8 sty 2020

Rozdział 61 "Kooperacja"

Po niespełna kilku minutach od ucieczki z Hoboken Vale, Gray parkował Peugeotem parędziesiąt metrów od komisariatu w Magnolia Center. Lucy nie bardzo pamiętała ten moment; ani to, jak dotarła na komendę. Kojarzyła, że ktoś prowadził ją pod rękę i otworzył przed nią drzwi, a potem pojawiło się przed nią kilka policjantów, których twarze kojarzyła.
Ponure myśli pogrążyły ją w całości. Przed sobą nieustannie widziała miraż wściekłej twarzy Siergaina Jikureina, który utkwił w niej wzrok, gdy Natsu zaprowadzał ją do samochodu. Wiedziała, co ona oznaczała - to był zwiastun ich końca. W jego zimnych oczach dostrzegła wyrok śmierci. Tylko przez to, że nie posłuchała jednego, prostego polecenia mafiozy z Grimoiru, naraziła wszystkich na ogromne niebezpieczeństwo.
Przytomność przywróciły jej dopiero dłonie, które zaczęły ją poklepywać po udach. Zlękniona, odwróciła się za siebie i dostrzegła kucającego pod nią Stinga.
- Co robisz?
- Musimy sprawdzić, czy nie macie ze sobą broni, inaczej nie wejdziecie do środka. Przecież mówiłem przed chwilą - wyjaśnił Eucliffe, rozbawiony jej rozkojarzeniem.
Heartfilia spojrzała w bok. Także Gajeel, Gray i Natsu byli rutynowo przeszukiwani. Stali przy ścianie w niewielkim rozkroku, czekając z nietęgimi minami na swoją kolej.
- A nie powinna mnie... dotykać kobieta? - zaczęła niepewnie Heartfilia, przybierając rumieńce na policzkach. Eucliffe na moment zamarł. Wyraźnie zmieszany, po chwili wstał i pozwalając Juvii przeszukać blondynkę, podszedł do Dragneela. Dostrzegając jego wściekłe spojrzenie, postanowił nie obchodzić się z nim tak delikatnie, jak z prawniczką. Rewidując go, wręcz z satysfakcją przydusił Natsu.
- Trzymaj te swoje śliskie łapy z daleka - jęknął wściekle Dragneel, siłą zduszony do ściany.
- Z daleka od kogo? - Sting spytał cynicznie, a mocno zmarszczone brwi mafiozy dały mu jasno do zrozumienia, że nie miał na myśli siebie. - Hah, i co mi zrobisz? Pozwiesz o molestowanie?
- Połamię ci kończyny, gnoju.
- O, już się boję.
Ich pogawędkę urwał krzyk Totomaru, który przeszukiwał Fullbustera.
- Przychodzisz na komisariat z czymś takim? - zawołał, zabierając mu kaburę z Coltem. - Mógłbym cię za to przymknąć. I zrobiłbym to z radością, draniu - dodał już na tyle cicho, by tylko Gray to usłyszał.
- Przymknąć, to byś mógł łaskawie swój ryj, złamasie - zripostował się Francuz, który w przeciwieństwie do policjanta nie oszczędzał głosu.
- Uspokójcie się, do jasnej cholery! - warknął wzburzony Gajeel. - Zapomnieliście, że musimy jak najszybciej zobaczyć Dona? Oddajcie spluwy i po sprawie! Jezu...
Heartfilia posłuchała Redfoxa bez sprzeciwu. Niestety Fullbuster i Dragneel mieli spore opory, by oddać broń do depozytu. Kiedy się w końcu przemogli, zostali zaprowadzeni przez czterech policjantów do pokoju przesłuchań - szarego, nieprzyjemnego i przede wszystkim pustego.
- Gdzie jest Don? - zdziwił się Natsu.
- Wasz szef rozmawia z komendantem. Nie będziemy im teraz przeszkadzać - oznajmił Rogue, zamykając wszystkich w środku.
- To nie jest zabawne. Musimy z nim pogadać. Teraz - wyznał dobitnie Gajeel, kierując słowa do komisarz Loxar.
- Spieszy się wam gdzieś? - Sting usiadł swobodnie na metalowym stole z uniesionym kolanem.
- Nie mamy czasu na głupoty - furknął Gray.
- Nie zaprowadziliśmy tu was dla głupot - sprostowała Juvia nieco oburzonym tonem. - Mamy wam przekazać to samo, o czym wasz szef rozmawia z komendantem.
- To znaczy? - dociekał Refdox, gdy Loxar zamilkła.
Komisarz zlustrowała wzrokiem każdego z osobna z niezbyt zadowoloną miną.
- Potrzebujemy waszej pomocy - powiedziała wreszcie, lecz wyraźnie zrobiła to z niechęcią. Jakby nie była do końca przekonana, czy dobrze uczyniła.
- Zaraz, zaraz. WY, ta nieustraszona policja, potrzebujecie NASZEJ, czyli złych mafiozów, pomocy? Haha, robi się interesująco! - zawołał zaciekawiony Natsu, który zabrał jedno z krzeseł i usadowił się na nim okrakiem z oparciem z przodu.
- Przestań się nabijać, Dragneel - skarciła go Juvia. - Mowa o poważnym precedensie.
- A można jaśniej? - niecierpliwił się Fullbuster.
- Chodzi o porwania, jakie mają miejsce w Magnolia City - wtrącił komisarz Yagiri. - Jest ich coraz więcej. Co dziwniejsze, zaginionymi są głównie dzieci. Z domów dziecka, bezdomne, z patologicznych rodzin...
- Nie no, wy tak teraz na poważnie?! - Dragneel parsknął z drwiną. - Uganianie się za jakimiś szczeniakami to wasza robota, my mamy poważne sprawy na głowie!
- Niewykluczone, że może mieć to związek ze Chelią Blendy - rzekła cicho Juvia. - Myślałam, że was to zainteresuje.
Lucy, która dotąd jeszcze raz po raz odpływała myślami, słysząc o zmarłej nastolatce, na dobre się ocknęła. Jakby ktoś uderzył ją obuchem w łeb. Poruszając się nerwowo, zerknęła na Graya i Natsu. Francuz również przekierował swoje spojrzenie na Heartfilię, zapewne także przypominając sobie wieczór, w którym wspólnie wyrwali Chelię z rąk Mesta. Dragneel natomiast zamarł, zaciskając dłonie na oparciu krzesła tak mocno, że pobielały mu knykcie. Kpiący uśmieszek zniknął z jego ust, a gdyby spojrzenie mogło zabić, chyba wszyscy obecni padliby trupem na miejscu.
- Podejrzewamy, że odpowiedzialni za to są ludzie z Grimoire Heart - obwieścił Yagiri. - A jak to mówią: wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem. To oczywiste, że nie zrobiliście tego specjalnie, ale ostatnio bardzo nam pomogliście. Mamy podobny cel, więc komendant wpadł na pomysł, by w ramach - nazwijmy to - podziękowań, wyjawić wam, co na nich mamy i wdrożyć was w nasz plan.
- Gehe - zaśmiał się Redfox. - Skoro prosicie nas o pomoc, to chyba macie niewiele.
- Główny problem stanowi fakt, że sprawą zajmuje się FBI. My nie działamy... Oficjalnie - wyznał Rogue. Ponadto podejrzewamy, że Grimoire ma w FBI swoją wtykę. Działamy po cichu, na własną rękę.
- Im mniej osób jest w to wtajemniczonych, łącznie z policją, tym lepiej - streścił Sting. - Większość była przeciwna, by wtajemniczać w to kogokolwiek z was, ale Juvia za was poręczyła. Tylko dlatego komendant wyraził na to zgodę. Niemniej to, co usłyszeliście i usłyszycie w tym pokoju nie może wyjść poza jego obręb. Czy to jasne?
- Jak słońce. - Ciszę przerwał wzburzony Natsu. - Dacie nam wreszcie jakieś konkrety? Co mamy robić?
Kilka osób uśmiechnęło się ponuro, widząc zapał zbulwersowanego Dragneela.
- Cieszę się, że tak się rwiesz do współpracy, ale póki co, macie jedynie czekać - nakazała Juvia, nie bacząc na niezadowolenie Natsu.
- Niby na co? - zdenerwował się mafioza.
- Na konkrety, narwańcu, bo jak na razie mamy więcej trupów, niż tropów - wyjaśnił Eucliffe. - Mieliśmy dwóch podejrzanych świadków. Jeden z nich, Mest Gryder, popełnił samobójstwo, wieszając się w areszcie śledczym. Drugi, Richard Buchanen, podczas incydentu z wybuchem w biurze FBI, został zamordowany z broni agenta federalnego, prowadzącego śledztwo.  Sam agent do dziś leży w śpiączce.
- Słyszeliśmy o tym - zdradził Redfox, a członkowie Fairy Tail przytaknęli skinieniem głowy. - Każdy z nas o tym słyszał. Kilkoro z naszych było wtedy na miejscu po zatrzymaniu Richarda Buchanena.
Gray zmarszczył brwi, gdy Totomaru ścisnął Juvię za ramię. Po wzmiance o agencie FBI, jej wzrok stał się nieco mętny, przygaszony. Posmutniała.
Fullbuster po chwili połączył fakty. Mężczyzna, będący do dziś w śpiączce, musiał być nie kto innym, jak Lily Tsubakim.
- Partnerzy agenta także nie żyją - kontynuował Sting. - Obecnie nawet nie wiemy nawet, kto przejął  śledztwo. Ale mamy za to coś innego... Rogue?
Komisarz Cheney wyciągnął z teczki mapę całego Fiore, którą rozłożył na stole. Dwa miasta były oznaczone w czerwonym kole.
- Od jakiegoś czasu mamy na oku firmę przewozową "MG-Trans", mającą siedzibę w District Hell - zaczął Rogue, wskazując na wspomnianą dzielnicę Magnolii City. - Jego właściciela, Bluenote Stingera, podejrzewamy o korelację z Grimoire Heart. Oczywiście facet udolnie i świadomie tuszuje dane osób, które rzekomo wypożyczają od niego busy, lecz poza tym chłop jest czysty jak łza. Nie mogliśmy zrobić nic więcej, jak nasłać na niego skarbówkę. Zauważyliśmy jednak coś ciekawego. Kilka jego ciężarówek cyklicznie co miesiąc wyjeżdża z Air Street przed świtem. Wszystkie kierują się początkowo tu, do Shirotsume. To tutaj...
- Znaleziono ciało Chelii Blendy - Gajeel dokończył za Cheneyem, obserwując palec komisarza, pukający na mapie w nazwę miasta, sąsiadującego z Magnolia City.
- Dokładnie tak - potwierdził Rogue. - Tu też zatrzymano Buchanena. To niemalże pustkowie; kilka gospodarstw rolnych i szpital psychiatryczny, do którego dojeżdżają ciężarówki Bluenota. Byliśmy tam dwa razy i znowu nic... Teraz mamy nakaz, może to coś zaradzi.
- Do trzech razy sztuka - Sting zażartował z nadzieją.
- A to drugie miejsce? - zaciekawiona Lucy wskazała na kolejne miasto, zaznaczone czerwonym markerem.
- Większość ciężarówek zostaje w Shirotsume, ale część z nich, zazwyczaj dwie, ruszają w dalszą trasę - Tym razem komisarz Totomaru pospieszył się z wyjaśnieniem. - Niestety ich trop urywa się w okolicach miasta Clover. Sądzimy, że ich miejscem docelowym jest Hosenka. Być może w tym wszystkim chodzi o prostytucję.
- O co by nie chodziło, coś tu mocno śmierdzi. Tak tuszuje się tylko naprawdę grube przekręty - westchnął Sting. - Bardzo możliwe, że ma to związek z porwanymi dzieciakami. A już z pewnością z Grimoire Heart. Czuję, że gdybyśmy wiedzieli, co odpieprzają, zapewne mielibyśmy dość zarzutów, by przymknąć większość tych szumowin na dożywocie.
- Według naszych danych, kolejny transport będzie miał miejsce dwudziestego drugiego czerwca, czyli za pięć dni.
Dragneel od kilku sekund zaczął dyskretnie kopać Fullbustera w łydkę. Francuz próbował go ignorować, ale w końcu nie wytrzymał.
- No, kurwa, co! - syknął wściekle. Pozostali wciąż pochylali się nad mapą i prowadzili ożywioną rozmowę, więc tego nie zauważyli.
Natsu nachylił się przyjacielowi do ucha.
- Myślisz o tym samym, co ja?
Gray dobrze wiedział, o czym pomyślał Dragneel. To było oczywiste, odkąd w całej rozmowie z policjantami padła ta nazwa.
- No nie wiem... - odparł ze zwątpieniem, marszcząc brwi.
- Przecież to świetny plan! - szepnął podekscytowany Natsu. - Weźmiemy ze sobą dziewczyny, tak jak kiedyś.
Kiedy Dragneel dyskretnie wskazał podbródkiem na Juvie, Fullbusterowi podniosła się adrenalina, ale wciąż niepewny pomysłu, zacisnął wąsko usta. Wtedy komisarz Totomaru, pokazując Loxar coś na rozłożonej mapie, przyłożył dłoń na jej biodrze. To wystarczyło, by Gray zdążył podjąć decyzję.
- No to postanowione! - zawołał głośno, nie bacząc na fakt, że wtrącił się w zagorzałą dyskusję zgromadzonych. - Dziewczyny jadą z nami do Clover, a wy zajmijcie się Shirotsume. Możecie wziąć sobie Gajeela - dodał, wskazując Redfoxa, który spiorunował go srogim, oburzonym spojrzeniem.
- Jakie postanowione?! - Yagiri ryknął na Graya. - Z jakiej racji Juvia ma z tobą jechać?!
- To przecież logiczne - stwierdził Fullbuster oczywistym, wywyższającym się tonem. - Na Shirotsume macie nakaz, więc Clover to nasza działka.
- No dobra, ale wy jedziecie z Rogue, a my bierzemy Lucy - zdecydował Sting, mrugając okiem do zaskoczonej blondynki. - Przyda nam się na miejscu prawniczka.
- Ale Sting... - jęknął smętnie Rogue, lecz zrezygnowany zwiesił głowę.
- Chłopie, z kobietą nie wygrasz - zaśmiał się cicho Gajeel, klepiąc zdruzgotanego komisarza po plecach.
- Niby po co wam prawniczka w psychiatryku?! - wrzasnął Natsu, wreszcie wstając z krzesła.
- Bo tak - Eucliffe wzdrygnął ramionami. - Nie będę tłumaczyć tego debilowi, który i tak tego nie zrozumie.
- Nie ma mowy! Już raz musiałem po nią jechać - prychnął Dragneel i skrzyżował ręce na wypiętym torsie, gdy Sting powoli podszedł bliżej.
- Możesz być spokojny, w Shirotsume będzie ze mną bezpieczna - zapewnił, stając kilka centymetrów przed mafiozą, który z wściekłości nabrał głośno powietrza do płuc.
- Z tobą nie puściłbym jej nawet po bułki za rogiem! Po moim trupie! - wrzasnął Natsu, zagłuszając wszystkich wokół.
- A my mamy coś do powiedzenia?! - zdenerwowała się Juvia, krzyżując wzrok z oniemiałą tym wszystkim Lucy.
- Nikt z was nie ma tu nic do gadania.
Gdy w drzwiach do pokoju przesłuchań zagrzmiał oschły, męski baryton, wszyscy jak jeden mąż odwrócili się w jego kierunku, dostrzegając zirytowaną twarz rosłego Jieemi Orlando. Raptem każdy zamilkł.
Don ze zniesmaczeniem pokiwał głową i westchnął ociężale, stając obok Natsu.
- Lucy, pojedziesz do Shirotsume - oznajmił Makarov. - To chyba najrozsądniejsze wyjście.
- Ale...! - zaczął Dragneel, ale uciszył się i mocno zmrużył powieki, kiedy szef niespodziewanie zdzielił go z otwartej dłoni w potylicę.
- Nie róbcie mi wstydu, dzieciaki...  Tylko pamiętaj, Orlando... - Tym razem stary Dreyar zwrócił się do komentanda. - My mamy nieco inne metody. Dajcie nam spokój, jeśli młodzi trochę narozrabiają.
- Dlatego Rogue pojedzie z waszymi do Clover - zażądał Jieema, stając na przeciw Dona.
Pomimo ogromnej różnicy wzrostu, patrzeli na siebie jak równy z równym.
- Umowa stoi - odparł Makarov po chwili namysłu i wraz z Orlando zapieczętowali umowę uściskiem dłoni, co Sting i Totomaru przyjęli z szerokimi uśmiechami, a Natsu i Gray spiorunowali ich nienawistnymi spojrzeniami.

***

Prawa brew Zerefa drgnęła z zaciekawienia, kiedy w jego gabinecie zjawiło się trzech soldatów.
- Co wam się stało? - spytał cicho, przyglądając się swoim podwładnym. Rusty Rose wyglądał i pachniał, jakby nie mył się przez kilka dni, a zwykle opanowany, dostojny Siergain siedział na krześle z wykrzywioną ze wściekłości twarzą i zabandażowaną dłonią, która mocno ściskał. Nieco rozmazana pod oczami Ultear z opuchniętymi od płaczu oczami wyglądała na ich tle dość przyzwoicie.
- To wszystko sprawka Fairy Tail - wycharczał Rose.
- Rozumiem, że to, co wam się przytrafiło, ma związek z tobą? - spytał Zeref, którego kąciki ust raz po raz zmierzały ku górze.
- Nie do końca - odezwała się Milkovich. - Wróżki odwieźli Rustyego do naszej nory w Hoboken Vale. Przyjechali w czterech. Wraz z panną Heartfilią.
Nazwisko dziewczyny zgoła zainteresowało szefa Grimoiru. W moment spoważniał, a po chwili wstał ze swojego fotela i podszedł do okna.
- Jikurein chciał ją zabrać do ciebie, Donie - wyznała Ultear. - Ale...
- Ale was załatwili - przerwał jej Zeref ze zawiedzionym głosem. - Cóż, Siergainie. Miło z twojej strony, że o mnie pomyślałeś.
- Donie... Proszę... - Rozgoryczenie i złość wręcz wylewała się ze słów Siergaina. - Proszę, pozwól mi się tym zająć.
Zeref spojrzał na mężczyznę z tatuażem, który wpatrywał się w podłogę. Uśmiechając się smutno, podszedł do niego i przyłożył dłoń do jego głowy.
- Już dobrze, Siergain. Doceniam to, co dla mnie zrobiłeś. Daję wam wolną rękę - obwieścił po krótkim namyśle. - Zróbcie z nimi, co chcecie. Tylko pamiętaj - dziewczyna jest nietykalna.

***

Po wyjściu z komisariatu grono mafiozów wróciła do baru w North Faries, jednak na miejscu każdy rozszedł się w swoją stronę. Lucy, mając już dość wrażeń na dziś, postanowiła wrócić do domu, a Gray zaproponował jej swoje towarzystwo. Makarov i Laxus udali się na piętro do gabinetu Dona, a Gajeel chciał jak najszybciej wrócić do Levy. Właśnie miał już wychodzić, gdy Natsu zawołał go z drugiego końca lokalu.
- Redfox, chodź ze mną do Dona!
Gajeel odwrócił się do niego i zmierzył z góry na dół. Ze zdegustowaniem pokiwał głową i wyszedł z baru. Zaskoczony Dragneel pospiesznie podążył za nim.
- Ej, no. Zaczekaj! - poprosił, próbując dogonić naburmuszonego mężczyznę. 
- Nigdzie z tobą nie idę.
Natsu zaśmiał się głośniej i zrównując z nim krok, poklepał go przyjaźnie po plecach.
- A ciebie co ugryzło, stary? Weź się nie wygłupiaj, chodź ze mną do Dona.
- Nie - Gajeel warknął stanowczo.
- Nawet nie wiesz, jaką mam sprawę do szefa. Nie interesuje cię to? 
Chciał go wziąć sposobem, na ciekawość. Kiedy Redfox wreszcie się zatrzymał, pomyślał, że faktycznie mu się udało, jednak wtedy zobaczył minę swojego kumpla. 
- Dobrze wiem, o co ci chodzi, Dragneel. Teraz to ci jestem potrzebny, a na komisariacie chciałeś mnie wkopać z akcję z psiarnią, bylebyś tylko mógł pojechać z Heartfilią. Radź sobie sam.
Natsu prychnął wielce rozbawiony, udając, że kompletnie nie wie, o co chodzi Gajeelowi.
- To idziesz ze mną, czy nie? - spytał w końcu, licząc, że mężczyzna zmieni jednak zdanie.
Redfox wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni spodni, jednego z nich włożył sobie do ust i odpalił żarową zapalniczką. Zaciągając się, spojrzał na młodzieńca z lekką pogardliwością.
- Nie, spierdalaj - fuknął, wypuszczając szary dym z płuc i ruszył w dalszą drogę do domu.
Wkurzony Dragneel odprowadzał go chwile wściekłym wzrokiem, lecz po chwili wrócił do baru. Nie, to nie, sam to załatwi - pomyślał, dziarsko krocząc do gabinetu Dona. Wszedł do środka, nie przejmując się takimi drobnostkami jak zapukanie do drzwi, czy przeproszenie Dona za najście i przerwanie mu rozmowy z Laxusem. Zupełnie, jakby był u siebie, usiadł na wprost biurka Makarova z rozeźloną miną.
- No śmiało. Skoro już tu wtargnąłeś jak huragan i się rozgościłeś, to mów, o co chodzi - rzekł starzec, machając lekceważąco ręką.
Dragneel rozłożył się wygodnie na krześle, chwytając dłońmi podłokietniki. Od razu wyłożył kawę na ławę, przechodząc do konkretów. Zarówno szefowi, jak i obecnemu obok Laxusowi ze szczegółami opowiedział o całym zajściu, jakie miało miejsce w Hoboken Vale.
- Mówisz, że ten cały Siergain chciał Lucy? - zdziwił się bokser, a Makarov z niepokojem oparł łokcie o blat biurka i splótł ze sobą palce.
- Tak. Dlatego, Donie, Lucy nie może jechać do Shirotsume z tym... Z policjantami - Natsu w ostatniej chwili powstrzymał się przed wypowiedzeniem obelgi. - Powinna wyjechać na jakiś czas z miasta. Clover to dobra opcja.
- Dobra, dobra, Dragneel - Laxus zaśmiał się pod nosem. - Wszyscy widzieli tą walkę kogutów na posterunku, więc nie kręć bajerów.
- W dupie byłeś, gówno widziałeś - zripostował się Natsu.
- Przestańcie - nakazał szorstko Makarov. - Robicie sobie jaja, a sprawa jest poważna. Lucy naprawdę może grozić niebezpieczeństwo... Ale mamy już umowę z Orlando. Klamka zapadła.
Dragneel raptownie wstał z krzesła i uderzył dłońmi w biurko. Nie zrobiło to jednak wrażenia na Donie.
- Nie zachowuj się jak rozkapryszone dziecko - skarcił chłopaka. - A Heartfilia nie pojedzie do Shirotsume sama. Będzie w dobrych rękach.
- Nie ma mowy. Nie ufam im - nalegał Natsu.
- To jest rozkaz, Dragneel.
Laxus z niemałym zaskoczeniem obserwował tą wymianę zdań. Widział po swoim dziadku, że jego cierpliwość się kończy - najbardziej okazał to w ostatnim zdaniu, jakie wypowiedział. Był to ton nieprzyjmujący sprzeciwu.
Pochylony nad biurkiem Natsu uparcie zaglądał Donowi prosto w oczy. W końcu jednak wyprostował się i uśmiechnął się gorzko.
- Wiesz, Donie, jak bardzo cię szanuję. Ale tego rozkazu nie wykonam - mówiąc to, spokojnym krokiem opuścił gabinet szefa.
Laxus parsknął śmiechem, kiedy Makarov jęknął ze zrezygnowaniem.
- Doprawdy, ten chłopak jest niereformowalny. Wdał się za Igneelem, skubany.

***

Kiedy wieczorem Gildarts wrócił do domu, zastał Canę w salonie. Siedziała na fotelu i oglądała jakiś reality show w telewizji. Była spięta i naburmuszona, słysząc wchodzącego do domu ojca, lecz nie raczyła choćby zerknąć w jego stronę.
- Canuś... - westchnął Clive, przykładając dłoń na ramieniu córki, która spięła mięśnie i ze złością zepchnęła jego dłoń. - Przepraszam, że musiałaś to widzieć.
- Do teraz bolą mnie oczy - wysyczała wściekle. - Jak ty w ogóle mogłeś! Rozumiem, że może czasem doskwierać ci samotność, każdy ma jakieś potrzeby... Ale na litość boską, z Mirą?! Przecież ona mogłaby być twoją córką! To było po prostu obrzydliwe! - zawołała, gwałtownie wstając z fotela. - Jak już musisz zamoczyć, to idź do burdelu, a nie zabawiaj się z barmanką!
Gildarts z poważną miną usiadł na sofie i mocno ścisnął swoją drewnianą laskę.
- Cana, usiądź proszę.
- Nie chcę teraz na ciebie patrzeć, daj mi spokój - burknęła, wychodząc z pokoju.
- To nie był skok w bok. Ja ją kocham.
Alberona zatrzymała się przed samą kuchnią. Poczuła, jakby coś ciężkiego spadło jej do żołądka. Powoli się odwróciła i cofnęła do pokoju. Mając nogi jak z galarety, z niedowierzaniem przyglądała się ojcu, siedzącemu ze spuszczoną głową.
- Co? - spytała cicho. - Ty chyba żartujesz! Może mi jeszcze powiesz, że jesteście razem?!
- Canuś, miłość nie wybiera. To... To wyszło samo z siebie. Stało się. Mirajane to naprawdę wspaniała kobieta, o złotym sercu. Czy to źle, że też chcemy zaznać trochę szczęścia?
Dziewczyna stała w progu pokoju z rozdziabioną buzią, a jej oczy niemal wyszły z orbit. Kiedy szok zaczął mijać, poczuła zalewającą ją furię.
- Nie, to dla mnie za wiele - stwierdziła z obrzydzeniem i po niespełna kilku sekundach wyszła z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami.

***

Fullbuster wyszedł z zaparowanej łazienki w samych bokserkach. Z jego ciała i włosów skapywały krople wody. Nie wycierał się, chcąc się choć na chwile schłodzić. Na zewnątrz, nawet nocą, panował taki skwar, że nie dało się wytrzymać. Tropikalne upały, które zalały ich kraj, to była jakaś pogodowa anomalia.
Gray otworzył balkonowe drzwi na oścież i odpalił papierosa. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy poczuł delikatny wiatr na roznegliżowanej, wilgotnej klatce piersiowej.
- Jak przyjemnie... - mruknął, delektując się tym miłym uczuciem w samotności. Jego współlokatora gdzieś wcięło. Ostatni raz widział się z nim pod barem, a potem przepadł jak kamień w wodę. Powoli zaczął się o niego martwić, lecz szybko wybijał złe myśli z głowy. 
Zaciągnął się, zacząć rozmyślać o Clover. Dawno nie byli tam z Dragneelem i całkiem dobrze się złożyło, że mieli się tam wybrać. W końcu wypadałoby wreszcie odwiedzić ich niewielki domek nad cloverskim jeziorem pod granicami miasta.
Fullbuster przypomniał sobie czasy, gdy spędzili tam z Juvią i jej koleżanką wakacje. Stare, odległe czasy... Od tych pamiętnych wakacji wiele się zmieniło. Praktycznie wszystko. 
- Ech - westchnął cicho. Choć starał się dziś zbytnio nie okazywać tego przed Natsu, naprawdę miał nadzieję, że pojadą tam z Juvią i Lucy. Liczył, że może wspólnie spędzony czas w tak nostalgicznym miejscu nieco by złagodził Loxar, ale wyszło, jak wyszło. - Szkoda...
Jego rozmyślenia przerwał donośny hałas. Jakiś debil przejeżdżał przez ich przecznicę i trąbił klaksonem tuż pod jego oknem. Zirytowany wyszedł na balkon i wyjrzał na zewnątrz. Aż musiał przetrzeć oczy na widok swojego przyjaciela.
- Natsu, coś ty odwalił?! - zawołał z rechotem do Dragneela, który odpalał papierosa na masce czerwonego Hudstona Horneta bez dachu. Samochód był identyczny jak ten, którym jechali z Juvią do Clover w pięćdziesiątym pierwszym.
- Dobrze wiesz, co - Natsu zaśmiał się w głos. - Najwyższy czas, byś na dobre pogodził się z przybłędą!


***

Lucy niemrawo zacisnęła powieki, kiedy ktoś zbudził ją dobijaniem się do drzwi. Zaspana podeszła do nich i otworzyła je, przecierając oko. Na zewnątrz zastała Dragneela.
- Co jest? - spytała, ziewając.
- Mogę wejść?
Natsu wyglądał na speszonego, jakby coś go martwiło. Widząc go takiego, Lucy nie zastanawiała się ani chwili. Bez słowa otworzyła drzwi szerzej, wpuszczając sąsiada do środka.
- Chciałem ci podziękować.
Słowa Natsu na dobre otworzyły jej oczy.
- Ty mi? Podziękować? Za co - zachichotała zaskoczona, podchodząc do sofy. Zmieszany Dragneel podążył za nią i łapiąc dziewczynę za dłonie, usiadł wraz z nią na wypoczynku.
- Za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Za to, że jesteś.
Zakłopotana dziewczyna poczuła, że się rumieni. Chciała go poprosić, by przestał wygadywać głupstwa i spytać, co go tak nagle napadło, ale nagle wpadła na coś lepszego. Przypomniała sobie, jak kilka miesięcy temu to ona dziękowała Dragneelowi. A on co zrobił? Kazał jej klęknąć do rozporka i dziękować. Nie mogła przegapić takiej szansy na rewanż.
Niecnie spoglądając na Natsu, wyrwała dłonie z jego uścisku. Mocno się zdziwił, gdy z lubieżną miną stanęła na sofie w swojej nocnej koszuli i oparła jedną stopę o nagłówek sofy, ukazując mu swoje białe, koronkowe figi.
- Taki jesteś wdzięczny? No to klękaj i dziękuj - mruknęła ordynarnie, dumna z siebie. Chciało jej się śmiać, widząc Dragneela w totalnym szoku. Chciała mu dopiec - sprawić, że poczuje się tak samo, jak ona w tym ciemnym zaułku North Faries. Była pewna, że zaraz na nią nakrzyczy, odepchnie, albo po prostu roześmieje. Na pewno nie sądziła, że się zgodzi. Nie tego chciała.
Jej pewna siebie mina zaczęła się zmieniać wraz z wyrazem twarzy Natsu. To on stawał się tą dominującą stroną, wywołując w dziewczynie speszenie.
- C-co ty robisz? - pisnęła w panice, czując ciepłe, męskie dłonie, sunące pod jej piżamą. Chciała uciec, lecz Dragneel złapał ją za biodra i przewrócił na sofę.
- Jak to co, dziękuję ci - wyszeptał, składając pocałunek po wewnętrznej stronie ud Heartfiii.
- Nie! Ja żartowałam! - zawołała, lecz Natsu wciąż zmierzał wyżej.
Próbowała go powstrzymać, łapiąc za głowę, ale z każdą chwilą coraz bardziej brakowało asertywności w jej słowach i ruchach.
- Przestań... - jęknęła z sapnięciem, czując jego ciepły oddech na majtkach.
- No Lucy! Lucy, szybko!
Wytrzeszczyła oczy, gdy ktoś nią szarpnął. Została brutalnie wyrwana ze snu. W pierwszych sekundach nie ogarniała, co się dzieje, ale gdy zobaczyła nad sobą Dragneela, który trzymał ją za ramiona, z całych sił odepchnęła go od siebie.
- Pojebało cię?! - czerwona na twarzy jak polny mak, ryknęła tak głośno, że chyba cała kamienica ją usłyszała. Natsu jedynie przeczyścił ucho palcem i nic sobie z tego nie zrobił.
- Wreszcie się obudziłaś, musimy natychmiast jechać!
Heartfilia walczyła z płytkim oddechem i patrzyła na młodzieńca jak na dziwadło w cyrku.
- Dokąd? - spytała w końcu.
- Wytłumaczymy ci po drodze.
Dopiero teraz dostrzegła Graya, który opróżniał jej szafę i praktycznie zamykał jej walizkę. Nie ogarniała, co się dzieje. 
- Ja jeszcze śpię, prawda?
- No dalej! - pogonił ją zniecierpliwiony Natsu. Widząc, że dziewczyna jest oniemiała, złapał ją za rękę i wyciągnął ją bez butów i w koszuli nocnej z domu.
- Dasz mi się chociaż przebrać?! - zawołała zestresowana, zbiegając na bosaka po klatce schodowej.
- Nie, nie ma czasu!
...
Zatrzymali się Hornetem w dzienicy Air Street. Lucy nie miała pojęcia, skąd chłopaki wytrzasnęli taką brykę, ale nawet ona, nie interesująca się motoryzacją, była pod wrażeniem.
Gray i Natsu kazali zaczekać jej w samochodzie i podbiegli w stronę jednej z kamienic. Wciąż powątpiewając, czy na pewno się wybudziła, posłusznie czekała. Bo i co miała zrobić. Siedziała na tylnych siedzeniach w aucie bez dachu bez obuwia i jedwabnej koszuli nocnej na ramiączkach. Dzięki Bogu na dworze było upalnie, mimo tak wczesnej godziny, jaką była siódma rano. Miała nadzieję, że jeśli zostanie w pojeździe, to może żaden z mijających ją przechodniów nie zorientuje się, że to, co ma na sobie, nie jest letnią sukienką...
Czekała na nich może z pięć minut, gdy nagle usłyszała krzyk i wrzaski. 
- Nie no, ja serio śnię - palnęła, widząc jak Natsu taszczy ze sobą sporą walizkę, a Gray trzyma zawieszoną na ramieniu, wierzgającą sie Juvię. To ona tak się darła wniebogłosy.
- To jest porwanie! - oskarżała rozbawionego Fullbustera. - Puszczaj!
- A nazywaj to jak chcesz - stwierdził, dosłownie wrzucając ją do samochodu, tuż obok struchlałej tym wszystkim Heartfilii.
- Tak nie można! Nie tak to zostało ustalone! - buntowała się Loxar, próbując usiąść w normalnej pozycji.
- Przestań panikować, przecież zostawiliśmy im kartkę na drzwiach - warknął Natsu, chowając walizkę dziewczyny do bagażnika i zamykając go z donośnym hukiem.
- Niespodziewanie Juvia zmroziła Lucy srogim spojrzeniem.
- Ty też bierzesz w tym udział?! 
Blondynka, która dotąd z oniemieniem obserwowała chłopaków, ubranych w odpięte koszule i krótkie szorty, przekierowała wzrok na zbulwersowaną policjantkę.
- Spójrz na mnie, jestem w samej piżamie. Nie mam pojęcia, co tu się dzieje.
Gray przekręcił kluczyki w stacyjce, a Dragneel, siadając obok kierowcy, odwrócił się do Lucy.
- Jak to nie wiesz - wyszczerzając się od ucha do ucha niczym gwiazda filmowa, ukazał rząd śnieżnobiałych, równych zębów i założył na nos czarne, przeciwsłoneczne okulary. - Jedziemy do Clover, maleńkie!



Ja po prostu usiadłam dziś wieczorem do pisania i wyskrobałam to wszystko za jednym razem. Ja nawet ani razu nie przeczytałam tego, co tu napisałam. Miałam pójść spać już co najmniej godzinę temu i ogólnie padam na ryj. To jest jakiś hardcore i totalny spontan, ale wrzucam to tak, jak jest, bo wiem, że niektórzy właśnie zarywają nockę, żeby doczekać się tego rozdziału. Mam więc nadzieję, że zrozumiecie i wybaczycie mi, jeśli pojawią się tu jakieś potknięcia, błędy, powtórzenia.
Mam nadzieję, że rozdział dostarczy wam wielu fajnych wrażeń :D I trochę pożebrzę, bo wiecie - ja uwielbiam czytać wasze komentarze, które napędzają mnie do pisania jak chyba nic innego. Bo chcę tą historią podzielić się z wami i znać waszą opinię. Więc będzie mi niezmiernie miło, jeśli po przeczytaniu rozdziału zostawisz po sobie choć wzmiankę ;). A osobom, które komentują na bieżąco, wspierają mnie i wciąż, przez tyle lat są ze mną - ogromnie dziękuję!!!
Ach, wzięło mnie na sentymenty, więc zmiatam stąd, zanim napiszę coś jeszcze bardziej żenującego xD.
Trzymajcie się, moje kochane dziuby !!! :***



15 komentarzy:

  1. Chciałam dodać mój pierwszy komentarz od razu gdy przeczytałam, czyli jakieś pół godziny po twoim dodaniu, ale komórka mi się sprzeciwiła.
    Muszę podziękować za to, że dodałaś ten rozdział, bo przed snem całkowicie się tego nie spodziewając weszłam jednak na tę stronę z małą nadzieją, ale w prost nie mogłam uwierzyć, gdy jednak znalazłam tu nowy rozdział.
    Był on niesamowicie ożywczy. Po tej szczelaninie i wszystkich załamkach Lucy była potrzeba na takie przyjemniejsze, swobodniejsze i rozśmieszające momenty. Cała akcja na posterunku wywołała u mnie banana, a potem ten konkretny sprzeciw Natsu Donowi. Już totalnie rozbawił mnie sen Lu. Wyobrażam sobie furię wszystkich jak przeczytają tą kartkę na drzwiach xdddd
    Nie mogę się doczekać ciągu dalszego i "Clover, maleńka"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, złośliwość rzeczy martwych >.<
      Cieszę się, że udało mi się zrobić tobie niespodziankę przed snem ;D Nie ma za co ;>.
      W Clover będzie się działo, ale to cisza przed burzą, także cieszcie się spokojem, póki go macie xD
      Dziękuję za komcia :***

      Usuń
  2. Wreszcie mogę napisać komentarz bez poczucia, że jak skończę to będę musiała wsadzić je w gips!!*^* *z bananem na ryju nalewa sobie Picollo, żeby to uczcić*

    Jest tylko jeden mały problem... Nie wiem co napisać, bo moja poprzedniczka już napisała to, co ja chciałam napisać. No i wszystko co było interesujące/zabawne/nie do końca mi pasowało zostało ci w skrócie wypunktowane w nocy. No poza tą sprzeczką Dragnella z Redfoxem - tez bym kazała landrynie spierdalać, jakby mnie wmanewrowała w współpracę z psiarnią.:|I to tylko po to żeby utrzeć jednej bagiecie nosa. Bardzo dojrzałe zachowanie jak na mafiozo, Dragnell.*strzela facepalma*

    O, nie! Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Teraz to się doigrałaś po całości, Yasha! Jakie "Kocham ją"?!!! Rezygnuję z Jafarowania z uwagi na rozjebaną resztę psychiki, którą jeszcze wczoraj miałam!xDD W ramach zadośćuczynienia proszę o zapisanie do najlepszego psychiatry w kraju, guzik mnie obchodzi ile dasz na to kasy.xDD

    Też sobie wyobraziłam furię wszystkich na widok kartki na drzwiach. Zwłaszcza że jej treść będzie brzmieć mniej-więcej... Okej, nie wiem co tam wymyślisz, ale wiem że wszystkim w FT i przed komputerami/telefonami opadną ręce po jej przeczytaniu.xD

    Czekam na ciąg dalszy, bo serio mnie zaciekawiłaś tymi porwaniami. Pytanie: Czemu założyli, że chodzi o prostytucję a nie o... Dobra, nieważne! Zapomnij, po prostu znowu się zagalopowałam!xDD

    Co cię tak wzięło na ckliwość? Zupełnie jak nie ty! O_o

    Pozdrawiam serdecznie. Ginny K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ginny, dojrzałe zachowanie? U Natsu? Nie oczekuj niemożliwego xD
      I ty weź się nie zachowuj jak Cana xD. Nie odbieraj mi Jafarowania... T.T
      A o prostytucję, bo podejrzewają transport ciężarówek do Hosenki. Można zajrzeć w zakładkę "mapy" i poczytać te dwa zdania, a wszystko stanie się jasne ;D
      I wiem, ja i ckliwa... Czasem każdego napada, co zrobić xD
      Buźki, słoneczko ty moje :***

      Usuń
  3. Super rozdział, nie mogę się doczekać kolejnego, zapowiada się bardzo ciekawie. Mam nadzieję na jak najwięcej Nalu ^^
    Życzę jak najwięcej weny ☺️
    Yuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie, Yuki :D ^^
      Dziękuję za komentarz ;) :*

      Usuń
  4. Musialam wejsc na kompa zeby napisac komentarz ponownie bo na tel mi sie skasowal kur! xD

    No wiec tak, przy rozdziale usmialam sie jak poyeb xD Widac ze Natsu coraz bardziej zwraca uwage na nasza kochana Lu <3 Ciekawe kiedy sie zorientuje ze przy niej i pod jej wplywem sie zmienia ^^ I co powie na to gdy sobie to uswiadomi? :D
    Akcja na komisariacie byla cudowna xD Ten wyraz twarzy Dragneela byl tak wymowny ze poczulam to na swoim ciele. Szkoda mi Gajeela, biedny strzelil focha i poczul sie urazony, Gihi~! Nie dosc ze ma przesrane z Levy to jeszcze nikt go nie chce XD
    Akcja na dole? Az braklo mi slow w pewnym momencie. Czytam czytam czytam i z kazda linijka banan coraz wiekszy, mysle se o tak wsadz jej lapy pod koszule i zlap za cycka, zrobcie to w koncu czy cos xD Juz mi slina z kacika ust leci na sama mysl co bedzie dalej a tu co ?! A tu jebudu Lu sie budzi ze snu... Chyba faktycznie bede musiala skoczyc z tego mostu :( Czekam na ciag dalszy i jak zapewne wiesz, ostre seksy <3333 !
    PS - i tak wiesz ze Cie Kocham Yashu Sensei <3 A z mostu skocze dopiero jak pokazesz ostra akcje miedzy nimi >3 Oczywiscie skocze ze szczescia xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napiszę, jak wyżej - wszystko w swoim czasie, trzeba uzbroić się w cierpliwość hehe. Natsu to dekiel, trzeba się z tym pogodzić, że zrozumienie niektórych rzeczy przychodzi mu z większym trudem niż u przeciętnego Kowalskiego xD.
      I PRZESTAŃ MNIE STRASZYĆ TYM MOSTEM!!! XDDD
      Dziękuję, mój ty grzybku (xD) za komcia :***

      Usuń
  5. Auu! Rozpieszczasz nas tymi rozdziałami!
    Ta nasza walka kogutów Natsu be Sting i Grać vs Totomaru podczas pobytu na komendzie - sztos, czułam napięta atmosferę po prostu haha.
    Nie wiem co mam myśleć o tym romansie Gildarsta i Mirajane, zobaczymy jak to się będzie wszystko rozwijać XD
    I NO ZABIJE ZA TEN SEN, TYLKO DLATEGO, ZE TO BYL SEN!!!! Jeśli to w najbliższych rozdziałach nie stanie realnym czynem to nie wiem co Ci zrobię kobieto XD
    Czekam na dużo dużo Graya i Juvii oraz oczywiście Natsu i Lucyny, niech to będą sceny rozgrzewające serduszka, na pewno wszyscy będą O to prosić:( <3
    Życzę dużo weny, buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. A i jak przeczytałam "Hudson Hornet" miałam przed oczami postać z Aut, jak nim jadą XD

      Usuń
    3. Hahaha, chyba sobie za ten sen u was nagrabiłam (za to, że to był sen) xD. Czuję się zobowiązana wam to jakoś wynagrodzić, hehe :P I CO?! XDDD Co ty mi zrobiłaś, mój mózg hahaha, jadą postacią z bajki Auta xDDD Zabiłaś mnie tym - wyczuwam tu Jokera jak nic xD (ktoś w ogóle o nich pamięta? :o)
      Dziękuję ślicznie kochana za komentarz :******

      Usuń
  6. Łoooo kurwa! Nie spodziewałam się, że Mira i Gildarts to tak na poważnie! Bitwa Natsu i Graya o dziewczyny na komisariacie - bezcenna. Nie dziwię się Gajeelowi, że się wkurwił, nie dość, że Natsu rozporządza nim jakby był jego szefem, to jeszcze go tak wystawia i ośmiela się po tym wszystkim prosić o pomoc. Porwanie Lucy i Juvii to po prostu hit, a Lucy to mały zboczuszek! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Mirą i Gildartsem to chyba nikt się nie spodziewał xD.
      Dzięki, kochana, za komentarz :***

      Usuń

Wasze komentarze cieszą mnie jak mało kogo, jednak nie zaklepujcie miejsc. To nie ważne, kto jest pierwszy, kto ostatni. Takie wpisy zostaną usunięte.
Wszelkie pytania kierujcie do spamownika.
A jak przeczytałeś rozdział, to pozostaw po sobie ślad.
Jesteś anonimem? Podpisz się jakoś.

Całusy dla was śle z góry wdzięczna Yasha ^.^