25 mar 2021

Rozdział 64 "W obliczu śmierci"

Och, dziubki moje! Powiem wam, nie jest lekko. Nie będę was okłamywać, a tym bardziej samej siebie - tyle lat pisania tego opowiadania sprawiło, że się wypaliłam. Pisanie ff o FT ( w ogóle jakichkolwiek fanficków) nie sprawia mi już przyjemności :c. Jednakże do końca tej historii zostało mi paręnaście rozdziałów i chociażby z sentymentu z pewnością ją dokończę. Jednak życie, obowiązki, praca nad autorską powieścią sprawia, że rozdziału tu ukazują się z taką częstotliwością, z jaką się pokazują... Do zakończenia zakazanego owocu na wattpadzie brakuje mi około 8 rozdziałów, więc być może najpierw tam uporam się z rozdziałami, by potem skupić się na zakończeniu tej opowieści. Mogę wam jednak obiecać, że następny rozdział ukaże się gdzieś w połowie kwietnia - jest już niemal gotowy ;). 


- To nie Gray i Juvia?

- Gdzie? – Natsu odruchowo odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, nie zauważając, że w tym samym czasie Lucy także wstaje na łodzi. Poczuł jedynie, jak uderza w coś wiosłem, a następnie usłyszał za sobą donośny plusk.

- Lucy!

Orientując się, że Heartfilia wpadła do jeziora, wyrzucił wiosło z rąk i nabierając powietrza, wskoczył do wody na główkę. Gdy tylko ustabilizował w niej swoją pozycję, rozejrzał się wokół. Zauważył, że Lucy powoli opada na dno, a jej ręce bezwiednie unoszą się ku górze.

Niewiele myśląc, podpłynął do nieprzytomnej dziewczyny i postawił ją do pionu, a wtedy spostrzegł, że miała zamknięte oczy i uchylone usta. Czym prędzej złapał ją w pasie i wypłynął z nią na powierzchnię, tuż przy łódce. Złapał za jej krawędź, przechylając ją na bok i pomimo trudności, udało mu się wrzucić tam Heartfilie. Sam prędko wspiął się na pokład, po czym ułożył Lucy na plecach.

Dopiero teraz zobaczył, jak obficie krwawi jej łuk brwiowy. Musiał uderzyć ją grzbietem wiosła w głowę, stąd jej utrata przytomności.

- Lucy. Ej, Lucy! – Klękając nad blondynką, mocniej poklepał ją po policzku, ale nie przyniosło to żadnego skutku. Dziewczyna leżała nieprzytomna, nie dając żadnych oznak życia. Zdenerwowany, przycisnął ucho do jej klatki piersiowej. Nie oddychała. – Cholera!

Śmiertelnie przerażony, mocniej rozsunął kolana, sadowiąc się stabilniej. Ułożył dłonie na środku klatki piersiowej Heartfilii, którą zaczął uciskać. Nie miał pojęcia, co robi; działał instynktownie.

- Otwórz oczy – sapnął, wysuwając barki do przodu i rytmicznie reanimując dziewczynę. Kiedy to także nie przyniosło efektów, szybko pochylił się nad Lucy i nieznacznie odchylił jej głowę do tyłu. Palcami zatkał jej nozdrza, po czym ściśle przylgnął wargami do jej ust. Wykonał dwa dość głębokie wdechy i powrócił do masażu serca. Choć stawał na rzęsach, by ocucić Heartfilię, ona wciąż nie poruszyła się choćby o milimetr. Ogarnęła go panika.

- Kurwa! – Ręce zaczęły mu drżeć jak szalone. Kilkukrotnie intensywniej przydusił jej mostek i desperacko ponowił sztuczne oddychanie. – No dalej, Lucy! Nie rób mi takich numerów! Oddychaj!

Mocno zacisnął powieki, po raz kolejny szczelnie przytykając usta do jej warg. Przy drugim wdechu odsunął się raptownie od Lucy, która głośno zachłysnęła się powietrzem. Szeroko rozwierając oczy, odwróciła głowę na bok i kaszląc, wypluła nieco wody. Zupełnie skołowana, oparła się łokciami o deski łodzi i z szokiem przyglądała się Dragneelowi, który nad nią wisiał. Zasłaniał sobą słońce, a krople wody, cieknące z jego mokrych końcówek włosów, skapywały jej na policzki i dekolt. Mężczyzna dyszał ciężko, ale po chwili wyszczerzył się wariacko, raz po raz wydobywając z siebie westchnienia, przerywane krótkim śmiechem.

Głowa pękała jej w pół. Czując pulsujący ból nad lewą brwią, machinalnie przejechała po niej dłonią. Gdy Natsu złapał ją za tył głowy i uniósł do siadu, zauważyła na ręce sporą ilość świeżej krwi.

- Widziałam tylko lecące w moją stronę wiosło – wycharczała, wciąż pokaszlując. - Nie zdążyłam…

Umilkła, uwięziona w mocnym uścisku Dragneela. Zdumiona, powoli chciała przyłożyć dłonie do jego pleców, lecz wtem zdała sobie sprawę, że cała drży. Nie potrafiła nad tym zapanować.

Cumując łódkę, wyskoczył z niej i pomógł wstać Lucy, której krew z rozciętego łuku brwiowego zaczęła jej spływać aż do podbródka. Widząc to, uwiesił jej rękę na swoim ramieniu i łapiąc ją za biodro, zaprowadził do domu.

Kopnięciem otworzył im drzwi i posadził Lucy na sofie w salonie.

- To może być szok termiczny. Trzeba cię ogrzać – stwierdził raczej sam do siebie i zaczął się rozglądać. Na moment zniknął w swoim pokoju, lecz po paru sekundach wrócił do niej z kocem. – Musisz się rozebrać.

- Ale…

- Bez dyskusji – warknął gniewnie, a Heartfilia umilkła. Choć miała ochotę zapaść się pod ziemię, opornie uniosła ręce i pozwoliła zdjąć z siebie przemoczony top. Ze zdjęciem szortów chciała poradzić sobie sama, ale Natsu nadgorliwie sam się tym zajął. Zostając w samej bieliźnie, natychmiast okryła się kocem, choć przed chwilą zrobiło jej się tak gorąco, że najchętniej znów ochłodziłaby się w lodowatej wodzie. Miała wrażenie, że z jej uszu lada moment zacznie buchać para.

Speszona, doglądała poczynań Dragneela, który nerwowo szukał czegoś w kuchennych szafkach i zignorował fakt, że sam miał na sobie ubrania przemoczone do cna. Trochę mu to zajęło, lecz w końcu wrócił do niej z apteczką.

Lucy odruchowo podkurczyła nogi i odsunęła się pośladkami, gdy Natsu usiadł tuż obok. W ciszy obserwowała, jak wyciągał z pudełka waciki higieniczne, które polał wodą utlenioną, a potem pozwoliła, by bez słowa, ostrożnie, lecz stanowczo złapał ją za brodę. Gdy nakierował jej twarz na wprost siebie, całkowicie skupił się na oczyszczaniu jej z krwi.

Był tak blisko, że niemal stykali się nosami. Z tej odległości Lucy potrafiła dokładnie ujrzeć strukturę jego tęczówek. Zauważyła także, że Natsu ma malutki pieprzyk pod prawym kącikiem ust. Dotąd nigdy wcześniej tego nie zauważyła.

- Na szczęście nie jest tak źle. Obejdzie się bez szycia – stwierdził, ostrożnie przemywając dziewczynie łuk brwiowy. Lucy syknęła cicho, czując jak w kontakcie z wodą utlenioną rana zaczęła ją piec. Rozbawiony tym Natsu uśmiechnął się lakonicznie, wręcz z czułością, a wtedy Heartfilii ukazały się jego dołeczki na policzkach. - Dzielna dziewczynka.

Zauroczona i onieśmielona dostrzeżonymi detalami, nie spostrzegła, kiedy Dragneel kończył ją opatrywać. Chciała mu podziękować, jednak zauważyła powiększającą się zmarszczkę między jego brwiami. Spodziewała się, że Natsu, jak to miał w zwyczaju, zacznie wszystko obracać w żart i się z niej nabijać, jednak jego mina wyraźnie wskazywała coś zgoła innego. Postanowiła zaczekać, aż pierwszy się wypowie, spodziewając się tak dobrze jej już znanej reakcji przyjaciela.

- Przepraszam.

Słysząc smutek i zmieszanie w jego cichym głosie, Lucy z niedowierzania zatrzepotała rzęsami.

- Co? - wypaliła w zdumieniu. - Ty...

Raptem dotarło do niej, że Dragneel przez cały ten czas bardzo się o nią martwił. I chyba wciąż niepotrzebnie to robił.

- Przestań! - Machnęła ręką, uśmiechając się półgębkiem. - Przecież nic się nie stało.

- Ale mogło się stać – odrzekł z powagą, jakiej jeszcze u niego nie spotkała. – Do cholery, Lu, mogłem cię zabić. Przez moment myślałem, że to zrobiłem.

- Przesadzasz – parsknęła, chcąc go uspokoić, ale wtedy poczuła jego ciepłą, dużą dłoń na swoim policzku. Zamarła, spoglądając mu w zielone oczy, które patrzyły na nią z dziwną, nieodgadnioną tęsknotą.

- Mogłem nie zdążyć…

Zdołała jedynie szerzej otworzyć oczy, a jej ciche zakwilenie z zaskoczenia zostało stłumione niespodziewanym pocałunkiem, który pogłębił się, gdy Natsu złapał ją za tył głowy i przycisnął do swoich warg.

- Co… Co ty robisz? – spytała słabo, gdy po paru sekundach oderwał od niej usta. Głaskał ją czule po policzku i przyglądał się jej, jakby sam nie dowierzał w to, co się dzieje. Jakby nie mógł się na nią napatrzeć.

- Nie wiem… Chyba coś, co powinienem zrobić już dawno.

Ledwo skończył zdanie, a ich usta ponownie odnalazły do siebie drogę. Tym razem Lucy poddała się temu natychmiast. Uczucia, które w sobie kumulowała, wreszcie znalazły swoje ujście. Nie wiedziała czy postępuje słusznie, czy nie będzie tego żałować, lecz nie chciała teraz tego analizować.

Obejmując Natsu za szyję, sprawiła, że koc powoli zsunął się z jej ramion. Przeszły ją dreszcze, gdy palce mężczyzny opieszale gładziły ją wzdłuż ręki, a ich języki złączyły się w bardziej zapalczywym tańcu.

Chciała go mieć, chciała czuć jego dłonie sunące po jej ciele, jego rozgrzane, miękkie usta na swoich wargach. To było tak surrealistyczne, jakby śniła na jawie, jednak tym razem to nie były jej wyobrażenia, czy sny. On był – rzeczywisty, namacalny. Jego napięte pod skórą, twarde mięśnie, słodki smak warg i gorący oddech były najprawdziwszą prawdą.

Nie protestowała, gdy Dragneel naparł na nią swoim ciałem i wciąż przytrzymując jej głowę, ostrożnie położył ją na sofie. Na moment uniósł się nad nią. Przyglądając się jej z odrobiną wyniosłości i z zaciekle zaciśniętą szczęką, złapał za dół swojej przemoczonej podkoszulki i jednym ruchem ściągnął ją przez głowę. Wyrzucił ją za siebie, a zaledwie sekundę później Heartfilia poczuła na sobie przyjemny ciężar jego ciała.

Ich pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz bardziej zachłanne, wręcz agresywne, a pełne uniesień westchnienia same wydobywały się z ich krtani. Nagle Natsu ściślej przylgnął do niej biodrami, a Lucy poczuła sztywne wybrzuszenie, napierające z męskich spodni na jej kobiecość. Fala podniecenia buchnęła żarem w jej głowie. Odruchowo zacisnęła mu biodra nogami, nieznacznie unosząc kolana. Dostała gęsiej skórki, gdy dłonią przejeżdżał po jej łydce, docierając aż do uda.

Każdy jej gest, ruch, nawet zapach i smak jej skóry był teraz przesiąknięty kobiecością. Zdawała się być delikatna i krucha, lecz po mimo to bardzo seksowna. Przez to Natsu nabrał ochoty, by mieć jej jeszcze więcej, choć wiedział, że nie powinien tak myśleć. Nie tak daleko chciał się posunąć, nie planował tego, ale z każdą chwilą pragnął jej coraz mocniej i nie mógł się powstrzymać. To stało się silniejsze od niego, tracił nad wszystkim kontrole. A Lucy wcale mu nie pomagała i nie wyglądało na to, by jako pierwsza powiedziała „dość”.

Niespodziewanie Lucy poczuła dłonie pod plecami. Nim się zorientowała, siedziała na Natsu okrakiem, a jego usta łapczywie wpijały się w jej skórę. Czując narastające podniecenie, odruchowo otarła się o jego nabrzmiałe krocze, gdy błądził wargami i językiem wzdłuż linii jej szczęki. Gromadziło się w niej tyle napięcia, że powoli nie wiedziała, co ze sobą zrobić.

- Nie stękaj tak, bo nie ręczę za siebie. - Jakby na dowód swoich słów, dłonie Dragneela, które dotąd pieszczotliwie głaskały jej plecy, dotarły do zapięcia stanika. - Pojęcia nie masz, jak bardzo cię pragnę... - westchnął, przymrużając oczy. Na jego ustach zagościł lakoniczny, zadziorny uśmieszek, gdy zaczął błądzić czubkiem nosa po jej delikatnym policzku. Jakby rozmarzony, głośno zaciągnął się jej zapachem, a Lucy poczuła kolejny dreszcz, przebiegający po jej kręgosłupie. Nagle dłonią, przyłożoną do jej pleców, władczo przycisnął do siebie Heartfilię. Drugą ręką żarliwie ścisnął włosy z tyłu jej głowy. - Chcę być twoim pierwszym, Lu.

Stado motyli, łaskoczące ją dotąd w podbrzuszu, rozlało się po całym ciele. Zaskoczona jego słowami, pozwoliła, by zetknęli się czołami, a jej włosy zakryły ich twarze przed resztą świata. Owiani własnymi, przyspieszonymi oddechami, na moment zastygli w pełnej napięcia ciszy, patrząc sobie głęboko w oczy.

Jego wzrok przysłaniała mglista kotara pożądania. Nawet w snach nie wyobrażała sobie, by Natsu mógł na nią patrzeć w ten sposób. I choć wiedziała, że jest to jedynie chwila zapomnienia z jego strony, postanowiła z niej czerpać do cna.

Pozbawił ją górnej części bielizny w mgnieniu oka i złapał za biodra, unosząc dziewczynę do góry. Lucy wczesała palce w jego włosy i stanęła na kolanach, dzięki czemu Natsu miał jej biust tuż pod samym nosem. Nie zwlekał; złapał za jej jędrną pierś, ugniatał ją, łapał ustami, patrząc przy tym lubieżnie do góry - wprost w zamglone z podniecenia oczy dziewczyny. Koniuszkiem języka drażnił sterczący sutek i wyraźnie dobrze się przy tym bawił. Drugą dłonią śmiało ściskał dziewczynie pośladek, ale niespodziewanie powędrował nią dalej, między kobiece, rozwarte uda.

To zaszło stanowczo za daleko, ale żaden z nich nie miał zamiaru przystopować.

Lucy drgnęła, gdy poczuła palce, wślizgujące się pod materiał majtek. Szerzej otworzyła oczy i ujrzała, że Dragneel bezczelnie się jej przygląda. Chciała się odsunąć, lecz wtedy Natsu włożył rękę dalej, dosięgając jej łechtaczki.

Pod napływem przyjemności pociągnęła Dragneel za włosy i jęknęła przeciągle, prężąc się niczym struna. Zacisnęła oczy, próbując nie wydawać z siebie kolejnych, żenujących ją dźwięków, jednak nie mogła powstrzymać coraz płytszego oddechu, kiedy palce Natsu z każdą chwilą dogłębniej pieściły jej kobiecość.

Wyłączyła myślenie, dając się ponieść chwili. Chcąc oddać się Dragneelowi w całości, złapała go za policzki i łapczywie przyciągnęła go do siebie. Ich złączone usta niemal się nie zamykały, a splecione ze sobą języki wykonywały pełen pożądania taniec. Dłońmi nerwowo błądzili po swoich ciałach, jakby nie mogli znaleźć dla nich odpowiedniego miejsca, aż w końcu Natsu chwycił ją mocniej za uda. Wstał z sofy z dziewczyną na biodrach i nie przerywając pieszczot, zaprowadził ją do sypialni.


***


Nie było sekundy, w której między Grayem a Juvią zapadła cisza. Rozmawiając, żartując i śmiejąc się do bólu żeber, w końcu dotarli na miejsce. Idąc uboczem drogi, dochodzili do zjazdu do letniskowego domku, gdy usłyszeli warkot nadjeżdżającego pojazdu.

- Uważaj! - zawołał Fullbuster, łapiąc przyjaciółkę za rękę i w ostatniej chwili odciągając ją na bok. Zdumiona dziewczyna aż odbiła się od drzewa i z niedowierzaniem spoglądała zza ramienia Graya na rozpędzoną ciężarówkę, zajmującą cały prawy pas jezdni. Wyjechała z zakrętu tak niespodziewanie, że gdyby nie refleks mężczyzny, z pewnością skończyłoby się to tragedią. Gdy pojazd minął ich z zawrotną prędkością, poczuli silny podmuch wiatru. - Co za kretyn!

Fullbuster nie krył wściekłości na szalonego kierowcę, lecz uspokoił się, gdy Loxar kurczowo złapała go za ramię.

- Gray... Te numery...

Machinalnie zerknął na tablicę oddalającego się pojazdu i oniemiał, dostrzegając magnolskie rejestracje. Nie było mowy o pomyłce – ciężarówka, którą chcieli przechwycić, była tą samą, która omal ich nie rozjechała.

- Przecież mieli tędy jechać dopiero jutro! - Zdenerwowany, złapał Juvię za nadgarstek i pociągnął ją w stronę ich kwatery. Nie mając czasu szukać Natsu i Lucy, błyskawicznie usiadł za kierownicą czerwonego Horneta, a zdeterminowana Loxar dosiadła się tuż obok.

Przekręcił kluczyki w stacyjce i gdy tylko Juvia trzasnęła drzwiczkami samochodu, wrzucił wsteczny bieg. Musieli za wszelką cenę dogonić rozpędzoną ciężarówkę Grimoire Heart.


***


Opadli na materac łóżka, który zaskrzypiał głośno pod ich naporem. W szaleńczym tempie zaczęli zrzucać z siebie resztę ubrań, zapominając o bożym świecie. Gdy byli już zupełnie nadzy, Natsu odsunął się od Lucy i sięgnął po portfel, leżący nieopodal, na nocnej szafce.

Heartfilia, leżąc pod – jak się okazało naprawdę hojnie obdarzonym - mężczyzną, bacznie obserwowała, jak rozrywa on zębami opakowanie prezerwatywy. Dotarło do niej, że to dzieje się naprawdę i nieco oprzytomniała. Zestresowała się.

Dragneel zaczął nakładać zabezpieczenie z władczym spojrzeniem z góry, lecz wtedy zauważył jej strwożenie. Pochłonięty żądzą, zupełnie zapomniał, że dla Lucy to coś zupełnie nowego.

Świadomość, że będzie jej pierwszym jeszcze bardziej go nakręcała i schlebiała mu, ale przedtem nie miał do czynienia z dziewicą. Zrozumiał, że musi odrobinę przystopować i nie dać się zupełnie ponieść, choć – po raz pierwszy w życiu – tak bardzo kogoś pragnął.

- Spokojnie, Lu. – Uśmiechnął się łagodnie, gdy Heartfilia zapatrzyła się na niego z lękiem. Pochylając się nad nią, z czułością pogłaskał dziewczynę po głowie i ucałował w policzek. – Zaufaj mi – szepnął, muskając ją wargami, tuż pod uchem, a dziewczyna niepewnie go przytuliła. – Rozluźnij się i pozwól…

Ostrożnie w nią wchodząc, poczuł paznokcie, wbijające się mu w barki. Nieco uniósł wzrok. W jej oczach malował się szok i niedowierzanie. Natychmiast ją pocałował, po chwili posuwając się dalej. Fala przyjemności rozlała się ciepłem po jego ciele, czując jak bardzo Lucy jest ciasna i wilgotna. Natrafił na opór, jednak w końcu odważył się na pewniejszy ruch i śmielej na nią naparł, wreszcie wchodząc głębiej.

Lucy jęknęła, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi i uczepiła się go bardziej, niż wczoraj, gdy myślała, że topi się przy brzegu.

Nigdy dotąd nie czuł czegoś takiego. Nie myślał o sobie, nie zależało mu na seksie samym w sobie, czy na zaspokojeniu swoich własnych potrzeb. Chodziło o nią.

Zaskoczyło go, że było mu przy tym tak dobrze. Ich zbliżenie znacznie różniło się od wszystkich poprzednich stosunków, które dotąd odbył z kobietami. Miał wrażenie, że wcześniejszym razom czegoś brakowało, jakby były niekompletne i puste. Jakby dopiero teraz miał swój prawdziwy pierwszy raz.

- Wszystko dobrze? – zapytał, a Lucy, wciąż tuląc się do niego z całych sił, niemrawo przytaknęła głową.

- To wszystko dzieje się tak szybko... - wydukała, biorąc głębszy wdech. Czując, jak mężczyzna na powrót spokojnie się w niej porusza, niespiesznie dołączyła do niego. Od razu odnalazła z nim wspólny rytm, doznając coraz większej uciechy. Upojona ich bliskością, nieco się rozluźniła i przestała chować głowę w jego ramionach. Spojrzała na Natsu, odwzajemniając jego przelotny uśmiech i zatraciła się w jego lekko przyćmionych oczach, skupionych wyłącznie na niej – tak, jak od zawsze o tym marzyła.


***


Na szczęście do Clover prowadziła tylko jedna droga, więc pościg zakończył się sukcesem. Docierając do miasta, zauważyli ciężarówkę, zaparkowaną na najbliższej stacji benzynowej.

Jakby nigdy nic, skręcili z głównej drogi i stanęli obok śledzonego pojazdu, jakby sami chcieli zatankować.

Gray i Juvia milczeli, jednak bez słów doskonale wiedzieli, co robić. Wysiedli z Horneta, wymieniając się zaledwie krótkimi, wymownymi spojrzeniami. Fullbuster zaczął tankować samochód, Loxar natomiast zaczęła przechadzać się po okolicy. Jakby znudzona, zerknęła na przyczepę kierowcy ciężarówki, lecz zaraz pokiwała do Graya głową, dając znać, że nikogo w niej nie ma.

Na zewnątrz stacji nie było żywej duszy, więc Fullbuster był przekonany, że właściciele pojazdu znajdują się w sklepie stacji. Dlatego też nie oponował, gdy Juvia postanowiła sama zajść ciężarówkę od tyłu i spróbować otworzyć jej drzwi. Był przekonany, że nic jej nie grozi, lecz zamarł, gdy stracił ją z oczu i usłyszał jej urwany krzyk.

- Juvia! - Chciał do niej podbiec, lecz szarpnięcie za ramię skutecznie mu to uniemożliwiło. Nim zdołał się odwrócić, tępy cios w potylicę ogłuszył go w ułamku sekundy. Schylony, złapał się za głowę, czując na dłoni ciepłą ciecz. Chcąc zobaczyć, kto mu ją rozbił, zauważył stojącą za nim kobietę o czarnych jak noc włosach.

- Ultear, ty suko – wycharczał z jadem, zanim kobieta złapała go za ramiona i z impetem wbiła mu kolano w brzuch.

- Gray...

Już zanim uchylił ociężałe powieki, dopadł go przenikliwy mróz. Czuł pod plecami drżenia, które uświadomiły go, że tkwi w przemieszczającym się pojeździe.

- Gray, ocknij się.

Słysząc roztrzęsiony głos Loxar, natychmiast otworzył oczy. Oniemiał, widząc nad sobą zapłakaną Juvię, której skroń zdobił bordowy krwiak. Żwawo pocierała jego ramiona, choć sama dygotała z zimna, a jej i tak blada cera stała się niemal przezroczysta jak kalka. Jej zazwyczaj malinowo-różowe usta były spierzchnięte i sine.

Zrozumiał, że ciężarówka była chłodnią, w której zostali zamknięci.

Zostali wyprowadzeni w pole i uprowadzeni.

Widząc w jakim stanie jest Juvia, raptownie podniósł głowę z jej kolan i siadając obok, przycisnął jej głowę do torsu. Chcąc ją ogrzać, przytulił ją z całych sił i gorączkowo potarł jej plecy. Choć sam był zmarznięty, przeraził się, gdyż dziewczyna była skrajnie wyziębiona.

- Spokojnie, Juvia, zaraz coś wymyślę – zapewnił, lecz Loxar nieznacznie potrząsnęła głową.

- Co niby wymyślisz? Zamarzniemy tu i umrzemy. Boże, Gray...

Spiął dygoczące z zimna mięśnie, słysząc jej słaby głos. Wstał na równe nogi, ledwo zachowując równowagę, a Juvia przechyliła się na bok. Rozpędzona ciężarówka musiała ominąć zakręt.

Fullbuster podszedł do drzwi i szarpnął za nie, lecz te ani drgnęły, zaryglowane na zamek. Odsuwając się od nich, rozejrzał się po chłodni.

- Gray... Juvia musi ci coś powiedzieć.

- Nie teraz, Loxar.

- Ale to ważne... Juvia musi ci o tym powiedzieć, zanim my...

- Nie pieprz głupot! - przerwał jej ze złością, domyślając się, co miała mu do przekazania. - I cicho, daj mi się skupić!

- W dupie mam twoją przyjaźń, Gray! Kocham cię! Zawsze kochałam!

Otworzył szeroko oczy, które natychmiast przekierował na zapłakaną dziewczynę. Pewien, że się przesłyszał, dostrzegł na jej bladych policzkach kolejne łzy.

- Co?

- Jeśli mamy tu umrzeć, to Juvia uznała, że powinieneś to wiedzieć... - Nie mogąc dłużej znieść jego natarczywego wzroku, schowała twarz między podkurczonymi kolanami.

- Jesteś naprawdę głupia, wiesz? - Nim się spostrzegła, Gray kucnął obok niej i ucałował ją w czoło. - Nikt dziś nie umrze. A z pewnością nie my.

Wypatrując rury za Juvią, podążył za nią wzrokiem. Dostrzegł, że kończy się ona przy niewielkim otworze wentylacyjnym. Wywnioskował, że była to rura, która doprowadzała z termostatu zimne powietrze do wnętrza ciężarówki.

Niewiele myśląc, podszedł bliżej drzwi i podskoczył do góry, próbując uwiesić się na rurze. Udało mu się to za trzecim razem, a Loxar z szokiem przyglądała się, jak Gray uparcie próbuje ją zerwać.

- Pomóż mi!

Juvia podbiegła do niego i złapała wiszącego Fullbustera w pasie, ciągnąc go w dół. Po kilku szarpnięciach usłyszeli zgrzytanie w rurze, aż ta wreszcie odpuściła i pękła.

Omal się nie udusiła z braku tlenu, gdy zabójczo mroźny gaz z sykiem wyleciał z wyrwanej tuby wprost na nią. Kaszląc, upadła pośladkami na zmarzniętą podłogę, ale Gray czym prędzej złapał za szeroką rurę i nakierował ją na tylne wyjście ciężarówki.

Loxar oniemiała, gdy lekko zadrzewiały zamek zaczął zamarzać pod wpływem sprężonego powietrza, a Fullbuster z rozmachem kopnął drzwi, które otworzyły się na oścież.

Pędzili z sześćdziesiąt kilometrów na godzinę, a pusta droga przed nimi rozlewała się po bokach w oczach, ale nie mieli czasu zwlekać. Musieli natychmiast uciekać.

Bez słowa chwytając przerażoną Juvię za nadgarstek, wyskoczył z nią z pojazdu na najbliższym zakręcie. Turlając się do pobocza, tulił do siebie Loxar, aż nie uderzył plecami o konar drzewa, przez co jęknął boleśnie.

Dziewczyna, leżąc na Grayu, powoli uniosła się do góry.

- Niemożliwe... U-udało ci się! Uratowałeś nas! - zająknęła, wciąż dygocząc i zapatrzyła się na odjeżdżającą ciężarówkę, znikającą na następnym zakręcie. Porywacze nawet nie zauważyli ich ucieczki. - Nie mogę w to uwierzyć... Zaraz, musimy natychmiast wracać! Trzeba powiedzieć o wszystkim Natsu i Lucy, poinformować komendanta...

Znieruchomiała, gdy Fullbuster przycisnął dłoń do jej pleców, a drugą ujął jej policzek. Ogłupiała, spojrzała na niego i przypominając sobie, co mu wyznała, poczuła narastające przypływ adrenaliny. Miała ochotę uciec.

- Gray, musimy... - Usiłowała się wyrwać, lecz stalowy uścisk Fullbustera jej to uniemożliwił.

- Zaraz - mruknął, uśmiechając się zadziornie. - Najpierw muszę odebrać nagrodę za uratowanie kobiety, która właśnie wyznała mi miłość – śmiejąc się pod nosem na widok oburzonej miny Juvii, obdarzył ją stęsknionym pocałunkiem, która po chwilowym zawahaniu poddała się jego czułościom.