellowi po nazwisku, więc jestem z nim na oficjalnej stopie? Trudno, będę robić to dalej, bo mi się jego nazwisko podoba bardziej niż jego imię.:D
    Sprzeczka o żarcie była prima sort, normalnie jakbym widziała typową polską rodzinę na wakacjach... Momencik z piwem między Grayem i Juvią był bardzo słodki, chcem ich więcej!
    Figle (bez podtekstów mi tam, zboczuchu jeden! *wskazuje na Yashę*) w lesie też były słodkie i wyjęte jak z Kopciuszka czy z innej bajki, gdzie się rzyga tęczą i sra cukierkami, ale ta rozmowa o seksach mnie rozjebała na kawałkixDD
    Męska rozmowa taka w stylu tych idiotów, powiem tylko że z Natsu momentami jest fajny koleś i dobry przyjaciel. Gdzie takiego znaleźć? :D
    Lu i Juvia jako sprzątaczki? Zazdroszczę, ja bym niczego nie ruszyła, w końcu jestem gościem.xD
    PO PO PO POKEROWA TWARZ!!!
    PO PO PO POKEROWA TWARZ!!!
    Te sceny z pokera są złotem!
    Chcę takich więcej!
    Ciul że kompletny rak, mogłabym zachorować na takiego! :D
    Zresztą, mój komentarz też jest kompletnym rakiem, ale nie mam weny na nic lepszego!:(
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liss jeszcze ci i nam wszystkim wlezie za skórę :3
      I formalnie to ona nie dała przyzwolenia tym kretynom na spakowanie swoich rzeczy. Nie miała zbytnio wyjścia xD.
      (Też wolę jego nazwisko, całkiem fajne xD).
      Jak mi napisałaś o polskiej rodzinie na wakacjach, to przypomniał mi się mięsny jeż... Dobra, dość xD. Tu już wystarczająco stworzyłam "Pamiętniki z wakacji" :'D.
      I JA ZBOCZUSZ? NO GDZIE TEN PALEC WYTYKASZ NA MNIE, JA NIC NIE ZROBIŁAM XD!
      Ale fajnie, że doceniłaś Natsu jako kolesia i przyjaciela. Widzisz, nawet taka menda może mieć swoje momenty xD.
      Więcej takich scen jak z pokera? Ty chcesz mnie zabić, prawda? Wypiłam trzy driny, żeby to w końcu napisać i opublikować, miejże litość, bo w alkoholizm popadnę xD.
      Takie raki w postaci komentarzy są jak skutki uboczne leki rapacholin - jestem w stanie je zaakceptować xD. A tak poważnie, to wiesz, jak je uwielbiam <3. Serce mi wtedy rośnie.

      Usuń
  3. Wstęp mnie trochę zdziwił, ale chyba myślimy podobnie, bo ja nie czytałam na trzeźwo ;) także dobry nastrój do dobrego rozdziału! Jak tylko znaleźli karty wiedziałam, że skończy się na rozbieranym pokerze, ale nie sądziłam, że to Juvia to zaproponuje! Lucy jest tak uroczo niewinna w tym rozdziale... Chociaż pokazuje małe rożki :D ale to Juvia definitywnie wygrała w tym rozdziale

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie pisałam na trzeźwo tego rozdziału, zaczynam się zastanawiać czy może to jest taki rak, że bez picia lepiej go nie tykać xD I w sumie racja, Juvia dała popalić na koniec :D I jeszcze da popalić ;> Ech, następny rozdział to też będzie taki rak (i to od samego początku) że boże drogi... xD

      Usuń
  4. Jesteś gorsza niż Hiro. Dajesz nadzieję, że już będzie Nalu lub Gruvia a później depczesz nasze nadzieje. To jest czysty sadyzm.
    Mam nadzieję na szybkie pojawienie się następnego rozdziału.
    Demente

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze cieszą mnie jak mało kogo, jednak nie zaklepujcie miejsc. To nie ważne, kto jest pierwszy, kto ostatni. Takie wpisy zostaną usunięte.
Wszelkie pytania kierujcie do spamownika.
A jak przeczytałeś rozdział, to pozostaw po sobie ślad.
Jesteś anonimem? Podpisz się jakoś.

Całusy dla was śle z góry wdzięczna Yasha ^.^